Instrukcja obsługi dowolnego polskiego publicysty prawicowego lub polskiego prawicowego intelektualisty jest bardzo prosta, rzeczony posiada 5 guzików do wciskania>
muzułmanie-kalifat,
upadek-Europy,
zagłada-chrześcijaństwa,
LGBT-gender-pedały,
Żydzi (ukrzyżowali Jezusa, przyjdą i odbiorą swoje domy/złote zęby/pierzyny).
W wersji turbo mamy jeszcze ejakulator profecji w rodzaju "to znak dany od Boga", "Bóg zsyła zniszcznie na niewiernych" i podobne bzdury - i dodatkowo herezje, bo pomysł, że Bóg mógłby za narzędzie komunikowania się z ludzkością wybrać Tomasza Terlikowskiego albo młodego Wildsteina jest dla Boga obraźliwe
Oraz otwór gębowy do pouczania Europy o cywilizacji łacińskiej, ale broń Boże nie judeo-chrześcijańskiej lub żydowsko-grecko-rzymsko-islamskiej, jak ten bastard czterech kultur powinien się nazywać. Dlaczego akurat te cztery to temat na dłuższy wykład.
Rzecz jednak w tym, że żaden z polskich prawicowych intelektualistów obok cywilizacji nawet nie stał, głównie z powodu nieznajomości języków obcych. Z przykrością trzeba również stwierdzić, że Polska przez długie okresy pałętała sie gdzieś na obrzeżach cywilizacji żydowsko-grecko-rzymsko-islamskiej, niewiele do niej wniosła, a przez stulecia traciła z nią kontakt. W czasie, gdy Europa Zachodnia ponownie, za pośrednictwem cywilizacji islamu nawiązywała kontakt z dzidzictwem antyku, po 5 stuleciach barbarzyńskiego upadku, Polska nie potrafiła ani czytać ani pisać. Czasami, jak za ostatnich Piastów, w epoce stanisławowskiej, w pierwszym ćwierćwieczu po wyjściu z komunizmu zapóźnienie stawało się nieznaczne. Potem znów następował obsuw w gnuśność, klerykalizm, prowincjonalizm, zaściankowość lub dziwaczne eksperymenty orientalno-sarmackie.
Ale bywa to czasami zabawne.
Komentarze