"PiS usuwa Wałęsę z podstawy programowej", "PiS wymazuje Wałęsę z podręczników do historii", "Wałęsa: Muszę założyć nową Solidarność" - tak histeryczne teksty pojawiały się w mediach na temat reformy edukacji. Do ręki wpadł mi świeżo wydrukowany podręcznik do IV klasy szkoły podstawowej. Wbrew antypisowskiej histerii, Lech Wałęsa się w nim pojawia i jest najszerzej opisanym bohaterem.
Do reformy edukacji w wykonaniu minister Anny Zalewskiej można mieć oczywiście pretensje. Brak szerokich konsultacji, postawa samej minister, która sprawia wrażenie, jakby wszystko wiedziała najlepiej o polskiej szkole, natychmiastowy tryb wprowadzania zmian - skąd my to znamy? Nie da się jednak ukryć, że większość zarzutów, stawianych MEN, jest wyssana z histerycznego palca. Przejrzałem podręcznik do IV klasy podstawówki Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego. Dominuje kultura obrazkowa, co nie może dziwić, wszak do dzieci w wieku 10 lat lepiej trafiają kolorowe zdjęcia, niż tekst. Jednak uczeń już wtedy pozna najważniejszych bohaterów Polski XX wieku.
O Lechu Wałęsie jest sporo, pojawia się nota biograficzna i wniosek: najbardziej znany Polak stulecia razem z papieżem Janem Pawłem II. W odróżnieniu od poprzednich podręczników zmiana jest taka, że Anna Walentynowicz została wyróżniona podobną notą. Wcześniej, nawet w rozszerzonych książkach do liceum, nie było biogramów skromnej suwnicowej.
I ten straszny Pilecki, "Inka", Szare Szeregi... jak tak ma to wyglądać, przynajmniej z historią, to jestem coraz bardziej za. Tak to jest z histeriami, że zazwyczaj większość z nich żyje własnym życiem w świadomości tych, którzy im ulegają. Czekam na stosowne reakcje dziennikarzy oko.press, NaTemat, wp.pl i gazety.pl.