W wakacje paradoksalnie na drogach jest bardziej niebezpiecznie Fot. Pixabay
W wakacje paradoksalnie na drogach jest bardziej niebezpiecznie Fot. Pixabay

Zaostrzenie przepisów drogowych nie wpływa na bezpieczeństwo? Dane mówią co innego

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
Z wstępnych danych policji wynika, że w połowie wakacji odnotowano 150 wypadków śmiertelnych na drogach. Jeśli trend ten utrzyma się do końca wakacji, to latem będzie 300 zgonów. W poprzednich latach było to 500. A więc będzie można mówić o istotnym spadku liczby tragicznych wydarzeń – mówi Salonowi 24 Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu brd24.pl.

Wakacje zbliżają się do półmetka. To pierwsze lato po pandemii, jednocześnie pierwsze po zmianach prawa, zaostrzeniu kar za wykroczenia drogowe. Czy można określić, jak zmieniło się bezpieczeństwo na naszych drogach?

Łukasz Zboralski: Z wstępnych danych policji wynika, że w połowie wakacji odnotowano 150 wypadków śmiertelnych na drogach. Jeśli trend ten utrzyma się do końca wakacji, to latem będzie 300 zgonów. W poprzednich latach było to 500. A więc będzie można mówić o istotnym spadku liczby tragicznych wydarzeń.

PRZECZYTAJ TEŻ:

B. wicepremier ma złe wieści dla Polaków. Decyzja UE niesie za sobą konsekwencje

Czy wynika on bardziej z inflacji, drożyzny, tego, że mniej jeździmy, czy może z surowszych przepisów drogowych, które obowiązują od początku tego roku?

Nie wykluczałbym wpływu wielu czynników. Poza jednym – nie jest prawdą, że Polacy w tym roku jeżdżą mniej. Natomiast owszem inflacja czy wyższe ceny paliw mogą mieć pewien wpływ na zachowania na drogach. Ale też bez wątpienia ma znaczenie zmiana przepisów – to, że urealniono wysokość mandatów za wykroczenia drogowe. Od czerwca ubezpieczyciele uzależniają też wysokość składek od punktów karnych. Stąd wielu kierowców zaczęło uważać.

Wakacje są specyficznym okresem, gdzie jest najczęściej pogoda, a jednak dochodzi do największej liczby wypadków?

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze, to mamy szereg paradoksów. Jednym z nich jest to, że tragiczne i najcięższe wypadki mają miejsce przy dobrej pogodzie, świetnej widoczności, na prostym odcinku drogi. Wynika to zapewne z pewnego rozluźnienia użytkowników drogi, którzy są mniej skupieni, niż w momencie, gdy warunki są trudniejsze.

Czy mnożna powiedzieć, że nastąpila zmiana kultury jazdy polskich kierowców?

Osobiście tego nie widzę. Zresztą nie jest to dziwne. Wśród ludzi, którzy od dawna mają prawo jazdy zmiana nawyków może być wyegzekwowana tylko na zasadzie przymusu. Na przykład poprzez zaostrzenie prawa. Dopiero następne pokolenie może osiągnąć zmianę kultury jazdy.

Jest też problem ludzi jadących na urlopy „ciągiem”. Na przykład kilkanaście godzin z jednego punktu Polski do drugiego. Albo do Włoch, czy na Bałkany. Jak częste to zjawisko?

Nie widziałem badań na ten temat. Natomiast prawdą jest, że świadomość ryzyka jazdy w zmęczeniu jest bardzo niska. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że niezapewnienie sobie czterech dodatkowych godzin snu przed jazdą samochodem jest dużym ryzykiem. Że jazda na dużym zmęczeniu, przez wiele godzin zmniejsza możliwość reakcji, staje się groźna prawie tak jak jazda po alkoholu. Polacy mają świadomość, że wsiadanie za kółko po alkoholu jest niebezpieczne. Mają świadomość, że zbyt szybka jazda niesie za sobą konsekwencje. Owszem, czasem przepisy łamią, ale wiedzą czym to grozi. Natomiast świadomość na temat ryzyka kilkunastogodzinnej jazdy jest bardzo niska. W prywatnych autach nie mamy tachografów, które wymusiłyby zmianę zachowań. Na pewno należy starać się ludzi uświadamiać. Lepiej zamiast jechać szesnaście godzin bez przerwy po drodze zrobić sobie postój, skorzystać z noclegu. Jeśli jedziemy w ciekawe miejsce, taka przerwa może być bardzo przyjemnym etapem w podróży. A na pewno zwiększy bezpieczeństwo.

Oczywista jest świadomość na temat pijanych kierowców, choć niestety wciąż takie przypadki zdarzają się często. Jednak jest różnica – w ostatnim czasie coraz częściej dochodzi do tzw. obywatelskich zatrzymań pijanych przez innych kierowców.

Wynika to z dwóch faktów. Po pierwsze policja w ostatnich latach faktycznie skutecznie pijanych kierowców ściga. Po drugie media nagłaśniają przypadki obywatelskich zatrzymań. Jeśli ktoś jedzie samochodem, zobaczy podejrzanie jadące auto i jest w stanie bez narażania siebie bądź innych kierującego zatrzymać, powinien to zrobić.

Przeczytaj też:

Polityk lewicy: Jestem wierzący, ale kary za krytykowanie religii zniechęcą do Kościoła

"Całkowite wstrzymanie dostaw gazu jest możliwe. Kryzys Niemiec kryzysem Polski"


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości