Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski
658
BLOG

Jedząc robale, czyli refleksja o kuchni.

Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 43
Ostatnio wszystkich grzeje informacja, że Unia dopuściła do jedzenia jakieś larwy robali i inne świerszcze. Z drugiej strony wysłuchałem w radio 357 całkiem ciekawą dyskusję, która nasunęła mi taką refleksję.

Ostatnio wszystkich grzeje informacja, że Unia dopuściła do jedzenia jakieś larwy robali i inne świerszcze. Internety zagrzały się do czerwoności. Z drugiej strony wysłuchałem (w radio 357) całkiem ciekawą dyskusję, która nasunęła mi taką oto refleksję.

My już dawno jemy robale. Ok formalnie część z nich robalami nie jest. Ale takie krewetki? Albo ślimaki? Czym to się zasadniczo różni od świerszcza? Bo krewetka, czy krab żyje w wodzie? A taka krewetka to w końcu bardzo luksusowe jedzenie. I zapewne nie każdy na krewetki w cieście reaguje tak jak ja , twierdząc że to nieświeży kurczak. 

W każdym razie nawet jako zwolennik kuchni polskiej, ale nie stroniący od dziwnych lokalnych specjałów, nie mam oporów przed zjedzeniem czegoś dziwnego, w tym zapewne robala, byłe by był smaczny. Ostatecznie kaszanka, którą uwielbiam, to krew wymieszana z kaszą wsadzona do baraniej kiszki. Podobno świerszcze smakują jak krewetki - czyli dla mnie odpada, ale takie larwy mącznika są trochę jak rodzynki w serniku - więc dla mnie ok, byle by nie były żywe :)  (wiem herezja,  ale lubię sernik z rodzynkami) 

Żeby nie było, że tylko teoretyzuję to przyznaję się, że jadłem już: wszelkiej maści owoce morza (czemu to się nazywa owoce, jak to robale są ) i nie... nie smakują mi, ośmiornice - taki gumiś dla diabetyków, mule - eee nie bardzo, ślimaki - z piekarnika z masłem czosnkowym są ok (trochę jak pieczarka) , inne formy takie sobie, krewetki, kraby = zepsuty kurczak, żabie udka - dobre ale ile by tego trzeba zjeść, raki - w sumie bez wrażenia. 

Tak więc zobaczycie, że celebryci wykreują modę na jedzenie świerszczy i w eleganckich restauracjach będzie można zobaczyć niejeden "paragon grozy" za robala. 




Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości