absolwent energetyki absolwent energetyki
798
BLOG

Wyścig szczurów z gwoździem w bucie.

absolwent energetyki absolwent energetyki Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 2


W dniu 5 listopada 2021 Ministerstwo Klimatu i Środowiska skierowało do ponownych konsultacji publicznych projekt rozporządzenia „w sprawie określenia szczegółowych warunków ustalania technicznej możliwości i opłacalności zastosowania ciepłomierzy, podzielników kosztów ogrzewania …”.

Konieczność wprowadzenia tej regulacji wynika wprost z zapisów art. 45d ust. 1 ustawy Prawo energetyczne w powiązaniu z art. 45a , a pośrednio z wytycznych art. 9b dyrektywy UE o efektywności energetycznej.

W szczególności zapisy wdrażanej dyrektywy nakazują zainstalowanie we wszystkich budynkach wielolokalowych „w każdym przypadku, gdy jest to technicznie wykonalne i opłacalne kosztowo” indywidualnych liczników lub podzielników ciepła oddzielnie dla każdego lokalu

Chociaż pierwotnie projekt rozporządzenia został przekazany do konsultacji publicznych już w sierpniu to jednak skala zaproponowanych i przyjętych poprawek skłoniła resort do ponownej publicznej weryfikacji nowej wersji.

W efekcie wdrożenia regulacji rozliczenia finansowe z tytułu ogrzewania mieszkań będą oparte o dokładne pomiary zużycia ciepła w lokalu ( liczniki) lub odpowiednich szacunkach opartych o alternatywne dane pomiarowe (podzielniki).

O ile na pierwszy rzut oka kwestia wydaje się mieć wyłącznie charakter techniczny (liczniki są od dawna zainstalowane w budynkach jednorodzinnych i są standardem w nowych mieszkaniach z jednym punktem zasilania w ciepło) to w rzeczywistości wdrożenie tego elementu praw unijnego stworzy wiele problemów dla polskich administratorów i dokładnie „wkurzy” miliony mieszkańców.

Zasadnicza różnica pomiędzy rozliczeniami za ciepło opartymi na pomiarach dla domów jedno- i wielorodzinnych wynika z konieczności uwzględnienia w tym drugim przypadku odziaływań lokali sąsiadujących na ponoszone koszty.

Po pierwsze potrzeba utrzymania oczekiwanego poziomu komfortu cieplnego wymaga innego poboru ciepła z systemu ogrzewania w zależności od lokalizacji ( szczytowe lub środkowe, skrajna lub środkowa kondygnacja) i sposobu jego użytkowania (np. gospodarstwo jedno lub wieloosobowe).

Dodatkowo już dawno zidentyfikowano „strategiczne zachowania” części mieszkańców opomiarowanych lokali ograniczających pobór ciepła we własnym lokalu i czerpiących ciepło na koszt „ sąsiadów zza ściany”.

Sytuacja taka może teoretycznie występować także w sytuacji braku pomiarów i tradycyjnego rozliczania ciepła z m2, ale w takim przypadku jest stosowane uśrednienie kosztów jednostkowych na poziomie całego budynku mieszkalnego, co niweluje indywidualne skutki niekorzystnej lokalizacji lub uciążliwego sąsiedztwa, a także pozbawia zysku ewentualnych „spryciarzy”.

W przypadku wprowadzenia zindywidualizowanego rozliczenia kosztów ogrzewania w budynkach wielorodzinnych widać wyraźnie, gdzie są „złe lokalizacje” zużywające najwięcej ciepła, które mogą zostać obciążone znacznie wyższymi kosztami ogrzewania niż przy rozliczeniu uśrednionym na podstawie powierzchni lokalu.

W mieszkaniach „upośledzonych energetycznie” pojawia się zachęta do oszczędzania kosztem swojego komfortu cieplnego, czyli obniżenia temperatury poniżej dotychczasowego poziomu. Jak już wspomniano pojawia się także pokusa pozyskiwania co najmniej częściowego dogrzewanie przez sąsiadów.

Uruchamia to „śmiertelną spiralę oszczędności”. Jeśli wzrost opłat z tytułu dogrzewania „oszczędnych” przez „normalnych” mieszkańców stanie się dla tych drugich problemem , oni także mogą spróbować sztuczki z przykręceniem kaloryferów.

Chociaż proces może być powolny to jednak w ciągu kilku sezonów grzewczych „energetyczny wyścig szczurów” może doprowadzić do widocznego zmniejszenia zużycia ciepła na ogrzewanie co jest celem regulacji.

Wydaje się jednak, że nikt z organizatorów wspomnianego wyścigu nie przejmuje się tym, że te oszczędności związane mogą być zarówno z pogorszeniem warunków komfortu cieplnego ( zbytnie obniżenie temperatury w lokalu) jak też pogorszeniem jakości powietrza w lokalu (ograniczenie „energochłonnego” wietrzenia pomieszczeń).

Mniej, czy bardziej świadomi wskazanych wyżej pułapek unijny regulator stworzył furtkę umożliwiającą uniknięcie „wyścigu szczurów”.

Polega ona na uzupełnieniu wymogu instalacji rozwiązań pomiarowych bliżej nie zdefiniowanym warunkiem opłacalności, którego szczegółowe sformułowanie pozostawił do indywidualnej decyzji każdego kraju członkowskiego.

W tym zakresie w pierwszej wersji polskiego rozporządzenia wprowadzono „twarde” kryterium stosunku kosztu montażu i eksploatacji opomiarowania do rocznego odpisu na fundusz remontowy i rocznych całkowitych kosztów wprowadzono porównanie kosztów zakupu i funkcjonowania systemu pomiarowego.

Kryterium było łatwo mierzalne, ale może wydało się zbyt „toporne” bo w nowej wersji zostało zastąpione przez porównanie kosztów instalacji z wartością przewidywanych 5-letnich oszczędności w kosztach zakupu ciepła wynikających z zastosowania urządzeń pomiarowych.

Wobec faktycznego braku vacatio legis dla procedowanego rozporządzenia oraz tylko rocznego terminu wdrożenia „opłacalnych” metod pomiarowych zastosowanie nowej metody oceny, odnoszącej się zarówno do technicznej charakterystyki budynków jak też założeń nt zachowań mieszkańców(skala oszczędzania) oraz cen nośników ciepła, regulacja w obecnej wersji stworzy dla administratorów budynków wyzwania nie do pokonania.

Przy braku faktycznej możliwości wykonania zaproponowanych analiz nowa regulacja (np. kwestia wiarygodnego prognozowania zachowań mieszkańców i cen nośników, ale także brak odpowiedniej dokumentacji technicznej budynków) ), nie wskazująca sankcji np. za skutki nierzetelnej analizy, zmusi do administratorów do się „chodzenia na skróty”.

W zależności od „sympatii” administratorów zwycięży „partia instalatorów” lub „tradycjonalistów”.

Pewnie częściej brak możliwości wdrożenia indywidualnych rozliczeń za ciepło zostanie wykazany w małych wspólnotach mieszkaniowych, gdzie łatwiej zauważyć niedogodności nowego systemu.

Więcej wdrożeń będzie zapewne w dużych spółdzielniach mieszkaniowych, gdzie odległość Zarządu od indywidualnych mieszkańców jest znacznie dalsza od odległości od dostawców technologii pomiarowych.

Dla tych mieszkańców, którzy zostaną uszczęśliwieni europejską metodą obniżenia zużycia ciepła krajowy legislator zaproponował jeszcze jedno, nie ujęte w Dyrektywie, uzupełnienie.

Jest nim warunek odpowiedniego wdrożenia współczynników wyrównawczych zużycia ciepła na ogrzewanie wynikające z położenia lokalu w bryle budynku.

W ostatniej wersji rozporządzenia rola tych współczynników nie jest dokładnie sprecyzowana i tylko można się domyśleć, że powinny prowadzić do zmniejszenia obciążeń użytkowników mieszkań o mniej korzystnym położeniu w bryle budynków w stosunku do obciążeń wynikających bezpośrednio z pomiarów. Warunek korekcyjny był jaśniej sformułowany w pierwotnej wersji regulacji, gdzie wskazywano, że „współczynniki wyrównawcze położenia lokali, służą do skorygowania kosztów zmiennych zakupu ciepła zależnych od jego zużycia przy uwzględnieniu zapotrzebowania ciepła do ogrzewania lokalu w taki sposób, aby dla danych warunków zewnętrznych, projektowych temperatur i wentylacji, koszty ogrzewania 1m2 powierzchni lokalu były jednakowe we wszystkich lokalach w budynku”.

Wskazana metoda korekcyjna to dawne uśrednienie opłaty na m2 jednak w znacznie elegantszej odsłonie, która zamiast na prostym dzieleniu oparta jest na skomplikowanych i trudno weryfikowalnych , a zasadzie nie weryfikowalnych z poziomu mieszkańców, modelach i obliczeniach.

Jeśli już samo przeprowadzenie dowodu co do opłacalności „olicznikowania” może być masowo nie wykonalne to oczekiwanie dokonania wiarygodnych przeliczeń parametrów korekcyjnych dla wszystkich mieszkań w istniejących budynkach jest już naprawdę bujaniem w oparach absurdu.

W tym wypadku nie są to i tak trudne obliczenia termiczne , które po zastosowaniu różnych uproszczeń służą np. do określenia zapotrzebowania budynku na moc grzewczą , czy też określenia charakterystyki energetycznej całego budynku.

To będą wyliczenia, które przy swojej niedokładności będą faworyzować finansowo jednych lokatorów względem drugich.

Co więcej korekta ograniczać będzie oszczędzanie energii ze strony lokali najbardziej energochłonnych, więc działać będzie niejako przeciwko zasadniczej idei wdrażanej regulacji.

Można jeszcze wspomnieć o generowaniu konfliktów pomiędzy dotkniętymi błędnymi korektami mieszkańcami a ich „preferowanymi” sąsiadami i administracją.

Wypuszczony zły dżin powszechnych pretensji nie łatwo wróci do butelki.

Czy można jakoś ograniczyć zapowiadający się chaos?

Jeśli byśmy tego chcieli to po pierwsze trzeba przywrócić poprzednio zaproponowana metodę oceny opłacalności instalacji systemów rozliczeniowych lub zaproponować metodę inną, ale łatwą do zastosowania.

Po drugie . w przypadku wdrożenia rozliczeń indywidualnych należy zrezygnować z obliczania wskaźników korygujących, natomiast dla lokali , które mają zbyt wysokie koszty ogrzewania zastosować odpowiedni system osłon socjalnych w zakresie zapobiegania ubóstwu energetycznemu.

Brak współczynników korygujących będzie na dłuższą metę korzystny dla redukcji zapotrzebowania na ciepło przez nowe budynku wielorodzinne.

Świadomi skutków indywidualizacji rozliczeń inwestorzy będą zmuszeni do odpowiedniej korekty rozwiązań architektonicznych oraz otwartego prezentowania kosztów ogrzewania we wszystkich lokalach, w tym tych „upośledzonych”, które powinny uzyskiwać niższe ceny na rynku.

Docelowo będzie to skutkować wprowadzaniem rozwiązań energooszczędnych dla każdego z lokali z osobna co jednocześnie zapewni mniejszą energochłonność całego budynku.

Być może trudno będzie na poziomie europejskim powrócić do dyskusji o zasadności i skutkach indywidualnego opomiarowania ciepła w lokalach w budynkach wielorodzinnych, chociaż nie wyobrażam sobie, żeby nie można było tego spróbować.

Przecież naprawdę środki przeznaczone na systemy opomiarowania można by lepiej wykorzystać na faktyczną poprawę substancji technicznej budynków.

Kwestia takiego , czy innego sposobu wdrożenia unijnych wymogów w zakresie opomiarowania zużycia ciepła w budynkach wielorodzinnych nie zdecyduje o tempie naszej transformacji energetycznej, ani nawet nie wpłynie w sposób decydujący na stopień poprawy naszej krajowej efektywności energetycznej.

Warto jednak postarać się żeby na ile to możliwe zredukować skalę zadekretowanego unijnie „energetycznego wyścigu szczurów” poprzez wprowadzenie racjonalnych i wykonalnych kryteriów zwalniających z wprowadzania kontrowersyjnych opomiarowań.

A jeśli już będziemy mogli mieć to bez dodatkowego „gwoździa w bucie” w postaci kontrowersyjnych narzędzi „przelicznikowej” sprawiedliwości społecznej.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka