zetjot zetjot
543
BLOG

Polska na arenie geopolitycznej

zetjot zetjot Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

O Polsce trudno pisać, bo z bliska, z braku dystansu i perspektywy, gorzej widać.

Poza tym, Polska, w odróżnieniu od USA czy Rosji, to historyczna normalność. Położona trochę na uboczu względem europejskich zmagań politycznych i chroniona przez wschodnią słowiańszczyznę przed atakami Mongołów. Dzięki temu że była na uboczu ominęły ją społeczne procesy związane z kształtowaniem się feudalizmu i zachowała elementy wczesnej demokracji. Rozbicie dzielnicowe pokazało Polakom, że rozwiązywanie problemów władzy przy pomocy sukcesji dynastycznych to nie jest dobry pomysł, bo niszczy spoistość państwa. Szczęśliwy zbieg okoliczność w przypadku braku sukcesora dla Kazimierza Wielkiego sprawił, że wpływ na sprawy kraju uzyskała szersza warstwa państwowej elity rycerskiej. Drugi szczęśliwy rodzinny zbieg okoliczności był związany z faktem, że ojciec Kazimierza cały czas zmuszony był do wojaczki, a Kazimerz obrał, nauczony doświadczeniem, inną strategię, pokojowego wzmacniana państwa.

Widać więc, że motywy założycielskie Polski wiążą się z normalnością i uznaniem niezbędnej walki o suwerenność państwa z zaangażowaniem szerszych warstw społecznej elity, które wytworzyły warunki do rozwoju demokracji szlacheckiej. 

Ciekawa jest jeszcze jedna kwestia. Polityka międzynarodowa i mocna władza na zachód od Odry sprawiała, że, między innymi za sprawą powiązań dynastycznych oraz utarczek z Zakonem i najazdów litewskich polityka polska zwróciła się ku wschodowi. Ale ta kwestia jest akcentowana z powodu obecnej perspektywy narzucającej nam rozpatrywanie problemów Polski na linii wschód - zachód. Tymczasem polityka polska a także kultura od samego początku były, wskutek przyjęcia chrztu z Rzymu za pośrednictwem Czech, nastawione na relacje z południem Europy, czyli z Rzymem i papiestwem. Ale nie tylko Rzym był ważny, ważne były także kontakty gospodarcze z Konstantynopolem, z Bizancjum. Powiązania dynastyczne łączyły nas z Węgrami i stąd tradycyjnie dobre relacje i popularność Polski na Węgrzech i na Bałkanach.  

Trzeba jednak zwrócić uwagę na wady sysemu politycznego w I RP. Sztywny system stanowy, na straży którego stała szlachta zablokował mobilność społeczną a zatem i handel oraz rzemiosło, bo szlachta sprzedawała zboże w Gdańsku, za które kupowała wszelkie towary z Zachodu. W ten sposób Polska straciła niezależność gospodarczą na rzecz Europy Zachodniej, która mogła dyktować ceny. Za niedorozwojem gospodarczym pojawiła się słabość polityczna i, w konsekwencji, upadek państwa. Szlachta nie stworzyła efektywnego systemu państwowego, który pozwalałby skutecznie dbać o obronę długich granic państwa. 

Polityka postkomunistycznego pacanowa także przypomina gorset stanowy nałożony na społeczeństwo, a poza tym nie mogła wyjść poza opłotki myślenia zależnego uwiązanego na linii wschód - zachód i związanego z narzuconą niewolnicżą potrzebą szukania zewnętrznego mecenasa, i dopiero teraz sobie o tym przypomniano i polska polityka wraca na ściezkę północ - południe i uświadamia sobie rolę geopolityczną Rzeczypospolitej i rozwija idee Międzymorza/Trójmorza. Ta część Europy ma swoje, uwarunkowane geografią i historią, interesy, odmienne od interesów Zachodniej Europy. 

Także stosunek obywateli do polityki można określić jako objaw dziadostwa i rozmemłania, na co Rzeczpospolita nie może sobie pozwolić w epoce kryzysów międzynarodowych. Trzeba brać pod uwagę rozwiązania niekonwencjonalne wg standardów demoliberalnych, ale zgodnych z polską tradycją. Tu widzę konieczność stworzenia Ligi Obywatelskiej, która wzmacniałaby politykę propaństwową i przeciwdziałała wewnętrznym działaniom na szkodę kraju i interweniowała w razie rozmaitych akcji np. strajkowych czy manifestacji antydemokratycznych. 

Trzeba dodatowo wziąć pod uwagę fakt, że Polska, a także inne kraje regionu, jest ofiarą chimery ustrojowej i doświadcza społeczno-politycznych turbulencji związanych ze sprzężeniem demoliberalizmu z postkomunizmem, co rodzi niesłychane spiętrzenie problemów natury cywilizacyjnej jak i jndywidualnej, umysłowej. Splol tych czynników można przyrównać do węzła gordyjskiego, więc choćby z tego względu niezbędna jest w Rzeczypospolitej ogromna społeczna mobilizacja, żeby stawić czoło wyzwaniom wynikającym z błędów historii jak i nieoczekiwanego rozwoju dalszych wydarzeń. 

Popatrzmy na to spiętrzenie problemów: 

1. skutki braku suwerenności przez ostatnie niemal 300 lat

2. połączenie niszczącego kraj postkomunizmu z

3..upadającym demoliberalizmem

Jako czynnik dodatni można przyjąć, iż Polska, po przeżyciu okesu peerelu jest udodporniona na tendencje lewicowe.

Ale pozostaje jeden czynnik ryzyka. Z demoliberalizmem, który właśnie się wali, powiązany jest gospodarczy konsumpcjonizm, który ma się nieźle, a to grozi możliwością, że wygenerowany zostanie wtórny demoliberalizm. 

Wróćmy jednak do kwestii geopolitycznych. Tak na marginesie, to moja intuicja podpowiada mi , że warto jest mieć takich przyjaciół jak Węgrzy gdzieś w okolicy i w nich inwestować i do głowy przychodzą mi nie tylko Gruzini, ale i Kurdowie. Przydałby się nam taki kurdyjski lotniskowiec tam na południu, taki cichy, nie rozreklamowany. Na razie to może wyglądać na s-f, ale tylko na razie. 

Obecna sytuacja geopolityczna Polski wymaga oparcia się na strategicznym sojuszu z USA i na rozbudowie silnego bloku zdolnego przeciwstawić się Rosji na terenie Trójmorza, pozwalającego utrzymać pomost bałtycko-czarnomorski. Jeżeli chcemy utrzymać wsparcie amerykańskie, to musimy mieć coś do zaoferowania Amerykanom, żeby ich zachęcić. Z Trumpem business as usual. A jedyne co możemy zaoferować, to skupienie innych krajów Międzymorza w bloku wokół siebie. Żeby taki blok stworzyć, trzeba mieć z kolei coś do zaoferowania sąsiadom - a konkretnie własne wsparcie dla nich oraz wsparcie ze strony Ameryki. A tu potrzeba kasy na rozmaite wspólne przedsięwzięcia takie jak TV Vyszehrad.  

Do tego jest niezbędna wewnętrzna mobilizacja społeczna, która pozwoliłaby na bardzo szybki wzrost PKB i nawet podwojenie budżetu obronnego Polski. A wzrost PKB bardzo by się by przydał, by można było inwestować w krajach istotnych dla nas ze względu bezpieczeństwa. Trzeba też pamiętać, że Rosja dysponuje PKB w wysokości ok. 1,3 bln dolarów, a Polska niemal 0,5 bln dolarów. Wystarczy, że PIS porządzi jeszcze ze dwie kadencje i potencjały może się nie wyrównają, ale polski wzrośnie wystarczająco, żeby Rosji odechciało się Polskę atakować. I to jest numer 1 polskiej poltyki wewnętrznej. Jeśli chodzi o geostrategię, należy umiejętnie tak balansować i lawirować, by nie zamknąć sobie możliwości udziału w chińskim projekcie Nowego Jedwabnego Szlaku. 

Jest tylko jeden problem. Środowiska lew-lib wspierane przez KE kreuują w Polsce świat na opak, co widać najlepiej na przykładzie Warszawy i Gdańska i ten świat ma priorytet w mediach komercyjnych, a media publiczne, z konieczności, do tego fałszywego obrazu muszą się odnosić. W ten sposób brak i czasu i miejsca w przestrzeni publicznej na drugi obraz i rozwijanie narracji o świecie realnym, z realnymi problemami. Co gorsza, zupełnie brak czasu na obraz trzeci wiążący obraz drugi z przewidywaniami co do rozwoju sytuacji geopolitycznej i geostrategicznej, nie tylko w skali europejskiej, lecz i w skali globalnej. 

Jeżeli weźmiemy pod uwagę myślenie strategiczne w wydaniu postkomunistów rządzących w tzw. III RP, to skończyło się ono wraz z przystąpieniem do NATO I UE. Establisment postkomunistyczny uznał, że na tym historia się zakończyła i zakończyła się tym samym historia Polski jako suwerennego państwa. To zabetonowanie myślenia poltycznego objawiło się już wcześniej w przypadku uznania ustaleń z Magdalenki za wiążące na wieczność. Doskonale znamy ten wzór i trzeba go tępić. 

Generalnie rzecz biorąc zachodni establishment demoliberalny zaplątany w problemy jakie się nawarstwiły wskutek wad demolibralizmu sprzężonego z konsumpcjonizmem żyje już tylko wspomnieniami dawnej, a już przemijającej demoliberalnej chwały i przemijającej nadziei na wyśniony koniec historii, z którego odejściem w niebyt nie jest w stanie się pogodzić. No i właśnie ten demoliberaliizm, jak Titanic, ciągnie nas pod wodę.

Poprzednie notki z tego cyklu:

https://www.salon24.pl/u/zetjot/938129,bylo-o-rosji-teraz-pora-na-usa

https://www.salon24.pl/u/zetjot/936359,rosja-i-jej-fatum

zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka