Wypadki są wciąż codziennością na polskich drogach Fot. PAP/Roman Zawistoowski
Wypadki są wciąż codziennością na polskich drogach Fot. PAP/Roman Zawistoowski

Warzecha o zaostrzeniu przepisów drogowych. „Drastyczne. Mandat przekroczy zarobki”

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 84
Ci wszyscy, którzy dziś cieszą się z „wojny wydanej piratom drogowym” zmienią zdanie, gdy oni sami, albo ich wujek, brat, ciocia, będą zmuszeni do zapłacenia 5000 mandatu tylko za to, że nie zauważą znaku ograniczającego prędkość – mówi Salonowi 24 Łukasz Warzecha, publicysta Onet.pl i „Do Rzeczy”.

5 tysięcy złotych mandatu za przekroczenie prędkości, ale rezygnacja z konfiskaty aut. Jak ocenia Pan modyfikacje propozycji nowych przepisów drogowych?

Łukasz Warzecha: To, że wycofano się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów, czyli konfiskaty aut, nie świadczy o tym, że rząd cofnął się pod wpływem argumentów przeciwników tego typu rozwiązań, ale o tym, że analizy prawne wskazały na ich niekonstytucyjność. Po prostu rząd miał świadomość, że nie ma żadnego umocowania prawnego dla odbierania cudzej własności. Natomiast proponowane zapisy i tak są drastyczne. Wysokość mandatów jest olbrzymia. Jeżeli mówimy o mandacie w wysokości 5 tysięcy złotych, to są to koszty mogące pokryć zarobki przeciętnego Polaka. A przecież nie mówimy o karze za spowodowanie wypadku, czy kolizji, ale karze za przekroczenie prędkości.

Morawiecki: Dość pobłażania dla bandytów za kierownicą!

No tak, jednak zwolennicy tak wysokich kar argumentują, że mandaty nie były przez lata waloryzowane?

Nawet jeśli przyjmiemy taką argumentację, to uprawniona byłaby waloryzacja mandatów na przykład do 1500 złotych. 5000 to kwota już horrendalna. I zdaję sobie sprawę, że te propozycje dziś zyskują pewien poklask. Ale ci wszyscy, którzy dziś cieszą się z „wojny wydanej piratom drogowym” zmienią zdanie, gdy oni sami, albo ich wujek, brat, ciocia, będą zmuszeni do zapłacenia 5000 mandatu tylko za to, że nie zauważą znaku ograniczającego prędkość. Żeby było też jasne – przekroczenie prędkości przekroczeniu prędkości nie jest równe. Bo znacznie groźniejsza jest jazda szybsza o 30 kilometrów niż prędkość dopuszczalna na osiedlowej uliczce, niż takie samo przekroczenie na autostradzie, czy drodze ekspresowej. Tak samo choć nadmierna prędkość bywa niebezpieczna, to bywa też po prostu niebezpieczna jazda niekoniecznie szybka. I policja powinna ją eliminować. Zwolennicy tak horrendalnych kar zapominają o jeszcze jednym niebezpieczeństwie.

Jakim?

Przy tak wysokich mandatach wzrośnie pokusa dla łapownictwa, a łapówki wcale nie zniknęły. I jeśli ktoś będzie miał w perspektywie zapłacić 5000 mandatu, albo 2000 złotych łapówki, będzie miał pokusę, aby taką łapówkę zaproponować. A jeśli funkcjonariusz drogówki zarabia na przykład 5000 złotych, to wpływy z łapówki mogą być dla niego atrakcyjnym dodatkowym źródłem dochodu.

Jednak wypadki na drogach są prawdziwą plagą. I dane z Warszawy za pandemiczny rok 2020 pokazują, że wprawdze liczba tych wypadków spadła, to więcej było wypadków groźnych, w tym tych najbardziej tragicznych, śmiertelnych. Jak, jeśli nie karaniem uniknąć tego typu zdarzeń?

Nawet najwięksi zwolennicy kar przyznają, że wpływ na spadek liczby wypadków ma poprawa jakości infrastruktury i dróg. Na pewno należy w miastach przeprowadzać audyty przejść dla pieszych, sprawiać, by przejścia, skrzyżowania były bezpieczne. Musi się też jednak diametralnie zmienić postępowanie policji. Drogówka nie powinna skupiać się na staniu z „suszarką” i wyłapywaniu kierowców, którzy przekroczyli prędkość. To mogą załatwić urządzenia elektroniczne. Policja zaś powinna skupić się na wyszukiwaniu i eliminowaniu z jazdy tych kierowców, którzy faktycznie sprawiają zagrożenie.

Przeczytaj też: 

Składka od prezesów w Polskim Ładzie. "To danina, o której rząd nic nie mówił"

Trzaskowski: Polski Ład ma zlikwidować samorządy. Rząd będzie rozdawał pieniądze swoim

Pracodawca będzie weryfikował, czy się zaszczepiłeś? Dworczyk o przepisach na IV falę


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości