Ekspert: Spada popularność Marszu Niepodległości wśród młodego polokenia, for. PAP/Rafał Guz
Ekspert: Spada popularność Marszu Niepodległości wśród młodego polokenia, for. PAP/Rafał Guz

"Marsz Niepodległości przeżywa dziś kryzys. Młodzież popiera partie liberalne i lewicowe"

Redakcja Redakcja Marsz Niepodległości Obserwuj temat Obserwuj notkę 143
Na pewien kryzys Marszu Niepodległości wpływa wiele czynników – brak określonego przeciwnika, zmiany pokoleniowe, spór organizatorów i uczestników o stosunek do PiS, spór w skrajnej prawicy o wojnę w Ukrainie. Powiewające flagi ONR nie przyciągną nie tylko przeciwników, ale i osób, które są neutralne politycznie. Jednak nie przekreślałbym szans marszu, w przyszłości wobec wielu wyzwań skrajna prawica może zyskać paliwo do działania – mówi Salonowi 24 prof. Dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytet Warszawski.

Marsz Niepodległości – przynajmniej przez większą część jego trwania – przebiegł spokojnie. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na konferencji prasowej powiedział, że "jak widać presja ma sens". Czy faktycznie była to presja, czy może po prostu ogólnie Marsz będzie się zmieniać, gdyż wśród młodego pokolenia spada jego popularność, a starsi są siłą rzeczy spokojniejsi?

Prof. Rafał Chwedoruk: Wystarczy spojrzeć na badania opinii wśród ludzi młodych. Wynika z nich, że zdecydowanie większe poparcie mają partie liberalne i lewicowe. Nawet wśród Konfederacji ci najmłodsi wyborcy popierają raczej opcję libertariańską niż narodową. Natomiast tu warto przypomnieć samą historię Marszu Niepodległości.

Mniej więcej od 2010 roku to była tłumnie uczęszczana i bardzo popularna forma świętowania Dnia Niepodległości przez środowiska prawicowe...

Tak, ale proszę zwrócić uwagę, że historia Marszu Niepodległości nie zaczyna się w roku 2010. To wydarzenie było organizowane wcześniej. Jednak do 2009 roku nie cieszyło się wielką popularnością, było imprezą organizowaną przez pozostałości środowisk skrajnej prawicy jeszcze z lat 90., których los  wydawał się przesądzony. Potem na wzrost popularności marszu nałożyło się kilka czynników. Pierwszym był konflikt kibiców Legii Warszawa z właścicielami. To sprawiło, że wielu sympatyków stołecznej drużyny zaczęło się identyfikować z narodowcami, którzy z kolei kibiców chętnie przyjęli pod swoje skrzydła. Potem pojawił się konflikt całego polskiego środowiska kibiców z rządem Donalda Tuska. I ogólnie zwiększenie nastrojów opozycyjnych wobec ówczesnego rządu.

Choć warto podkreślić, że przez te wszystkie lata Prawo i Sprawiedliwość raczej dystansowało się od wydarzenia. Organizowało na przykład własne uroczystości w Krakowie, a jeśli ktoś z PiS pojawiał się na wydarzeniu, to nie byli to politycy pierwszego szeregu. Tak czy inaczej Marsz zyskał wielką popularność. Swoją drogą pewnym paradoksem jest, że środowiska odwołujące się do tradycji endecji imprezę, która była ich sukcesem organizują 11 listopada. A więc w dzień kojarzący się jednoznacznie z Józefem Piłsudskim. A wszyscy wiedzą, że uczucia endecji względem Piłsudskiego zbyt ciepłe nie są.

Co, poza słabnącym zainteresowaniem młodzieży, może być powodem zmniejszenia zainteresowania Marszem  Niepodległości?

Jest tu kilka czynników. Pierwszym jest wspomniana zmiana pokoleniowa, obecne młode pokolenie jest mniej skłonne do wspierania skrajnej prawicy. Kolejnym czynnikiem jest zmiana władzy. W czasie rządu PO – PSL ten Marsz miał wyraźnie określonego przeciwnika. Dziś tego do końca nie ma. Na to nałożyły się bardzo wyraźne spory pomiędzy narodowcami i organizatorami Marszu o stosunek do Prawa i Sprawiedliwości. Wreszcie są konflikty w samych środowiskach skrajnej prawicy o stosunek do wojny w Ukrainie. Są oczywiście ruchy skrajnie prawicowe bardzo przeciwne Rosji, jak również są środowiska, które uważają, że Rosja ma być jakąś ostoją tradycyjnych wartości. Te wszystkie czynniki sprawiają, że ten marsz przeżywa dziś pewien kryzys.

Czy w przyszłości on będzie dogorywać i stanie się wydarzeniem marginalnym, czy może po prostu, skoro jest spokojniej, przyciągnie tysiące ludzi także o innych niż narodowe przekonania, rodziny z dziećmi, i stanie się klasyczną paradą wolności jak w wielu krajach?

Ta druga opcja jest bardzo mało prawdopodobna. W tym roku było spokojniej, ale wcale nie mniej niż w latach ubiegłych powiewało flag ONR, przedwojennych nacjonalistów. Taka ideologia nie przyciągnie nie tylko ludzi o przeciwnych poglądach, ale nawet ludzi neutralnych, nie popierających żadnej opcji. Ale też nie przekreślałbym całkiem szans marszu w przyszłości. Czcimy Święto Niepodległości. Ale ono zupełnie co innego znaczy dziś niż 200 lat temu. Symboliczne jest, że akurat 11 listopada okazało się, że wojska rosyjskie opuściły Chersoń. Skoro Rosja, która chciała być globalnym mocarstwem, nie jest w stanie opanować mniejszego sąsiada, może to sugerować, że na dłuższą metę nikt w Europie nie jest w stanie tego zrobić. Co za tym idzie, wyzwaniem dla niepodległych państw będzie globalizacja, rynki finansowe. Dominować będzie dyskusja o wejściu do strefy euro, głębszej bądź luźniejszej integracji europejskiej. A to może sprawić, że powstanie paliwo dla środowisk skrajnej prawicy, narodowych. I Marsz Niepodległości znów może zyskać na znaczeniu.

Przeczytaj też:

Jedna lista nie musi dać opozycji wygranej. Ekspert mówi o "przeciekającym statku"

Będzie ekshumacja polskich ofiar UPA na Ukrainie. Decyzja zapadła

USA o scenariuszu zakończenia wojny na Ukrainie. Zełenski o nim wie








Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka