Uroczystość z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy 2023 na Placu Zamkowym w Warszawie, 24 bm. (ad) PAP/Paweł Supernak
Uroczystość z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy 2023 na Placu Zamkowym w Warszawie, 24 bm. (ad) PAP/Paweł Supernak

Odpływ Ukraińców z Polski. Co to oznacza dla naszych firm?

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 100
Mocno nasiliły się wyjazdy Ukraińców do Wielkiej Brytanii, czy Kanady. Wpłynęła na to aktywna, bardzo proukraińska polityka wizowa Wielkiej Brytanii, czy Kanady, gdzie Ukraińcy automatycznie otrzymywali nie tylko wizę, ale i kartę stałego pobytu, możliwość legalnej pracy. O ukraińskich pracowników jest dziś trudniej, ale sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. Paradoksalnie wynika to z faktu, że gospodarka dziś nie tworzy aż tylu miejsc pracy jak wcześniej. Wielki boom pocovidowy się skończył – mówi Salonowi 24 Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy.

Media ostatnio alarmują, że Ukraińcy opuszczają Polskę. Część wraca na Ukrainę, część wyjeżdża na Zachód. Na ile poważny to problem dla polskiego rynku pracy?

Krzysztof Inglot:
Problem nie jest nowy. Już rok temu Ukraińcy przyjeżdżali do Polski, a dalej czasem już z Przemyśla jechali dalej do Niemiec i generalnie na Zachód. Natomiast po pewnym czasie faktycznie mocno nasiliły się wyjazdy do Wielkiej Brytanii, czy Kanady.


Z czego to wynika?

Wpłynęła na to aktywna, bardzo proukraińska polityka wizowa Wielkiej Brytanii, czy Kanady, gdzie Ukraińcy automatycznie otrzymywali nie tylko wizę, ale i kartę stałego pobytu, możliwość legalnej pracy. Kraje te stały się bardzo popularnymi kierunkami z jednej strony dla osób, które uciekły przed wojną, ale też mężczyzn, którzy pracowali w Polsce, ale nie chcieli wracać do kraju. Decydowali się na więc na wyjazd dalej do państw zachodnich, oferujących im jeszcze lepsze warunki.

Co to oznacza dla polskich firm?

Faktycznie o pracowników z Ukrainy jest coraz trudniej, ale sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. Paradoksalnie wynika to z faktu, że gospodarka dziś nie tworzy aż tylu miejsc pracy jak wcześniej. Wielki boom pocovidowy się skończył, w tej chwili nie ma tak wielkich zamówień eksportowych.

Jednak największy problem dotyczy tych najprostszych i najcięższych prac?

Faktycznie tu jest problem ponieważ prace te są najmniej płatne, a wykonują je zazwyczaj mężczyźni. Już był z tym kłopot wcześniej, a wojna zamknęła odpływ mężczyzn z Ukrainy, siłą rzeczy na rynku jest ich mniej. Więc tu faktycznie mamy pewien deficyt.

Widać już wśród Polaków coraz większe zmęczenie wojną. Pojawia się coraz więcej głosów, że Ukraińcy niepotrzebnie biorą socjal, że odbierają Polakom pracę?

W tej chwili liczba wakatów w polskich urzędach pracy wynosi około 100 tysięcy. Trudno mówić, że brakuje dziś pracy. Możliwość zatrudnienia jest i dla wyżej wykwalifikowanych pracowników,  jak i do najprostszych prac. Prawda jest taka, że pracodawcy i tak chętniej zatrudniliby Polaków – bo odpada koszt logistyczny, noclegów, itd. Ale tych pracowników brakuje. Gdyby do mnie dziś przyszło 5 tysięcy Polaków z prośbą o pracę, wszyscy by zatrudnienie znaleźli. Niektóre firmy ściągają pracowników np. z Wietnamu, co jest ogromnym wyzwaniem logistycznym – trzeba opłacić wizę, samolot, pobyt.

Gdyby byli polscy pracownicy na rynku pracy to by firmy ich zatrudniały. Nie ma ich, więc zatrudniają pracowników z Ukrainy i Azji.  Dziś gospodarka jest na etapie wyczekiwania. Jeśli ze Stanów Zjednoczonych przypłynąłby impuls kryzysowy, w przyszłym roku zaczął się kryzys globalny, wówczas faktycznie, moglibyśmy zaobserwować problemy na rynku pracy. Na razie ich nie ma i w najbliższym czasie one nie nastąpią. Praca jest. Mówienie, że ktoś ją odbiera, jest po prostu nieprawdą.

n/z: Uroczystość z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy 2023 na Placu Zamkowym w Warszawie, 24 bm. (ad) PAP/Paweł Supernak

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka