Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
298
BLOG

NO I ZACZĄŁ SIĘ WIELKI BAŁAGAN

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 Powołanie komisji składającej się z trzech dużych grup, a w szczegółach z kilkunastu partii, nie wróżyło nic dobrego. Tym bardziej że w oficjalnym przekazie każde z tych ugrupowań mówiło coś innego. Kiedy przyszło już do próby przejęcia władzy, w zasadzie pozostał jeden konkret – Tusk premierem. Patrząc na potencjalne koalicje w Sejmie, największą zdolność do ich tworzenia ma Trzecia Droga, a właściwie nawet PSL. Również program owej formacji, przynajmniej ten głoszony, jest stosunkowo najbardziej obrotowy. W normalnej demokracji to PSL decydowałby o funkcji premiera. Nie decyduje, bo nie chce. Sytuacja dosyć niezwykła. Partia, która wręcz może narzucić warunki innym, sama wchodzi pod but i zrzeka się niemal wszystkiego, co istotne dla jej elektoratu. Co jest tego przyczyną?

Odpowiedź na to pytanie być może więcej mówi o polskim życiu publicznym niż wszystkie razem programy wyborcze. Z góry odrzucam argument, że PSL obiecywał odsunięcie od władzy tylko PiS. Już sama nazwa jego koalicji miała przekonać, że ani PiS, ani PO.

PSL przy takim rozkładzie głosów mógł sobie zapewnić nie tylko dominację w rządzie, lecz także doprowadzić do sytuacji, w której każdy koalicjant nie będzie drażnił jego wyborców również swoimi nominacjami personalnymi. Komfort, jaki zdarza się niezwykle rzadko. Jeśli z tego rezygnuje, to logicznie powód jest tylko jeden – realne centrum decyzyjne znajduje się poza partią.

Gdzie jest i czym jest to centrum, możemy zgadywać trochę jak po owych „platońskich cieniach” w jaskini. Takim cieniem jest konieczność uczynienia Tuska premierem. Tusk nie ma żadnego programu, a już na pewno takiego, który zamierzałby zrealizować. Jego celem jest wepchnięcie Polski w łapy superpaństwa europejskiego kierowanego przez Niemcy. Reszta jest tylko środkiem do celu.

W ostatni weekend objawiła się nam jeszcze jedna plamka na platońskiej ścianie koalicji. Mała, lecz wiele mówiąca. W dosyć groteskowej umowie koalicyjnej znalazł się tak naprawdę jeden konkret, który co do szczegółów nie budzi wątpliwości: przywrócenie przywilejów emerytalnych esbekom. Chodzi tu o grupę, która liczy w tej chwili kilkanaście, góra kilkadziesiąt tysięcy osób, członków organizacji oficjalnie uznanej za przestępczą i podległej okupantowi. Czemu z taką determinacją wszyscy podpisujący umowę koalicyjną domagają się realizacji akurat tego postulatu?

Widać wyraźnie, pod czyim wpływem znajdowały się elity III RP. Pozbawienie esbeków przywilejów to uderzenie w centrum mentalne tych elit. Jeśli jest inaczej, to skąd ten zapis? 


Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika „Gazeta Polska” nr. 46; data:  15.11.2023.

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka