- Wszystkie aparaty na panią minister - tymi słowami premier Donald Tusk przywitał się z Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz podczas posiedzenia rządu. Minister funduszy i polityki regionalnej jest obecnie jedną z głównych bohaterek afery KPO, która w ostatnich dniach wstrząsa koalicją rządzącą. W dodatku dziś jest na okładce "Super Expressu" w negatywnym kontekście.
Donald Tusk witał się z minister i...
Do sytuacji doszło na początku posiedzenia Rady Ministrów, a moment ten zarejestrowały kamery TV Trwam. Premier, po krótkim powitaniu z Pełczyńską-Nałęcz, zwrócił się do zebranych słowami:
- Wszystkie aparaty na panią minister – powiedział z przekąsem. Na sali padła odpowiedź: "Albo na pana premiera". Nie jest jednak jasne, kto to powiedział. Niewykluczone, że była to sama minister Pełczyńska-Nałęcz.
Donald Tusk próbował na konferencji prasowej sugerować, że za problemy wokół Krajowego Planu Odbudowy odpowiada Prawo i Sprawiedliwość, jednak jednocześnie nakazał szefowej MFiPR tłumaczyć się z całej sytuacji. Pełczyńska-Nałęcz nakazała wstrzymać dotacje dla HoReCa z KPO i obwiniała PiS za przygotowanie programu, choć to jej resort poluzował zasady przyznawania grantów dla firm na odbudowę gospodarki po pandemii.
Trzeszczy w koalicji
Afera KPO doprowadziła do ostrych sporów między ugrupowaniami tworzącymi koalicję rządzącą. Poszczególne formacje próbują przerzucać na siebie winę za nieprawidłowości. Zdymisjonowano szefową Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, Katarzynę Duber-Stachurską.
Urzędniczka w publicznych wypowiedziach jasno jednak wskazała, że to Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej odpowiadało za nadzór nad programem, zatwierdzało opisy faktur i decydowało o dopuszczeniu konkretnych wydatków.
- MFiPR zatwierdzało nawet sposób opisu faktury z wydatkami, nadzorowało codziennie realizację programu - pisała. - Ministerstwo wiedziało o łodziach, odpowiadało na pytania operatorów, czy łodzie z silnikiem spalinowym mogły być dopuszczane - dodała.
Sprawę dodatkowo podgrzewają ujawnione informacje o beneficjentach dotacji z KPO. Wśród nich mają znajdować się bliscy, rodziny i znajomi polityków Platformy Obywatelskiej, a także darczyńcy tej partii oraz Polski 2050 i PSL. Opozycja zarzuca rządowi nepotyzm i nadużywanie funduszy unijnych do celów politycznych.
Pełczyńska-Nałęcz w obiektywie "Super Expressu"
Dziś "Super Express" grzmi, że minister funduszy wracała z wakacji za pieniądze podatników. Z powodu afery wokół KPO musiała przerwać urlop. Jej samolot Qatar Airways z Doha wylądował na warszawskim Okęciu 12 sierpnia o godz. 7:47. Na płycie lotniska czekała na nią limuzyna, która zawiozła ją bezpośrednio do strefy VIP Line. W saloniku VIP minister mogła skorzystać z bufetu, zjeść śniadanie i otrzymać bagaż dostarczony przez obsługę. Usługa obejmowała także indywidualnego asystenta oraz dyskretną odprawę paszportową i bagażową. Zwykły pasażer musiałby zapłacić za takie udogodnienia około 1600 złotych - wylicza tabloid.
Biuro prasowe lotniska Chopina informuje, że minister właściwy ds. rozwoju regionalnego może korzystać z VIP Line bezpłatnie w ramach podróży służbowej. Jednak powrót Pełczyńskiej-Nałęcz z Kataru nie był podróżą służbową, a prywatnym powrotem z urlopu - opisuje "Super Express".
Na publikację zareagowała minister. - No nie mogę się po prostu pohamować. Opary absurdu polityczno-medialnego sięgają kosmosu. Super Express pisze, że wróciłam z urlopu za pieniądze państwowe. ( nieprawda - wróciłam na własne życzenie i za własne pieniądze!). Ale główny news: na lotnisku czekał na mnie ochroniarz i limuzyna. Posłowie PiS dają do tego pałające świętym oburzeniem komentarze - napisała na portalu X Pełczyńska-Nałęcz.
- A na zdjęciu? Po prostu mój syn i moja osobista domowa „limuzyna” - Skoda Octavia - dodała.
Fot. Donald Tusk i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przed posiedzeniem Rady Ministrów/PAP
Inne tematy w dziale Polityka