Media obiegła sprawa porwania 14-latki z Poznania, która została porwana w piątek po godzinie 15:00. Dziewczynę uprowadzono na oczach jej matki przed sklepem na osiedlu Przyjaźni. Kobieta natychmiast powiadomiła policję, po tym, jak ciemne BMW odjechało w nieznanym kierunku.
Po około dwóch godzinach uprowadzoną dziewczynę odnaleziono kilkanaście kilometrów od Poznania. Inicjatorką porwania była dorosła kobieta, 29-letnia Paulina K., która prowadziła samochód i uczestniczyła aktywnie w gwałcie wraz z 17-latkiem. Jak podaje prokurator, powodem zdarzenia był fakt, że dziewczyna była winna 20 złotych za spaloną grzałkę do e-papierosa dziewczyny jednego z porywaczy, za którą nie chciała oddać za pieniędzy. W trakcie awantury, 14-latka nazwała Paulinę K. "k...". Wtedy kobieta od razu wymyśliła plan zemsty.
Matka porwanej dziewczyny zabiera głos
"Gazeta Wyborcza" dotarła do matki 14-latki. Jak relacjonuje, wraz z dziennikarzem starali się zachować ciszę w czasie rozmowy na korytarzu, aby przypadkiem rozmowy nie słyszała nastolatka, która dopiero co wyszła ze szpitala.
Kobieta powiedziała reporterowi, że "wiedziała o konflikcie, ale nie przypuszczała, że wydarzy się coś takiego". Jak dodał, "cała rodzina nie może poradzić sobie z dramatem, który się wydarzył".
Torturowana nastolatka aktualnie korzysta z pomocy psychologa. Okazuje się, że wbrew wcześniejszym informacjom, matka porwanej dziewczyny nie była świadkiem porwania. O całej sprawie dowiedziała się od znajomych, którzy widzieli zajście i szybko do niej zadzwonili.
Kobieta rozmawiająca z reporterem w pewnym momencie przerywa rozmowę, gdyż słabnie na korytarzu.
– Bardzo przepraszam, ale nie mogę już rozmawiać. Źle się czuję. Może kiedyś powiem więcej – powiedziała na koniec dziennikarzowi.
MP
Czytaj dalej:
- Nowe fakty o brutalnym porwaniu nastolatki w Poznaniu. Szajce grozi sroga kara
- Skandal w służbie zdrowia. Nowi lekarze nie mogą leczyć, bo nie ma… papieru na dyplomy
- Miedwiediew kłamie, że Polska dąży do rozbioru Ukrainy. Pokazał przerobione mapy
Komentarze