Bazyli1969 Bazyli1969
326
BLOG

O kanibalizmie "totalnej opozycji"

Bazyli1969 Bazyli1969 PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Puste beczki i głupcy robią dużo hałasu
Plutarch

image

Od dawna przymierzałem się do zgłębienia natury pewnego zjawiska, które ze względu na  zasięg i znaczenie jest wartym co najmniej  pilnej oraz pogłębionej analizy. Nie rezerwuje sobie prawa do szczegółowego omówienia tematu i postawienia diagnozy zgodnie z naukową metodyką. Tym bardziej nie aspiruję do roli super-medyka, który obejrzawszy pacjenta, w sobie tylko znany sposób, zaaplikuje niezbędne antidotum. Zwyczajnie jestem na to zbyt krótki. Nie oznacza to jednak, iżbym nie czuł się upoważnionym do zwrócenia uwagi na sprawy i postawy, które szkodzą naszej wspólnocie znacznie bardziej niźli okresowe przerwy w dostawie gazu ziemnego lub nienaturalnie wysokie ceny pietruszki. W czym rzecz?

Jak przez mgłę pamiętam scenę filmu, w której stojący nad grobem ojciec przekazuję kilku swoim synom przesłanie, iż w jedności siła. Niby truizm, lecz do  poziomu molekularnego prawdziwy. Starzec tłumaczy, wyjaśnia, przekonuje… Potomkowie patrzą w zamglone oczy rodziciela i… wątpią. W końcu wiekowy władca decyduje się na zaimprowizowaną prezentację i nakazuje złamanie obecnym jednej strzały. To – rzecz jasna – żaden problem. Gdy nadchodzi kolej złamania kilku strzał, zebranych w jeden pęk, żaden z obecnych nie jest w stanie tego dokonać. Przesłanie wydaje się proste: w jedności siła. To dowód ostateczny.

Nie wiem ilu spośród moich rodaków obejrzało przywołane sceny (chyba z filmu A. Kurosawy). Nie wiem również ilu zrozumiało przekaz. Wiem jednak, iż nauka płynąca z przedwiecznej mądrości została zrozumiana jedynie przez cześć mieszkańców naszego kraju. Sądzę tak, gdyż głosy i postawy części mieszkańców Rzeczpospolitej zaangażowanych w debatę polityczną przypominają dokumentnie zachowania bezrozumnych potomków mądrego króla.

Od dość dawna w debacie publicznej funkcjonuje przekaz o współczesnej "Targowicy". Znaczą część aktywistów politycznych razi to określenie i uznawane jest przez nich jako barbarzyński i do tego nieprawdziwy opis rzeczywistości. Osobiście widzę to inaczej.  Dla zobrazowania własnej postawy wspomnę tylko, że w latach 2007-2015 obserwowałem z uwagą poczynania rządów PO-PSL. Proszę mi wierzyć, że cierpiałem. Czułem wręcz fizyczny dyskomfort, gdy na ekranie telewizora ówczesny premier, jego akolici, a potem wywodzący się z tej samej formacji prezydent, wystrzeliwali w medialną przestrzeń toporne bon moty. Ale to był tylko fragment niedogodności. Wmawianie współobywatelom, że zagrabienie miliardów złotych z funduszy emerytalnych, podnoszenie podatków, wyprzedawanie rodzimych firm, podniesienie wieku emerytalnego i wazeliniarstwo względem każdej obcej potęgi leży w interesie Polaków, wywoływało we mnie odruch wymiotny. Z tej przyczyny pragnąłem aby ten epizod w naszych dziejach zakończył się jak najprędzej. Nigdy jednak nie pozwoliłem sobie aby w towarzystwie obcokrajowców postponować mój kraj. Gdy sytuacja stawał się trudna, gryzłem się w język i nie wylewałem kubła pomyj ani na głowę ówczesnego leniwego premiera, ani przaśnego prezydenta, ani śmiesznych i kłamliwych ministrów. A miałem ku temu nie rzadkie sposobności.

Dziś ze zgrozą patrzę na polityków tzw. opozycji totalnej. Obserwuję reprezentantów środowisk sympatyzujących z tymi ugrupowaniami politycznymi. Słucham ludzi nauki kontestujących poczynania władz. Przyznam, że zachowania ww. napawają mnie obrzydzeniem. Ten komponent polskiego narodu akcentujący co rusz rzekomą troskę o nasze sprawy codzienne i naszą przyszłość zachowuje się niczym wzorzec „Targowicy” z podręczników historii i politologii. Jak bowiem inaczej określić wypowiedzi ludzi kultury mówiące o tym, że istotą naszej tożsamości jest nienawiść do inności i lubowanie się w fizycznej eliminacji wszelkich grup odstających od rzekomego wzorca „Polaka-katolika”? Jak przyjmować ze spokojem ględzenie medialnego guru o podobieństwach łączących „Marsz Niepodległości” z działaniami „Czarnych Sotni”? Jak przejść do porządku dziennego nad lamentami znanej reżyser, która próby nobilitacji postaw patriotycznych porównuje do zachowań szowinistycznych? Nie ma takiej możliwości. Trzeba zdradę nazywać po imieniu. A dlaczego  „zdradę”? Z prostej przyczyny. Ten kto w walce politycznej sięga po pomoc czynników zagranicznych, do tego kłamie i używa argumentacji oderwanej od rzeczywistości, w żadnym razie  nie zasługuje na miano rodaka czy choćby rywala. Jedyne jego imię to – zdrajca.

Czy zasygnalizowane zachowania są li tylko wynikiem nieokiełznanej żądzy władzy? Nie! Takie postawy muszą wynikać z głębszych przyczyn. Przypuszczam, że znaczna część ludzi nakręcających maszynę obmawiania naszego narodu poza granicami Polski czyni to z nieuświadomionych do końca powodów. Nie zdają sobie sprawy z tego, że zwyczajnie i po prostu sami siebie nienawidzą. Ta auto-nienawiść wynika z faktu, że nie są w stanie sprostać społecznym nakazom, w życiu codziennym postępują źle, szkodzą innym i jako drogowskazu używają tylko żądz własnego ego. Aby ukryć własne niedomagania i naganne uczynki, starają się nagiąć rzeczywistość do własnych wyobrażeń i za wszelką cenę udowodnić, że to oni postępują dobrze. Wbrew faktom i regułom. Dodatkowo szukają akceptacji u rywali, którzy w rzeczywistości nie darzą uczuciem donosicieli i konfabulantów, a jedynie wykorzystują słabości w obozie przeciwników... 

Obawiam się, iż z takimi ludźmi nie będzie możliwym znalezienie tzw. wspólnego mianownika. Ten spór to nie debata ale prawdziwa wojna. Głośna i niesmaczna. Jedyne co mnie pociesza i napawa optymizmem co do tego jakim rezultatem zakończy się bój to to, że już szwejkowy nadporucznik Lukasz stwierdził, że „skoro żołnierze pożerają swoim oficerom pasztety, to Austria wojny wygrać nie może.” Podobnie, wszelkiej maści, rangi i pochodzenia  tzw. opozycja totalna tych zmagań wygrać nie może. Czemu? Bo zamiast konserw zżera samą siebie. Z nienawiści. Głupcy już tak mają...



Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka