W supermarkecie znajdziemy wiele produktów nafaszerwanych chemią.
W supermarkecie znajdziemy wiele produktów nafaszerwanych chemią.

W jedzeniu jest mnóstwo chemii. Przerażające wyniki kontroli NIK

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

Ponad 2 kg – tyle chemii przeciętny konsument zjada w postaci dodatków do żywności, oznaczonych jako różnego rodzaju ''E''. Najwięcej dodatków jest w żywności dla dzieci, ich spożycie czasem przekracza normy nawet o 500 procent.

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, pokazujący nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności.

Zobacz tez: Zjadamy mnóstwo plastiku, nawet o tym nie wiedząc. Czym to grozi?

W ciągu roku spożywamy ponad 2 kg dodatków "E"

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport ''Nadzór nad stosowaniem dodatków do żywności''. Wynika z niego, że w ciągu roku przeciętny konsument spożywa ok. 2 kg dodatków do żywności. Są nimi m.in. barwniki, emulgatory, wzmacniacze smaku, substancje słodzące i wiele innych. Producenci dodają je do większości produktów przetworzonych, ponieważ m.in. zapobiegają one niekorzystnym zmianom smaku, barwy, zapachu i wydłużają  okres trwałości. Skąd takie wyniki? Okazuje się, że aż 70% naszej diety stanowi żywność przetworzona. 

Dawniej producenci zobowiązani byli do wskazywania na opakowaniach wszystkich substancji dodatkowych za pomocą oznakowania literą E (np. E 330 – regulator kwasowości), teraz mogą zamiennie podawać pełną nazwę użytego dodatku i dopisać pełnioną przez niego funkcję technologiczną (np. kwas cytrynowy – regulator kwasowości).

image
Kolorowe napoje zawierają mnóstwo chemicznych dodatków.

Z badania NIK wynika, że w jednym dniu można przyswoić nawet  85 różnych ''E''. Najbardziej narażone na przekroczenie akceptowanego dziennego spożycia ''E'' są dzieci, ponieważ najwięcej dodatków jest w produktach, które nasze pociechy najbardziej lubią: ciastach, lodach, parówkach, aromatyzowanych napojach.

W zleconej przez NIK ekspertyzie wymieniono również listę dodatków, które mogą wywoływać alergie, są wśród nich m.in. barwniki spożywcze, szczególnie syntetyczne (m.in. E 123, E 110, E 122) oraz konserwanty z grupy siarczynów. Wskazano także, że groźny dla życia wstrząs anafilaktyczny mogą powodować E120 koszenila, E124 czerwień koszenilowa i E 129 czerwień Allura. NIK zwraca uwagę, iż im więcej konserwantów, tym większa podatność na różnego rodzaju alergie i większe ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe.

NIK alarmuje, że odpowiedzialne za nadzór służby nie sprawdzają, czy informacje o produkcie podawane na edykcie pokrywają się z rzeczywistym składem produktu. Dodatkowo sprawdza się jedynie limity danego ''E” w produkcie, nie biorąc pod uwagę ich kumulacji w codziennej diecie i jak to może wpływać na zdrowie.

Zobacz też:  "E" w żywności. Czy wszystkie są szkodliwe?

Kiełbasa nafaszerowana chemią

Izba zleciła kontrolę oznakowania produktów spożywczych - przeanalizowano 501 powszechnie dostępnych wyrobów. Jedynie w 54 produktach (11 proc.), w składzie zaprezentowanym na etykietach, nie było substancji dodatkowych. W pozostałych 447 producenci zadeklarowali użycie 132 substancji dodatkowych ponad 2 tys. razy. Statystycznie więc na każdy produkt przypadało pięć dodatków do żywności. W przypadku niektórych produktów liczba dodatków w jednym artykule spożywczym była znacznie wyższa. Przykładowo sałatka warzywna ze śledziem i groszkiem zawierała ich 12. Rekordową liczbę substancji dodatkowych zastosowano w kiełbasie śląskiej - 19.

image

W oparciu o dane ze zleconych przez NIK badań, zaprojektowano hipotetyczną, ale w praktyce prawdopodobną dietę na jeden dzień, składającą się z pięciu posiłków. W efekcie ustalono, że w przygotowanych z tych produktów daniach konsument spożyłby w ciągu jednego dnia 85 różnych substancji dodatkowych. Izba zauważa, że w menu zaplanowano, iż zupę i drugie danie konsument przygotowuje samodzielnie w domu. Gdyby skorzystał z kupionych w sklepie gotowych potraw, dodatków spożytych w ciągu dnia mogłoby być znacznie więcej.

image

NIK: Brakuje właściwego nadzoru nad żywnością

Według NIK, wynik kontroli pokazał, że system nadzoru nad jakością żywności jest niewystarczający. Rozproszenie kompetencji różnych organów utrudnia eliminację na rynku produktów spożywczych, które nie spełniają norm w zakresie stosowania substancji dodatkowych

NIK m.in. postuluje powołanie jednego organu odpowiedzialnego za nadzór nad rynkiem dodatków do żywności. Ponadto złożyła wniosek do premiera i ministra zdrowia o stworzenie systemu oceny bezpieczeństwa stosowania substancji dodatkowych w żywności.

Premier otrzymał również prośbę o podjęcie działań na arenie UE w celu wyprowadzenia jednolitej dla wszystkich państw metodologii gromadzenia informacji dotyczących spożycia i stosowania dodatków do żywności. NIK wnioskuje także o podjęcie działań legislacyjnych w celu zmiany etykietowania produktów spożywczych, zawierających substancje dodatkowe tak, by konsument był świadomy akceptowanego dziennego spożycia danej substancji dodatkowej i jej rzeczywistej ilości w produkcie.

Także ministerstwo zdrowia zostało poproszone między innymi o podjęcie inicjatywy prawnego uregulowania obowiązku weryfikacji produktów spożywczych z punktu widzenia konieczności wykorzystania substancji dodatkowych oraz zdefiniowania pojęcia "jakości zdrowotnej żywności" wraz z ustawowym przypisaniem kompetencji związanych z badaniem jakości wyspecjalizowanej służbie kontroli żywności.

Zobacz też: Dodatki do żywności mogą powodować migreny

image
Aż trudno uwierzyć, ile chemii zwierają niektóre produkty.


Całość raportu NIK: "E" w żywności bez kontroli

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości