"Czerwona Kalina" - ukraińska restauracja, założona przez afgańskiego uchodźcę w Krakowie.
"Czerwona Kalina" - ukraińska restauracja, założona przez afgańskiego uchodźcę w Krakowie.

Właściciel restauracji w Krakowie miał dość ataków. "Banderowska knajpa, upadlina"

Redakcja Redakcja Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 162
Jeden z afgańskich restauratorów najwyraźniej nie spodziewał się, że nazwa nowego lokalu wywoła tyle emocji. Po otwarciu w Krakowie restauracji "Czerwona Kalina" wybuchła wielka awantura. Pod lokalem odbywały się protesty, a prokuratura i policja sprawdzają, czy demonstrujący nawoływali do nienawiści na tle etnicznym i narodowościowym.

Restauracja "Chervona Kalyna" przy ul. Zabłocie to nowy punkt na kulinarnej mapie Krakowa. Pierwotnie w lokalu prowadzonym przez stowarzyszenie Chervona Kalyna Charity pracę miały znaleźć ukraińskie uchodźczynie wojenne. 

"Banderowska knajpka". Hejt przez nazwę restauracji 

Na początku listopada na facebookowym profilu restauracji zaczęły pojawiać się jednak nienawistne, ksenofobiczne i nacjonalistyczne komentarze wśród których można znaleźć wypowiedzi noszące znamiona gróźb karalnych: "Banderowska knajpka. Na widłach będziecie te swoje specjały podawać?" albo "Oby jak najszybciej upadła ta upadlińska knajpa". 

Okazuje się, że hejt wylał się ze względu na nazwę restauracji. Otóż, według niektórych pieśń "Czerwona Kalina" to hymn UPA.

Komentarze przerodziły się w protesty pod lokalem. 6 listopada pod siedzibą nieotwartego jeszcze lokalu zebrało się kilka osób. Jak twierdzi  Harez Parwani, obecność mężczyzn pod lokalem była wynikiem publikacji filmu o restauracji na jednym z anty-ukraińskich kanałów na YouTube.

- Zawiadomiłem telefonicznie o tym fakcie policję, która skierowała mnie do Straży Miejskiej, a ta z powrotem do policji. Ostatecznie udałem się na posterunek Policji przy ul. Jana Zamoyskiego 20, gdzie wskazano mi czas oczekiwania na rozmowę z funkcjonariuszem na 4-5 godzin. W związku z tym zrezygnowałem ze złożenia zeznań. Wróciłem następnego dnia, tj. 7 listopada, gdzie również poinformowano mnie o tak długim czasie oczekiwania, jednak tym razem udało mi się złożyć zeznania – powiedział Parwani, cytowany przez "Dziennik Polski". 

- Moim zdaniem funkcjonariusze nie potraktowali sprawy poważnie i nie podjęli interwencji, poinstruowali mnie, by oczekiwać na oficjalne pismo z odpowiedzią – dodał. 

Policja kontroluje teren wokół lokalu 

Sprawą, po wcześniejszym zgłoszeniu się właściciela restauracji, zainteresowała się m.in. posłanka Partii Razem Daria Gosek-Popiołek. Posłanka m.in. wysłała pismo do Zbigniew Nowak, komendanta Miejski Policji w Krakowie, w którym zaapelowała o wysyłanie patroli w okolice siedziby restauracji. 

Policja potwierdziła, że przyjęła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczącego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. 

- Zgromadzone przez nas materiały znajdują się obecnie w Prokuraturze Rejonowej Kraków – Podgórze w Krakowie, która podejmie decyzję co do dalszego toku postępowania. Tymczasem wyznaczone zostały zadania dla policjantów pionu prewencji Komisariatu Policji V w Krakowie w zakresie doraźnej kontroli terenu gdzie mieści się opisany lokal – powiedziała "Dziennikowi Polskiemu" Elżbieta Znachowska-Bytnar z biura prasowego miejskiej policji w Krakowie.

MP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka