Zwolennicy Bolsonaro starli się ze służbami bezpieczeństwa. fot. Wikipaedia/PAP/EPA/ANDRE BORGES
Zwolennicy Bolsonaro starli się ze służbami bezpieczeństwa. fot. Wikipaedia/PAP/EPA/ANDRE BORGES

Brazylia po szturmie. Ekspert: Bolsonaro zostanie aresztowany

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 49
– Narracja Jaira Bolsonaro o możliwości sfałszowania wyborów, o braku transparentności procesu wyborczego, a także jego wcześniejsze, z czasów kampanii wyborczej, deklaracje, że władzy nie odda, pogłębiły przekonanie wielu osób, że należy wyjść na ulicę i protestować, domagając się jego powrotu – mówi Salonowi 24 doktor Joanna Gocłowska-Bolek, latynoamerykanistka z Ośrodka Analiz Politologicznych i Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Warszawskiego.

Salon24: Wygląda na to, że mamy powtórkę z Kapitolu. Jakie pobudki kierowały ludźmi, by napaść na instytucje rządowe właśnie teraz, dwa miesiące po wyborach? 

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Brazylijczycy po okresie rządów Jaira Bolsonaro są bardzo podzieleni, a emocje były celowo podgrzewane przez obu kandydatów oraz ich zwolenników. Wyborcy często głosowali nie "za", ale "przeciwko" kandydatowi. Wielu nienawidzi Luli, kojarzy jego partię i jego rządy z ogromną korupcją. Przez Jaira Bolsonaro był on nazywany złodziejem i komunistą. Gdy Lula da Silva, weteran lewicy i były związkowiec, został zaprzysiężony jako nowy prezydent Brazylii 1 stycznia, w uroczystości uczestniczyły setki tysięcy Brazylijczyków, ale zabrakło jego poprzednika - Jaira Bolsonaro, który dwa dni wcześniej wyjechał na Florydę.

Od 30 października, czyli od drugiej tury wyborów, których wynik okazał się dla niego niekorzystny, były prezydent pozostawał praktycznie nieobecny w życiu politycznym. W krótkim wideo zamieszczonym w mediach społecznościowych żegna się ze swoimi wyborcami, podkreślając, że przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny.

Jednak mimo objęcia fotela prezydenckiego przez następcę, tysiące zwolenników Bolsonaro odmówiło zaakceptowania niewielkiego wyborczego zwycięstwa Luli w październikowych wyborach. Wiele osób spędziło ostatnie tygodnie obozując w pobliżu baz wojskowych w całym kraju i nawołując do wojskowego zamachu stanu. W grudniu doszło do dwóch poważniejszych incydentów wywołanych przez bolsonarystów. Narracja Jaira Bolsonaro o możliwości sfalszowania wyborów, o braku transparentności procesu wyborczego, a także jego wcześniejsze, z czasów kampanii wyborczej, deklaracje, że władzy nie odda, pogłębiły przekonanie wielu osób, że należy wyjść na ulicę i protestować, domagając się jego powrotu.

Czytaj:

Kto mógł odpowiadać za organizację protestu na taką skalę? Mam na myśli także aspekt finansowo-logistyczny

Sędzia Sądu Najwyższego nakazał natychmiastowe usunięcie gubernatora Brasílii po ataku sympatyków Jaira Bolsonaro w stolicy. Jego zdaniem ataki mogły mieć miejsce tylko za przyzwoleniem, a nawet przy bezpośrednim zaangażowaniu organów bezpieczeństwa publicznego i wywiadu. Wskazuje się też na niebagatelną rolę Andersona Torresa, który od początku stycznia pełnił funkcję szefa bezpieczeństwa publicznego w stołecznym Dystrykcie Federalnym. To jemu podlegała policja w Brasilii. Wcześniej Torres był ministrem sprawiedliwości i bezpieczeństwa publicznego w rządzie Jaira Bolsonaro i wyjechał wraz z nim na Florydę. Teraz w trybie natychmiastowym stracił pracę, zapewne będzie musiał zmierzyć się z poważnymi zarzutami. Zostało aresztowanych wiele osób. Teraz nastąpi długi proces identyfikacji przestępców, którzy wtargnęli do instytucji publicznych i dokonali zniszczeń i grabieży. Wielu uczestników samemu nagrywało filmiki na miejscu zdarzeń i zamieszczała je w mediach społecznościowych, co ułatwi pracę policji. Lula da Silva obiecuje, że wszyscy winni poniosą konsekwencje. 

Czy były prezydent Jair Bolsonaro zachowywał się przed tymi wydarzeniami jak Donald Trump, który napędzał swoich zwolenników do ataku na Kapitol? I czy chce odebrać władzę nowemu prezydentowi, czy może były to działania pod utrzymanie się na scenie politycznej?

Sam Lula da Silva wskazał wyraźnie, że za te wszystkie wydarzenia odpowiedzialność ponosi Jair Bolsonaro oraz partie, które go popierały. Sam Jair Bolsonaro, obserwując wydarzenia z bezpiecznego dystansu na Florydzie, wypowiedział się po długim milczeniu, dopiero gdy już stało się oczywiste, że jego zwolennicy przegrywają z policją, a próba przejęcia władzy została udaremniona. 

Czy Bolsonaro ma jeszcze szansę na ponowne objęcie urzędu?

Joaquin Castro, członek komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów USA, powiedział, że Bolsonaro wykorzystał „podręcznik Trumpa, aby zainspirować krajowych terrorystów do próby przejęcia rządu”. Jego zdaniem Stany Zjednoczone nie powinny być schronieniem dla tego autorytaryzmu, który zainspirował krajowy terroryzm w Brazylii. Demokratka z Izby Reprezentantów, Alexandria Ocasio-Cortez, skomentowała wydarzenia w Brazylii: „Dwa lata po ataku faszystów na Kapitol Stanów Zjednoczonych widzimy, jak ruchy faszystowskie za granicą próbują zrobić to samo w Brazylii”. Podobne poglądy prezentują liczni przedstawiciele rządu i Kongresu, wspominając o koniecznej ekstradycji Jaira Bolsonaro. Po powrocie do Brazylii zostanie najpewniej aresztowany. Do ciążących już na nim licznych zarzutów - dotyczących korupcji, nadużywania władzy, ale też ludobójstwa związanego z nieudolnym zarządzaniem w czasie pandemii - dojdą nowe, również poważne. Obecnie Jair Bolsonaro stał się politycznym banitą i persona non grata w przestrzeni publicznej, jego postawa jest potępiana przez wielu regionalnych i światowych przywódców. Jednak jego zwolennicy pozostają bardzo liczną i mocno sfrustrowaną grupą. Zapewne prawicowe partie polityczne zechcą wykorzystać tę siłę dla swoich politycznych celów. Myślę, że powrót Jaira Bolsonaro za kilka lat jest kwestią, którą należy poważnie brać pod uwagę we wszystkich kalkulacjach politycznych.

Czy można się spodziewać kolejnych protestów w tym stylu?

Część uczestników niedzielnych wydarzeń została aresztowana, część rozpierzchła się po mieście. Niektórzy próbowali dokonać zniszczeń także innych instytucji - poza budynkami Pałacu Prezydenckiego, Kongresu i Sądu Najwyższego. Być może niedługo dojdzie do prób ataków w innych miastach tego ogromnego kraju, zapewne już nie tak spektakularnych. Jednak emocje są wciąż niepohamowane, frustracja wśród zwolenników Bolsonaro pozostaje ogromna, a niechęć do nowego prezydenta i jego rządu będzie próbowała znaleźć jakieś ujście. Chociaż Lula obiecuje, że będzie prezydentem wszystkich Brazylijczyków, i że nie ma dwóch Brazylii, to podziały pozostają. To jest obecnie największe i najważniejsze wyzwanie stojące przed Lulą i jego rządem: zjednoczyć Brazylijczyków. 

SW

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka