Afera wokół środków z Krajowego Planu Odbudowy zatacza coraz szersze kręgi. W programie Polsat News posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Królak przyznała, że znaczna część jej rodziny i znajomych otrzymała pieniądze z KPO. Jej słowa wywołały burzę w sieci i lawinę oskarżeń o polityczne układy przy przyznawaniu grantów.
"Ludzie mają prawo pisać wnioski"
Podczas rozmowy w Polsat News Katarzyna Królak z KO stwierdziła, że nie widzi problemu w przyznawaniu środków z KPO osobom z jej otoczenia. – Patrząc na region, w którym ja mieszkam, to połowa albo i większość moich znajomych, rodziny bliższej, dalszej, też dostała dofinansowania w ramach HoReCA. Przecież żyjemy w takim świecie, gdzie ludzie mają prawo pisać wnioski o dofinansowanie – wypaliła posłanka KO.
Jej słowa padły dokładnie w tym samym czasie, kiedy w mediach trwa dyskusja o przeznaczeniu unijnych funduszy, które – jak podkreślają krytycy – pochodzą z pożyczek spłacanych przez wszystkich podatników. - Wróciłam ze studia i sprawdzilam - z rodziny jednak nikt no taka sytuacja - dodała Królak na portalu X.
Jeszcze wcześniej Królak zamieściła w mediach społecznościowych nagranie, w którym zapewniała, że każda złotówka z KPO jest kontrolowana. – Nie będzie dziwnych pieniędzy na respiratory, agregaty prądotwórcze czy dofinansowanych wniosków dla znajomych króliczka. Bo na tym polega sprawne funkcjonowanie państwa polskiego – mówiła na filmie.
Opozycja oburzona słowami posłanki KO
Sposób przyznawania grantów z KPO dla biznesu turystycznego, hotelowego i cateringowego krytykuje opozycja. - Pani poseł Katarzyna Królak otwartym tekstem: kasę z Afery KPO dostała połowa jej znajomych i rodziny. Łyso wam? - zapytał poseł PiS Paweł Jabłoński.
- Pogratulujmy poseł PO Katarzynie Królak - ponieważ połowa, a może i większość jej znajomych oraz bliższej i dalszej rodziny również otrzymała dofinansowania w ramach programu HoReCa - skomentował Krystian Kamiński z Konfederacji.
Najbogatszy poseł z dotacją dla żony
Internauci szybko zwrócili uwagę, że z KPO korzystała także firma żony posła KO Artura Łąckiego - najbogatszego w Sejmie. Sprawę opisywali również politycy opozycji.
Według ustaleń, firma żony Łąckiego otrzymała dofinansowanie w ramach trzech wniosków: rozbudowa i modernizacja sali konferencyjnej – 216 tys. zł, przystosowanie pomieszczenia na salę konferencyjną – 324 tys. zł, stworzenie ogrodu zimowego – 474 tys. zł.
W rozmowie z WP Łącki bronił swojej żony, podkreślając, że pieniądze nie zostały przeznaczone na "żadne durnowate jachty”.
Łącki: mendy, hejterzy wszelkiej maści
Polityk KO zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym drwił z krytyki, zapraszając na zlot żaglowców w Szczecinie w dniach 15–17 sierpnia. – Kto wie, może tam coś nam wpadnie w oko – pisał.
Jednocześnie skierował ostre słowa pod adresem krytyków. - A tak przy okazji parę słów do hejterów wszelkiej maści, niedoinformowanych dziennikarzy i w ogóle do wszystkich cynicznych mend płci obojga: jeśli ktoś będzie naruszał dobre imię mojej żony, mojej rodziny bądź moje, może być pewny, że zostanie rozliczony z każdego kłamstwa, z każdej kalumni. Nie ma zgody na pomawianie i szarganie reputacji budowanej latami - zagroził Łącki.
Fot. Elżbieta Królak, posłanka KO/Facebook
Red.
Inne tematy w dziale Polityka