Była premier Beata Szydło. fot. PAP/Hanna Bardo
Była premier Beata Szydło. fot. PAP/Hanna Bardo

Wypadek kolumny BOR z Beatą Szydło. Wreszcie jest wyrok sądu ws. kierowcy seicento

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

Po ponad trzech latach od wypadku oświęcimski sąd rejonowy ogłosił wyrok w sprawie zderzenia fiata seicento i kolumny BOR, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło. 

Sąd warunkowo, na rok, umorzył postępowanie. Uznał jednak kierowcę seicento za winnego nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego, w którym w 2017 r. w Oświęcimiu zderzył się z kolumną rządową.  Kierowca seicento ma zapłacić po tysiąc złotych nawiązek dla Beaty Szydło i kierowcy ówczesnego BOR.

Sąd uznał też, że kierowca BOR, który prowadził auto z premier Szydło, również złamał przepisy ruchu drogowego. Sprawa trafi do prokuratury.


Kierowca seicento winny 

Oświęcimski sąd rejonowy uznał, że kierowca fiata seicento jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku w 2017 r. w Oświęcimiu, w którym poszkodowana została m.in. Beata Szydło. Zarazem warunkowo umorzył postępowanie na rok. Sąd uznał, że także kierowca BOR złamał przepisy.

Kierowca seicento musi zapłacić po 1 tys. zł. nawiązki poszkodowanym w wypadku – byłej premier Beacie Szydło oraz funkcjonariuszowi BOR.

Wyrok, który zapadł w obecności kierowcy seicento Sebastiana Kościelnika (zezwolił na podanie nazwiska), jest nieprawomocny.

Sędzia Agnieszka Pawłowska wskazała w uzasadnieniu, że Kościelnik nie zachował wystarczającej ostrożności na drodze. Przepuścił pierwszy samochód rządowy i rozpoczął manewr skrętu.

Sędzia zaznaczyła, że także kierowca BOR złamał przepisy. Zdaniem sądu trzy rządowe auta nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej, gdyż używały tylko sygnalizacji świetlnej. Nie było sygnalizacji dźwiękowej. Kierowca samochodu, w którym jechała była premier, został obarczony winą za wyprzedzanie na podwójnej ciągłej linii. Sąd postanowił poinformować o tym prokuraturę.

Mecenas Władysław Pociej, obrońca kierowcy, tuż po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział złożenie apelacji. - W żaden sposób nie można Sebastiana Kościelnika uznać za winnego tego wypadku. (…) Bijemy się o zasadę. Nie może być tak, żeby kierowcy pojazdów nieuprzywilejowanych taranowali inne samochody na drodze (…) – mówił.

Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński powiedział, że śledczy zapoznają się z uzasadnieniem wyroku na piśmie. W ustnym uzasadnieniu nie znalazłem odpowiedzi na kluczowe pytania postawione przez prokuraturę. Przede wszystkim sąd użył formuły, że rządowy samochód wyprzedał, a nie mijał fiata. To zmienia spojrzenie na rolę poszczególnych osób – powiedział.

Kierowca BOR złamał przepisy

Sędzia zaznaczyła, że także kierowca BOR złamał przepisy. Zdaniem sądu trzy rządowe auta nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej, gdyż używały tylko sygnalizacji błyskowej świetlnej. - Brak było sygnałów dźwiękowych. (…) Połączenie obu sygnalizacji – dźwiękowej i świetlnej, daje status kolumny uprzywilejowanej– wyjaśniła. Tym samym kierowca samochodu, w którym jechała była premier, został obarczony winą za wyprzedzanie na skrzyżowaniu oraz przekroczenie podwójnej ciągłej linii. Sąd postanowił poinformować o tym prokuraturę. 

Sąd podał zarazem, że samochód, w którym jechała Beata Szydło, poruszał się z prędkością nieprzekraczającą 62 km na godz.

Sędzia Agnieszka Pawłowska zaznaczyła, że warunkowe umorzenie "nie jest ani skazaniem, ani uniewinnieniem". "Jest pozostawieniem w okresie próby, w tym wypadku na minimalny, roczny okres" – mówiła. Zaznaczyła, że Kościelnik nie był karany, a jednocześnie społeczna szkodliwość jego czynu nie jest znaczna.

Sebastian Kościelnik powiedział, że decyzja sądu go zaskoczyła. "Byłem zaskoczony z uwagi na fakt, że sąd jednocześnie uznał, że kolumna nie była uprzywilejowana, a zarazem dopatrzył się mojej winy. Z tym się nie zgadzam" – wskazał.

Mecenas Władysław Pociej, obrońca kierowcy, tuż po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział złożenie apelacji. "W żaden sposób nie można Sebastiana Kościelnika uznać za winnego tego wypadku. (…) Bijemy się o zasadę. Nie może być tak, żeby kierowcy pojazdów nieuprzywilejowanych taranowali inne samochody na drodze (…). W ciągu siedmiu dni wystąpimy z wnioskiem o uzasadnienie. Po jego otrzymaniu wniesiemy apelację do sądu okręgowego w Krakowie" – mówił.

Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński powiedział, że śledczy zapoznają się z uzasadnieniem wyroku na piśmie. "W ustnym uzasadnieniu nie znalazłem odpowiedzi na kluczowe pytania postawione przez prokuraturę. Przede wszystkim sąd użył formuły, że rządowy samochód +wyprzedał+, a nie mijał fiata. To zmienia spojrzenie na rolę poszczególnych osób. To jest klucz do sprawy" – powiedział.

Prokurator dodał, że interesujące będzie również to, w jaki sposób sąd odniósł się do wiarygodności zeznań świadków. - Wiarygodność przynajmniej części z tych świadków była przez prokuraturę kwestionowana – powiedział.

Wypadek kolumny BOR z Beatą Szydło.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z ówczesną premier Beata Szydło (jej pojazd był w środku) wyprzedzały fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto z ówczesną szefową rządu, które w konsekwencji wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR.

Prokuratur zarzucił kierowcy fiata nieumyślne spowodowanie wypadku. W połowie marca 2018 r. krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi Kościelnikowi okresu próby wynoszącego rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Kierowca na umorzenie nie zgodził się.

Prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu rejonowego w Oświęcimiu. Wskazała w nim, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR, który akurat go wyprzedzał.

Proces rozpoczął się w połowie października 2018 r. Na pierwszej rozprawie Kościelnik odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytała jego wcześniejsze zeznania, w tym pierwsze, krótko po wypadku, gdy przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. Później nie poczuwał się do winy. W sumie w procesie przesłuchano kilkadziesiąt osób, w tym Beatę Szydło. Część rozpraw w procesie odbyła się za zamkniętymi drzwiami.

W mowach końcowych, wygłoszonych w środę, prokuratura wniosła o wymierzenie oskarżonemu kary 1 roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnie dozorowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięczne. Obrona domagała się uniewinnienia.

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości