Na krajowej liście zawodów deficytowych nie ma już specjalistów IT.
Na krajowej liście zawodów deficytowych nie ma już specjalistów IT.

Ranking poszukiwanych zawodów. Nikt się nie spodziewał, że przeskoczą informatyków

Redakcja Redakcja Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 74
Na krajowej liście zawodów deficytowych po raz pierwszy na szczycie nie znaleźli się informatycy, którzy ustąpili miejsca…. nauczycielom. To nie jedyne zaskakujące zmiany w najnowszych danych o zapotrzebowaniu na pracowników w Polsce.

Od kilku lat ukazuje się „Barometr zawodów”. To raport przygotowywany na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej przez Wojewódzki Urząd w Krakowie, pokazujący w jakich profesjach najłatwiej będzie znaleźć pracę w tym roku. Tegoroczna ósma edycja zawiera wykaz 168. pozycji. Przed rokiem zawodów deficytowych było 30, ale gorsza gospodarcza koniunktura, wysoka inflacja i spadek nastrojów związany z wojną w Ukrainie sprawiły, że teraz jest ich 27. Pozostałe 141 profesji to zawody zrównoważone, czyli takie, w których ofert jest mniej więcej tyle samo, ile osób szukających w takim fachu pracy. Drugi rok z rzędu nie pojawił się żaden zawód nadwyżkowy.

Pandemia podniosła zapotrzebowanie na lekarzy 

Nie jest zaskoczeniem to, że trwająca cały czas z różnym nasileniem pandemia wyraźnie podniosła zapotrzebowanie na pracę lekarzy. Dlatego w aż 321 powiatach znaleźli się oni jako zawód deficytowy. Przypomnijmy, że Polsce jest 373 powiatów i miast na prawach powiatów. Znaczne problemy z nastrojem i zdrowiem psychicznym spowodowane pandemią, wojną i codziennym zabieganiem sprawiły, że zaczęło brakować psychologów i psychoterapeutów. Tylu, ilu ich potrzeba nie ma w aż 329 powiatach. Tradycyjnie trudno zatrudnić odpowiednią liczbę pielęgniarek i położnych. Tak dzieje się w 9 na 10 powiatach. 

Wciąż brakuje informatyków, ale nauczycieli jeszcze bardziej 

Na krajowej liście zawodów deficytowych nie ma już specjalistów IT. To efekt wyraźnego spowolnienia w branży. Wprawdzie dla informatyków sytuacja wciąż wygląda dobrze, bo według różnych szacunków na rynku nadal brakuje od 23 tys. do 25 tys. specjalistów, ale firmy coraz częściej poszukują fachowców z dużym doświadczeniem, a nie absolwentów po trwających kilka miesięcy zawodowych kurssch. Jest jeszcze jeden warunek: gotowość do podjęcia pracy w największych miastach, zwłaszcza Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku i Łodzi. Poza tymi aglomeracjami tylko w jednej czwartej powiatów informatyków jest za mało w stosunku do potrzeb. To dwukrotnie mniej niż w przypadku nauczycieli. Barometr na ten rok pokazuje bowiem, że aż trzy grupy nauczycieli to profesje deficytowe. Od wielu już lat brakuje nauczycieli przedmiotów zawodowych, co raportuje 67% powiatów. Po raz pierwszy na listę specjalistów deficytowych trafili nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących oraz nauczyciele szkół specjalnych i oddziałów integracyjnych.

– Dla nas to było oczywiste, bo w szkołach ponadpodstawowych rozpoczął naukę o połowę liczniejszy rocznik - wyjaśnia Salon24 Anna Wiktorowska, nauczycielka. – Takie skutki przyniosła odwołana tzw. reforma sześciolatków. Podobnie będzie w kolejnym roku szkolnym. Dlatego będziemy potrzebowali coraz więcej nauczycieli. Pytanie, czy niskie płace zachęcą młodych kolegów do podjęcia zawodu, a osoby odchodzące na emeryturę do pozostania jeszcze kilka lat w aktywności?

W absolutnej czołówce pośród poszukiwanych fachowców znaleźli się kierowcy TIR- ów i autobusów. I wydaje się, że mają świadomość, jak bardzo czekają na nich firmy, bo to grupa najczęściej w Polsce zmieniająca pracodawcę. Robi tak aż czterech na dziesięciu kierowców, kierując się motywami finansowymi. Transport i logistyka bardzo się rozwija, pandemia nasila ten proces, choćby przez lawinowo rosnące zakupy w sieci i dlatego ponad 96% powiatów uznało kierowców jako profesję deficytową. 

Piekarzy jest za dużo 

Jako przegrani w tegorocznym rankingu mogą natomiast uznać się piekarze. Jeszcze niedawno byli poszukiwani, a teraz są w grupie, w której pracę, owszem, można znaleźć, ale bardziej na warunkach pracodawcy niż pracownika. Padli ofiarą drastycznego wzrostu cen prądu i gazu, który spowodował zamknięcie lub ograniczenie działalności wielu piekarń. Podobny los spotkał stolarzy, bo również w branży meblarskiej i związanej z obróbką drewna dramatycznie wzrosły koszty. Sytuację pogorszyła jeszcze stagnacja na rynku nieruchomości. Dlatego dzisiaj stolarz znajdzie pracę, ale już nie tak łatwo jak wcześniej. 

Eksperci są zgodni, że o ile rok 2023 w rankingu poszukiwanych zawodów przyniósł wiele zaskoczeń, to przyszły takich niespodzianek dostarczy jeszcze więcej. 

Tomasz Wypych 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo