Pogodny Pogodny
861
BLOG

Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość.

Pogodny Pogodny Święta, rocznice Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Wczoraj było święto Żołnierzy Wyklętych w ramach którego składano kwiaty i zapalano znicze na grobach poległych za Ojczyznę w walce z sowieckim agresorem w latach 1944-1963. Odprawiano Msze św,  organizowano  akademie z udziałem władz państwowych i ocalałych, żyjących jeszcze bohaterów tamtych czasów.

Pięknie i miło; Ale czy aby zbytnio nie słodzę?

Patrząc bowiem na ponury scenariusz lat tuż powojennych widać przecież bardzo wyraźnie jak twarda, okupacyjna antyniemiecka polska solidarność rozsypuje się niczym przysłowiowy domek z kart. Podobnie było i z ideą "Solidarnością". Jak to więc możliwe, że wszystko co u nas  piękne i chwalebne nie może zbyt długo trwać?

Przecież gdyby większość Polaków po wojnie była tak hermetyczna jak za Niemca przeciwko Niemcowi, to nie doszłoby absolutnie do żadnego wydania w ręce ubeków i NKWD ani jednego z tych wszystkich, którym dzisiaj oddajemy tak uroczyście hołd.

A może to była tylko iluzja? Może w rzeczywistości dzisiejszy hołd wojennym i powojennym bohaterom oddaje obecnie ledwie nikczemnie licha garstka społeczeństwa (w przekazie TV wygląda że cały naród), gdy tymczasem wtedy i teraz spora część Polaków za przeproszeniem ma historię, los poległych i niepodległość  własnego państwa głęboko w wygodnickiej  d*pie. Natomiast spadkobiercy idei morderców i zdrajców ochoczo biegną jak dawniej donosić na własny naród i rząd do obcych. 

Z pewnością duży wpływ na powojenne zdarzenia (nie da się ukryć) miał i skład narodwościowy II RP rozparcelowanej później przez układ jałtański, w której to poszczególne mniejszości jak jeden mąż (dzisiaj ten numer w wydaniu politycznym chce ożywić Grzegorz Schetyna) były delikatnie pisząc niechętne nie tylko do istnienia państwa polskiego,  ale także i do samych Polaków, chociaż i tutaj objawia się swego rodzaju mini wyjątkowa obrzydliwość. Otóż adiutant majora "Łupaszki" czyli sławny Paweł Jasienica (Lech Beynar) opisując swoje dzieciństwo w carskim Symbirsku wspominał, że Polacy generalnie za cara Mikołaja II nie mieli aż tak źle. Mogli zakładać bez problemu firmy, mogli bez kłopotu podróżować po całym imperium, dosługiwać się wyższych stopni wojskowych w carskiej armii. Swobodnie mogli również budować kościoły i  wyznawać swoją katolicką wiarę. Jedyne co mieli zakazane przez carat to obejmowanie bardzo wysokich funkcji państwowych i  stowarzyszanie się. Gdy tylko coś takiego czynili, a więc tworzyli stowarzyszenie - momentalnie zjawiała się w okolicy carska ochrana.

Nie ulega też wątpliwości że po krwawo stłumionym Powstaniu Styczniowym i po powstaniowych represjach carat zręcznie uśpił wolnościowe aspiracje Polaków, i to tak mocno - że jak to pięknie  opisała Maria Dąbrowska w "Nocach i dniach" - oni sami kiedy przychodziło do rozważań o wolnej Polsce kneblowali się wzajemnie podczas rozmów. Tak też było i na wiecu Marszałka Piłsudskiego w Kielcach u progu Niepodległości, kiedy to Marszałek chcąc rozbudzić zebrany tłum krzyknął do niego z mównicy: Niech żyje wolna Polska! zapadła wówczas niechętna martwa cisza. A gdy wreszcie jakaś starsza kobiecina postanowiła  mu  po kolejnym zawołaniu odkrzyknąć, to wnet zatkano jej usta.

Dlatego Żołnierze Wyklęci dla większości obywateli polskich  pozostaną nadal tylko i wyłącznie wyklętymi a na scenach teatrów będą się plenić antypolskie klątwy.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Kultura