To właśnie za kadencji Michaiła Gorbaczowa doszło do nuklearnej katastrofy w Czarnobylu. Źródło: flickr.com, SpreeTom - Own work, CC BY-SA 3.0
To właśnie za kadencji Michaiła Gorbaczowa doszło do nuklearnej katastrofy w Czarnobylu. Źródło: flickr.com, SpreeTom - Own work, CC BY-SA 3.0

Gorbaczow mówił o głasnosti, czyli "jawności". Ale katastrofę w Czarnobylu próbował zataić

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
To właśnie za kadencji Michaiła Gorbaczowa doszło do nuklearnej katastrofy w Czarnobylu. Były przywódca ZSRR był obwiniany przez lata, że na początku tragedii sowiecka władza milczała i nic nie mówiła o wybuchu w elektrowni Czarnobyl. Jak tłumaczył w 2016 roku na łamach Project Syndicate, ZSRR nie miał nic do ukrycia, a przez pierwsze kilkadziesiąt godzin nie miał rzekomo wiarygodnych informacji na ten temat.

Katastrofa w Czarnobylu miała miejsce w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 w reaktorze jądrowym bloku energetycznego nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Po przegraniu się rdzenia reaktora doszło do wybuchu wodoru. W następstwie czego pojawił się pożar, a radioaktywna chmura spowodowała skażenie promieniotwórcze na terenie Białorusi, Rosji, Ukrainy i rozprzestrzeniła się po całej Europie, w tym w Polsce.

Była to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej i jedna z największych katastrof przemysłowych XX wieku.

"ZSRR nie wiedziało co się wydarzyło"

Władze ZSRR na czele z Michaiłem Gorbaczowem w pierwszych dniach po katastrofie zdecydowały o zatajeniu informacji na jej temat. Pojawił się tylko krótki komunikat, który pokrótce odniósł się do sprawy.

Co więcej mieszkańcy najbardziej zagrożonych napromieniowaniem Białorusi i Ukrainy dostali oficjalny nakaz uczestnictwa w pierwszomajowych defiladach.


Dopiero 14 maja pierwszy sekretarz KPZR, Michaił Gorbaczow oficjalnie powiadomił o awarii i zapewnił w przemówieniu, że radzieckie władze opanowują sytuację.

Po latach oskarżeń, że władze ZSRR źle zadziałały w momencie wybuchu w elektrowni Czarnobyl Michaił Gorbaczow postanowił odnieść się do zarzutów. Na łamach międzynarodowej organizacji Project Syndicate napisał, że  tuż po eksplozji "nikt nie znał prawdy" na temat tego, co się wydarzyło. "Nie mieliśmy nic do ukrycia" – próbował przekonywać rosyjski polityk.

Gorbaczow chciał redukcji zbrojeń, w tym broni jądrowej 

Jak pisał Gorbaczow o katastrofie w Czarnobylu, ta "katastrofa nuklearna bardziej niż jakiekolwiek inne wydarzenie otworzyła przed naszym krajem możliwości większej swobody wypowiedzi".  "Sprawy zaszły tak daleko, że kontynuacja dotychczasowego systemu kontroli prasy i mediów była nie do pomyślenia. Stało się oczywiste, jak ważne jest rozwijanie polityki głasnosti (zmierzała do uzyskania jawności życia publicznego i otwarcia informacyjnego na świat - red.). Przyznam, że ja sam zacząłem wtedy myśleć w kategoriach epoki przed i po Czarnobylu" – twierdził po latach, wypowiadając się dla Project Syndicate. 

Przyznał również, że wybuch w elektrowni Czarnobyl był bardzo kosztowny – nie tylko w kategoriach strat ludzkich, lecz również w dziedzinie ekonomii.


Można powiedzieć, że gospodarki Rosji, Ukrainy i Białorusi odczuwają skutki awarii do dziś. Pojawiły się nawet sugestie, że Związek Radziecki nie był w stanie kontynuować wyścigu zbrojeń z Ameryką, gdyż koszty usuwania skutków Czarnobyla pochłonęły środki przeznaczane dotąd na wojsko


– stwierdził. 

"Tak jednak nie było. Moja deklaracja z 15 stycznia 1986 roku jest znana na całym świecie. Napisałem w niej o konieczności ogólnej redukcji zbrojeń, w tym broni jądrowej. Zaproponowałem, żeby do końca 2000 roku żaden kraj na świecie nie dysponował bronią nuklearną. Czułem moralny obowiązek, by zakończyć wyścig zbrojeń" – dodał Gorbaczow. 

MP

Czytaj dalej:



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka