Premier Mateusz Morawiecki (C-P) podczas spotkania z protestującymi górnikami z Sierpnia'80, fot.  PAP/Marek Zimny
Premier Mateusz Morawiecki (C-P) podczas spotkania z protestującymi górnikami z Sierpnia'80, fot. PAP/Marek Zimny

Na ulicy dostali się do Morawieckiego, puściły im nerwy. Niespodziewana awantura

Redakcja Redakcja Górnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 149
"Poseł ze Śląska, oszust z Wrocławia". Tak górnicy "przywitali" premiera Mateusza Morawieckiego, który przyjechał na Śląsk. Związkowcy protestują blokując wyjazd wydobytego węgla do elektrowni.

Premier kontra związkowcy

Wizyta w Centrum Informacji Naukowej i Bibliotece Akademickiej w Katowicach była jednym z kilku punktów wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w woj. śląskim. Przed budynkiem zgromadziło się kilkudziesięciu związkowców Sierpnia’80, aby – jak mówili dziennikarzom przed spotkaniem – wykrzyczeć premierowi swoje niezadowolenie z sytuacji w kraju. Premier zatrzymał się na chwilę rozmowy z protestującymi, tłumacząc podwyżki cen sytuacją na międzynarodowym rynku energii.

Mateusz Morawiecki tłumaczył podwyżki cen to nie wina rządu, ale skutek działalności Gazpromu Rosji, polityki klimatycznej Unii Europejskiej, czy Donalda Tuska i jego działania z lat 2008 i 2014.

Czytaj w salon24:

"Niech nam pan powie, gdzie pan wtedy był?"

- Pytam się, gdzie pan był, jak w zeszłym roku, kiedy energetyka, która podlega panu, nie odebrała milionów ton węgla z polskich kopalń, a brała węgiel rosyjski? Wtedy ostrzegaliśmy, że Rosjanie dotowanym węglem będą niszczyć naszą energetykę. Wtedy nie zrobiliście nic. Pana prezesi z energetyki brali rosyjski węgiel, który był niejednokrotnie droższy od naszego. Nasze kopalnie zeszły z wydobyciem. Mówiliśmy, że Rosjanie wycofają węgiel i podrożeje gaz. Niech pan nam powie, gdzie pan wtedy był? - mówił Rafał Jedwabny, lider Sierpnia ’80 w PGG.

Na te słowa zareagował premier. Morawiecki poprosił, aby górnik nie krzyczał. Nie odpowiedział jednak na jego pytania.

— Pozwoliliście na to, żeby energetyka brała rosyjski węgiel, Rosjanie wycofali węgiel i dźwignęli ceny gazu. Gdzie był polski rząd, jak niszczyliście polskie górnictwo, biorąc węgiel rosyjski? — pytał mężczyzna.

Górnicy jedno, szef rządu drugie

Podczas kilkominutowej wymiany zdań Morawiecki ostatecznie nie wytłumaczył, dlaczego wydobywany w Polsce węgiel leżał na zwałach, gdy importowany surowiec z zagranicy.

Za to szef rządu zaczął opowiadać o Baltic Pipe. - Nie chcecie słyszeć, ale i tak to powiem. Najpierw odpowiem na sprawę gazu, a potem węgla - mówił premier. - Jako pierwszy rząd wybudujemy rurę gazową, która nas uniezależni od Gazpromu. Rozbudujemy terminal w Świnoujściu do 8 mld sześciennych - to jeśli chodzi o gaz - wyliczał.

Związkowcy usiłowali się dowiedzieć, czy rząd przygotował jakikolwiek scenariusz na podniesienie cen gazu i wycofanie dostaw węgla przez Rosję, która ma w wysokich stawkach własny interes. Nie dowiedzieli się. – Panie premierze, my się chyba nie rozumiemy. W dwóch różnych językach odpowiadamy. Pana nakręcili, czy jak, bo ja nie wiem – stwierdził w końcu działacz związkowy.

"Poseł ze Śląska, oszust z Wrocławia"

Na koniec premier postanowił wyrazić radość z powodu bardzo niskiego bezrobocia na Śląsku. - Cieszę się, że w województwie śląskim jest drugi co do poziomu bezrobocia poziom w Polsce — powiedział premier. – Ale na jak długo!? – zawołali w odpowiedzi zebrani. Z tłumu można było usłyszeć też okrzyki, że "to nie jest pana zasługa".

Górnicy byli niezadowoleni, bo oczekiwali konkretów.  Zanim Morawiecki pośpiesznie oddalił się na zaplanowaną konferencję prasową, dodał, że „spróbuje się dogadać” z kierownictwem PGG, by trwający konflikt płacowy został rozwiązany. Ale gdy premier odchodził, związkowcy zaczęli krzyczeć: "poseł ze Śląska, oszust z Wrocławia".


Protest górników, konflikt z PGG

Górnicy z Sierpnia'80 wczoraj i dziś prowadzili ostrzegawczy protest w kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej: blokowali wyjazd wydobytego węgla do elektrowni. Górnicy protestują też na terenie siedziby zarządu PGG, domagając się wynagrodzeń za pracę w weekendy.

- Kazano nam obniżyć wydobycie i musieliśmy je obniżyć, bo nie mieliśmy już gdzie sypać węgla – powiedział o sytuacji w górnictwie Rafał Jedwabny, kiedy premier już odszedł. – Teraz się okazuje, że górnicy muszą pracować w sobotę i niedzielę za darmo tylko po to, żeby ratować system energetyczny w tym kraju. Tylko po to, żebyśmy dali parę ton węgla więcej. Ale my nie jesteśmy w stanie zwiększyć z dnia na dzień wydobycia o 3,4,5 ton!

Związkowiec przypomniał również, że niskie bezrobocie na Śląsku też nie jest zasługą rządu, a raczej wynikiem faktu, że część pracowników z tego regionu zwyczajnie wyjechała.

Zarząd Polskiej Grupy Górniczej zarzeka się, że nie może wypłacić rekompensat za pracę w weekendy, bo to oznaczałoby zmianę warunków planu pomocy publicznej dla spółki. A o nim toczą się właśnie rozmowy z Komisją Europejską. Związkowcy przypominają, że w czasie całego kryzysu i rosnącej inflacji ich płace nie wzrosły ani razu.

ja

Czytaj także:





Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka