Prezydencki minister: decyzja o odcięciu Polski od unijnych środków jest czysto polityczna. Fot. KPRM/Krystian Maj
Prezydencki minister: decyzja o odcięciu Polski od unijnych środków jest czysto polityczna. Fot. KPRM/Krystian Maj

Prezydencki minister: Obecny stosunek Polski do Moskwy nie jest w interesie Niemiec

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
- Jest potężne lobby ideologiczne, dla którego Polska jest po prostu wrogiem. Nie ukrywajmy też, że nie wszystkie państwa członkowskie życzą Polsce i jej obecnemu rządowi dobrze - szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Jakub Kumoch.

Liderzy KE uznali prezydencki projekt ws. sądownictwa

Kumoch  w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" mówi o kulisach negocjacji z Komisją Europejską w sprawie KPO, powodach złamania uzgodnień oraz warunkach zakończenia wojny na Ukrainie.

Pytany, czy Komisja Europejska "złamała umowę" w sprawie wypłaty Polsce unijnych środków na KPO po wejściu w życie prezydenckiej nowelizacji ustawy o Izbie Dyscyplinarnej, Jakub Kumoch powiedział: "prezydent miał bardzo jasną wizję, jak powstrzymać anarchizowanie polskiego sądownictwa przez instytucje międzynarodowe i przez część naszych środowisk prawniczych". - Jednocześnie projekt ten zyskał uznanie przywództwa KE - dodał.

- W pewnym momencie został z Komisji wysłany bardzo jasny sygnał, że jeżeli prezydencka propozycja będzie rozpatrywana przez Sejm, można zakończyć sprawę KPO i spór z Polską. Byłem wówczas przekonany, że Komisja widzi sprawę podobnie jak my – w obliczu wojny na Ukrainie kończymy niepotrzebny konflikt - wyjaśnił, podkreślając, że "była to szansa na przełom".

Pytany, czy "ten sygnał był wiarygodny", min. Kumoch powiedział: "Tak. To było bardzo jasno powiedziane, że złożenie tego projektu w Sejmie oznacza uruchomienie środków na KPO". Jak dodał, że projekt i tak był gotowy". "Prezydent uważa, że w czasie wojny nie ma miejsca na poboczne konflikty. To naturalne myślenie przywódcy w sytuacji kryzysu" - wyjaśnił.

Polecamy: Jeśli dwa największe kluby poprą wniosek o samorozwiązanie Sejmu, to wybory są bardzo szybko

Silna frakcja w UE uważa, że Polskę należy "zagłodzić"

Pytany, dlaczego w takim razie część komisarzy złamała te ustalenia, szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP powiedział: "ponieważ niestety w Komisji i w Parlamencie Europejskim jest bardzo radykalna frakcja, która uważa, że Polskę należy – jak to się kiedyś wymknęło jednej z jej liderek – "zagłodzić".

- Jest też potężne lobby ideologiczne, dla którego Polska jest po prostu wrogiem. Nie ukrywajmy też, że nie wszystkie państwa członkowskie życzą Polsce i jej obecnemu rządowi dobrze - mówił. - Niestety, przewodnicząca KE Ursula von de Leyen nie okazała się dostatecznie silna i odważna politycznie, aby im się przeciwstawić - ocenił.

Kumoch zapytany, "dlaczego ta frakcja ma taki stosunek do Polski", powiedział: "długo by opowiadać o ideowej niechęci do "konserwatywnej Polski". "Niestety, to zbiega się w czasie z polską pomocą dla Ukrainy" - dodał.

- Nie chcę przedstawiać tu spiskowych teorii, zwrócę jednak uwagę na fakty. Dokładnie te same środowiska i kraje, które chciałyby wrócić do relacji z Rosją sprzed wojny, są zasadnicze, jeśli chodzi o Polskę - powiedział. - Działania obecnego rządu, stosunek do Moskwy nie są w interesie najważniejszych państw kierujących Unią Europejską, w szczególności Niemiec - wyjaśnił.

Prezydencki minister zwrócił uwagę, że "grupa państw, która przyłącza się do skarg przeciwko Polsce (np. Belgia, Dania, Holandia, Finlandia i Szwecja), i grupa państw, która domagała się przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE, to dwa różne zbiory". - Państwa, które skarżą Polskę, odmówiły przyłączenia się do listu ośmiorga prezydentów z 28 lutego. Wyrażają one po prostu nierzadko protekcjonalny stosunek części Zachodu wobec "Europy Wschodniej" - ocenił.

- Polska i Ukraina są tu traktowane jako "problem". Pożerają atencję, psują plany i w ogóle nie wiadomo, po co są - mówił. - Ale niestety pewną rolę napędzającą w tej frakcji odgrywają rodzime czynniki – wąska, ale skuteczna grupa radykałów, która przyklaskuje Komisji, wręcz namawia ją, by walczyła z polskim rządem - powiedział, dodając, że "idea prezydenta Dudy, by wyciszyć spory, nie znalazła wśród nich posłuchu".

Kumoch o "przemocy politycznej" wobec Polski

Pytany "co musi się zdarzyć, aby jednak unijne fundusze na KPO do nas trafiły", Kumoch powiedział: "decyzja o odcięciu Polski od unijnych środków jest czysto polityczna i bardzo trudno mi wyobrazić sobie, że partner, który okazał się niewiarygodny, nagle zmieni swoją politykę". - Myślę, że do wyborów będzie starał się jej nie zmieniać - wskazał.

- Oczywiście będziemy temu przeciwdziałać. Ale to już niestety nie jest dialog. To brutalna polityka - ocenił prezydencki minister.

Pytany, czy jeśli obecna większość rządząca przystałaby na nowe warunki Komisji – chodzi np. o przywrócenie do pracy sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną i uznanie prawa sędziów do odmawiania innym statusu sędziego – unijne środki zostałyby odblokowane, Kumoch powiedział: "gdyby nawet Polska poszła na podobne ustępstwa, nierzadko sprzeczne z jej systemem konstytucyjnym, to natychmiast Komisja generowałaby nowe żądania". - To, co obecnie dzieje się między Komisją a Polską, nosi znamiona przemocy politycznej - ocenił.

- Jesteśmy w fazie, która przekroczyła granicę jakiegokolwiek prawnego dyskursu - dodał Kumoch, podkreślając, że "dzieje się to w czasie, gdy prawdziwym wrogiem powinien być Putin".

ja

Czytaj także:

Proboszcz wypłacił 2 miliony złotych z konta parafii. Ks. Konik dla Salon24.pl o kasie, radnym i "mścicielach"

Potężna eksplozja w meczecie w Kabulu. Co najmniej 20 osób nie żyje

Pijana matka zgubiła swoje dziecko. Teraz usłyszała zarzuty

Media alarmują: Od jesieni dodatkowa opłata za gaz

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka