Dla TVN to już kolejny proces z powodu warunków pracy. fot. Robert Jałocha/Facebook
Dla TVN to już kolejny proces z powodu warunków pracy. fot. Robert Jałocha/Facebook

TVN chciał po cichu ominąć przepisy. Były pracownik wygrywa w sądzie ze stacją

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 8
Robert Jałocha, były reporter TVN24 i "Faktów" TVN wygrał proces przeciwko TVN, który wytoczył inspektor pracy. W ocenie sądu firma, zatrudniając go na umówie o dzieło na cztery lata unikała prawa pracy, ponieważ pracownik powinien wtedy dostać umowę i opłacanie składek. Wyrok nie jest prawomocny, a strony jeszcze nie odniosły się do sprawy. Dla TVN to już kolejny proces z powodu warunków pracy.

TVN łamał prawo pracy. Specjalnie obchodzili przepisy

Spór Roberta Jałochy i TVN dotyczył lat 2010-2020. W tym okresie dziennikarz pracował dla TVN24 i Faktów na umówie o dzieło. Dwa lata odszedł z firmy i poprosił o świadectwo pracy. Dokument nie dotarł, więc zgłosił to do Państwowej Inspekcji Pracy. Jak ustalił portal Wirtualnemedia.pl, PIP wykryła nieprawidłowości w zatrudnieniu Jałochy i w efekcie złożyła do sądu pracy wniosek o ustalenie stosunku pracy stron.

Sprawa trafiła do sądu w 2021 roku, TVN wystąpił o utajnienie procesu, na co sąd wyraził zgodę. Wyrok zapadł pod koniec listopada.

- Sąd uznał, że TVN obchodził prawo pracy oraz potwierdził, że pomimo podpisywania ze mną umów cywilnoprawnych łączył mnie w tym okresie z TVN stosunek pracy - przekazał Robert Jałocha.

Wyrok nie jest prawomocny, ale jeśli tak się stanie, to dziennikarz będzie mógł się ubiegać o wypłatę zaległych składek. Nic więcej na razie nie wiadomo, ze względu na umowę reporter nie może ujawniać informacji o pracy w TVN.

- Nie chcę komentować wyroku sądu. Spodziewam się apelacji ze strony byłego pracodawcy - powiedział Jałocha.

To nie jedyny taki proces. TVN musi mierzyć się z oskarżeniami pracowników

Naruszanie praw pracowniczych publicznie zarzucił TVN były operator stacji Kamil Różalski. Po licznych kontrolach ZUS i GIP sprawa trafiła w końcu do prokuratury. Różalski zgłosił sprawę w pierwszej kolejności do Prokuratury Krajowej, jednak po pewnym czasie sprawa została przekazana do zbadania Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.

SW

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura