Ponad 500 zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy zginęło w ostrzale ukraińskim. Źródło: commons.wikimedia.org
Ponad 500 zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy zginęło w ostrzale ukraińskim. Źródło: commons.wikimedia.org

Mięso armatnie to nie metafora. Straszliwe spustoszenia wśród zmobilizowanych Rosjan

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 84
Zmobilizowani rosyjscy żołnierze to naprawdę mięso armatnie. Jak relacjonuje jeden z ocalałych najeźdźców, na froncie w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy w ostrzale ukraińskim zginęło ponad 500 zmobilizowanych żołnierzy rosyjskich. Ich oficerowie porzucili batalion. Okazuje się, że to nie był jedyny oddział poborowych zniszczony w tym rejonie.

Niezależny rosyjski portal Wiorstka przekazała w sobotę, że batalion został rozbity pod Makijiwką w rejonie miasta Swatowe. Wojskowym rosyjskim, który przeżył ostrzał, jest Aleksiej Agafonow. – Z 570 ludzi całych pozostało 29, 12 innych jest rannych – powiedział dziennikarzom Agafonow.

Poborowi nie mają łatwo na Ukrainie. Dowódcy porzucają bataliony 

Poborowy relacjonował, że dowódca batalionu zmobilizowanych rezerwistów obiecywał, że trafią oni w rejon Swatowego 15 km od linii frontu i dołączą tam do obrony terytorialnej. W rzeczywistości batalion przywieziono w nocy z 1 na 2 listopada wprost na linię frontu. Dowódcy wydali rozkaz kopania okopów i utrzymania linii frontu. Batalion miał do dyspozycji tylko trzy łopaty.

– Okopaliśmy się, jak mogliśmy, a nad ranem zaczął się ostrzał - artyleria, "grady" (systemy artylerii rakietowej Grad), moździerze, drony - byliśmy po prostu rozstrzeliwani – powiedział Agafonow. Według jego słów oficerowie porzucili batalion natychmiast, gdy zaczął się ostrzał. Gdy bombardowania ustawały, Rosjanie starali się okopać, ale natychmiast namierzały ich i atakowały aparaty bezzałogowe Ukrainy.

To nie pierwszy batalion zniszczony w tym rejonie 

Wiorstka rozmawiała również z żoną innego zmobilizowanego z batalionu Agafonowa. Kobieta, powołując się na słowa męża, powiedziała, że zginęła ponad połowa batalionu.

Agafonow dodał, że na tych samych pozycjach zginęli wcześniej żołnierze przynajmniej jednego batalionu złożonego ze zmobilizowanych. Zapewnił, że widział dziesiątki trupów.

Pozostali przy życiu żołnierze jego oddziału, bez dowódców, uciekli do Swatowego, przed wojną niewielkiej miejscowości z 17-18 tysiącami mieszkańców. – Tam włóczą się grupy po 2-5 ludzi z innych rozbitych batalionów – opowiadał. Nie wiadomo jednak ile takich jednostek w okolicy Swatowego zniszczyli już Ukraińcy.

Oświadczył też, że ci, którzy przeżyli, są wcielani do nowych batalionów, razem z kolejnymi oddziałami przybyłymi na front, i rzucani na pierwszą linię. Tymczasem żołnierze kontraktowi i ochotnicy znajdują się na trzeciej linii frontu.

Rosjanie okłamują rodziny o losach bliskich 

Jak relacjonuje Wiorstka, w sobotę krewni niektórych żołnierzy z batalionu, który trafił pod ostrzał, przyszli do prokuratury w Woroneżu dowiedzieć się o los swych bliskich. "Przez telefon mówią nam, że nasi synowie są żywi, zdrowi i wykonują żołnierski obowiązek. Jacy do diabła żywi i zdrowi, skoro wszyscy tam zginęli?" - powiedziała Oksana Chołodowa, matka wojskowego Andrieja Chołodowa. Krewni sporządzili listę żołnierzy, którzy proszą o pomoc. Z 41 osób na liście tylko 31 skontaktowało się z rodzinami.

O tym, że w rejonie Swatowego giną w wielkiej liczbie wojskowi rosyjscy poinformowały w ostatnich dniach ukraińskie władze obwodu ługańskiego. Ziemia między Swatowem i Kreminną, gdzie Rosjanie próbują przełamać ukraińską obronę "jest usłana ciałami" Rosjan - przekazał Serhij Hajdaj, szef władz obwodowych. Relacjonował, że za każdym razem podczas ataków Rosjanie wysyłają swoich żołnierzy na "rekonesans", którego ci nie mogą przetrwać. Hajdaj w sobotę poinformował też, że każdej doby Rosjanie do 10 razy próbują przerwać obronę ukraińskich sił zbrojnych. 

Rosyjscy blogerzy: "Armia zaniża liczbę strat w zmobilizowanych"

Doniesienia o ginących na Ukrainie źle przygotowanych zmobilizowanych na wojnę rosyjskich żołnierzach budzą krytykę pod adresem dowództwa rosyjskiej armii. ISW przekazuje, że według doniesień mediów rosyjskich w walkach na Ukrainie zginęło, trzy tygodnie od ogłoszenia mobilizacji, pięciu zmobilizowanych żołnierzy z Czelabińska.

"Wielu blogerów wojennych popierających wojnę twierdzi, że liczba zabitych i rannych wśród zmobilizowanych żołnierzy jest zapewne wyższa, biorąc pod uwagę brak obiecanych szkoleń, wyposażenia, spójności oddziałów oraz dowódców" - piszą analitycy.

Wśród zarzutów podnoszonych przez blogerów pod adresem resortu obrony Rosji jest to, że nie przygotowało ono odpowiednich warunków do zintegrowania i monitorowania rozmieszczania zmobilizowanych mężczyzn na froncie.

MP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka