Rozbite BMW na A1. Fot. Facebook
Rozbite BMW na A1. Fot. Facebook

Silna reakcja Polaków na tragedię na A1. Poszedł do władz ważny sygnał [ROZMOWA]

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 53
Na przykładzie tragedii na A1 widzimy, jak silna była reakcja ludzi w Polsce. Zanim prokuratura coś powiedziała, mieliśmy wielkie społeczne śledztwo. To jest wyraźny sygnał, że Polacy w zdecydowanej większości nie tolerują bandytyzmu na drogach – mówi Salonowi 24 Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu BRD24.pl.

Nie milkną echa wielkiej tragedii, do której doszło na autostradzie A1. Zginęli ludzie, śledczy na początku nie dostrzegali związku między tragedią a udziałem innego samochodu. Własne śledztwo zaczęli jednak internauci, sprawa ma dalszy ciąg.

Łukasz Zboralski: To jest sprawa, która oburzyła w Polsce bardzo wielu ludzi, dlatego, że pierwsze komunikaty policji sugerowały wręcz, że 200 metrów dalej znaleziono w miejscu wypadku, gdzie spaliła się cała rodzina, wrak innego samochodu. I ponieważ to było 200 metrów, to oni tych spraw nie łączą. Było to coś, na co zareagowała cała Polska, zwłaszcza internauci. Było po prostu niewiarygodne, żeby nie zbadać, czy kierowca jednego samochodu nie przyczynił się tam do wypadku. Bardzo szybko wypłynął film od świadka tego zdarzenia. Potem ujawniono ślady hamowania i zarzucania na jezdni. Stało się jasne, że musiało tam dojść do kolizji dwóch pojazdów i tak ten wypadek wyglądał.

Tymczasem, kiedy już te rzeczy są wiadome, to prokuratura przedstawiała hipotezę, że KIA najpierw uderzyła w barierę, a potem to auto nią ewentualnie jakoś tam dotknęło. Przełom nastąpił dopiero w momencie, gdy prokurator generalny Zbigniew Ziobro zajął się osobiście nadzorem nad tą sprawą. I nagle sprawa bardzo szybko okazała się rozwiązywalna. W ciągu jednego dnia okazało się, że można odczytać z komputera samochodu prędkość BMW, która wynosiła co najmniej 253 km na godzinę. Teraz wiemy, że prokuratura już przygotowała zarzuty, które chce postawić kierowcy. Wciąż jednak nie ujawniono inicjałów kierującego. Nie wiemy, który z tych trzech mężczyzn jest tym, którego prokuratura chce oskarżyć.

Czemu jednak zarzuty wciąż nie są postawione?

Były informacje, że zostaną postawione jak policja go ujmie, albo jak on się sam zgłosi. Czyli rozumiem, że jest kłopot z dotarciem do tego człowieka. Czyli on się gdzieś prawdopodobnie zaszył. W tej sprawie jest już pewne, to udało się internautom rozszyfrować, że samochód był leasingowany na firmę. A więc należał do firmy człowieka, który z kolei jest synem dużego łódzkiego biznesmena.

Zbigniew Ziobro podkreślił też, że prokuratura musi skrupulatnie zbierać dowody, dlatego że człowieka, którego chce oskarżyć, stać będzie na najlepszego adwokata. Z jednej strony na pewno to jest osoba, która jest zamożna. Zresztą miała nowiusieńkie BMW, chyba trzyletnie. Kupiła je jako nowe, bo też wiadomo, że ten warsztat, który je tuningował, dostał je jako nowe z przebiegiem zaledwie kilku kilometrów. Mamy więc zderzenie aparatu państwowego z kimś, kto być może czuł się bardziej bezkarny. Uważał, że może sobie na więcej pozwolić, bo jest bogatszy i może uważa się za lepszego od innych.

Dawniej była powszechna zgoda na łamanie przepisów drogowych, znani ludzie nierzadko szczycili się zbyt szybką jazdą, było na to przyzwolenie społeczne. Ostatnio było jednak kilka głośnych procesów celebrytów, którzy powodowali wypadki, bądź jeździli po alkoholu. Tragedia na A1 to z kolei mobilizacja internautów. Czy możemy już mówić o zmianie podejścia społeczeństwa do tego typu spraw?

Na przykładzie tragedii na A1 widzimy, jak silna była reakcja ludzi w Polsce. Zanim prokuratura coś powiedziała, mieliśmy wielkie społeczne śledztwo. To jest wyraźny sygnał, że Polacy w zdecydowanej większości nie tolerują bandytyzmu na drogach, to podejście w naszym kraju bardzo się zmieniło.

Reakcja na wypadek na A1 wyraźnie pokazuje, że Polacy nie chcą, żeby z nimi na drogach jeździli bandyci, którzy im zagrażają. Bo zdecydowana większość ludzi chce spokojnie ze swoją rodziną dojechać do domu. Myślę, że to jest już tendencja trwała. Punktem przełomowym było chyba urealnienie kar. Mimo pewnego sprzeciwu, wahania się polityków, okazało się, że partie polityczne nic nie straciły, a liczba wypadków w Polsce znacznie zmalała.

Znaleźliśmy się mniej więcej w średniej europejskiej, jeśli chodzi o wypadki śmiertelne. Wszyscy zaczynają powoli rozumieć, że wymaganie od kierowcy, żeby zachowywał się zgodnie z przepisami, to nie jest żadna opresja. A wobec ludzi, którzy skrajnie łamią przepisy, muszą być bardzo wysokie kary. Myślę, że to jest tendencja stała, że tak jak w całej Europie Zachodniej, tak i w Polsce ludzie będą coraz bardziej przykładali wagę do tego, by czuć się bezpiecznie na swoich osiedlach, drogach do pracy, w swoim otoczeniu.

Źródło zdjęcia: Rozbite BMW na A1. Fot. Facebook

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości