Bar tapas w Barcelonie. Single nie mają tu czego szukać. Fot. Pixaba
Bar tapas w Barcelonie. Single nie mają tu czego szukać. Fot. Pixaba

Posadzą cię co najwyżej przy toalecie. Turystyczne miasto nie chce singli w knajpach

Redakcja Redakcja Turystyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Jeśli masz ochotę polecieć na samotny weekend w Barcelonie, to możesz chodzić głodny, bo wyproszą cię z lokalu. Niektóre bary i restauracje w stolicy Katalonii zaczęły odrzucać samotnych gości na rzecz większych grup turystów.

Barcelona. Zakaz spożywania posiłków w pojedynkę

Ludzie jedzący solo są rzadkim widokiem w Hiszpanii, ponieważ Hiszpanie są towarzyscy i uważają tę praktykę za gastronomiczne faux pas, nie różniące się od jedzenia wprost nad biurkiem w pracy lub podczas spaceru.

Zakaz spożywania posiłków w pojedynkę staje się coraz bardziej powszechny w centrum Barcelony, zwłaszcza na Carrer de Blai w dzielnicy Poble Sec, gdzie serwują słynne tapas, oraz w barcelońskiej dzielnicy Eixample - pisze hiszpański dziennik El Pais.

Pracownicy restauracji po prostu odmawiają obsłużenia klientów, jeśli Ci przychodzą na kolację sami. Mówią, że nie ma miejsc, albo, jeśli puste stoliki są widoczne, że wszystkie są już zarezerwowane. Samotni goście, którzy mają "szczęście", aby dostać stolik, są sadzani w najgorszych miejscach: w kącie, przy barze, przy wejściu do kuchni lub przy samej toalecie. Szykanowani są nie tylko turyści, ale także rdzenni mieszkańcy Katalonii. Bywa i tak, że kelnerzy dosłownie mierzą stoperem, jak długo klienci pozostają na tarasach, z limitem 45 minut.


Nie został obsłużony, bo był sam

"El Pais" rozmawiał z jednym z wściekłych mieszkańców Barcelony. Mężczyzna objaśniał, że próbował wejść do kilku lokalnych restauracji tego samego wieczoru, ale wszyscy go wyrzucili.

- Nie chciałem iść do konkretnego miejsca, chciałem po prostu usiąść na pierwszym lepszym tarasie, ponieważ chciałem zjeść kolację na świeżym powietrzu i coś poczytać - mówi.

- Na pierwszym tarasie dostałem stolik, szybko przyszedł kelner i powiedział, że jest zarezerwowany. Nie był. Gdy tylko wstałem, zaraz usiadła grupa "guiris", którzy przyszli za mną - dodał.

["Guiri" to popularne hiszpańskie słowo (często używane pejoratywnie) w odniesieniu do obcokrajowców, zwykle turystów z Europy Północnej, takich jak Brytyjczycy i Niemcy].

- W następnym miejscu ostrzegli mnie, że będę miał tylko 20 minut" - kontynuował mężczyzna. - Powiedziałem, że chcę zjeść konkretny posiłek, ale oni nalegali, żebym zrobił to w tym krótkim czasie. Więc wstałem i wyszedłem. W trzecim i ostatnim lokalu, powiedzieli mi wprost, że taras jest tylko dla grup i nie mogę wejść.

Grupy turystów się bardziej opłacają niż samotnicy

Dlaczego tak się dzieje, mimo że singli przybywa? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Większe stoły grup trzy-, czteroosobowych lub większych są bardziej opłacalne niż samotni goście. Najczęściej te większe grupy to turyści, a przyjezdni są bardziej skłonni do wydawania pieniędzy niż miejscowi oraz ludzie przychodzący w pojedynkę.

Oprócz zakazu spożywania posiłków solo, bary i restauracje dostosowują swój harmonogram do nawyków żywieniowych obcokrajowców, w przeciwieństwie do tradycyjnych hiszpańskich zwyczajów, co bardzo denerwuje "lokalsów".

Kiedy wielu mieszkańców wybierało się na drinka przed kolacją, powiedzmy około 7 lub 8 wieczorem, jak to jest w zwyczaju w całej Hiszpanii, tarasy w centrum Barcelony są teraz bardziej wypełnione turystami jedzącymi wczesną kolację.

"El Pais" przypuszcza, że zakaz samotnych wejść do restauracji jest następstwem wiadomości sprzed kilku miesięcy o słynnych 125-letnich delikatesach w Barcelonie, które umieściły znak w oknie, mówiący, że obciąży odwiedzających opłatą w wysokości 5 euro, jeśli chcą tylko wejść do środka, aby popatrzeć i zrobić zdjęcia, ale nic nie kupić.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo