Zdarza mi się czasem pobieżnie przejrzeć na wszelki wypadek Internet. Chciałem się upewnić, czy dobrze pamiętam, że to w Chinach, a nie w Indiach, wymyślono immunitet. Próbowałem wygooglać coś i okazuje się, że cały temat historii immunitetu jest ocenzurowany. Musi więc wystarczyć mi pamięć.
W starożytnym Egipcie funkcja posła należała do najbardziej niebezpiecznych. Egipcjanie i ich sąsiedzi rutynowo mordowali posłów, jeśli nie chcieli pokoju. W starożytnej Grecji i Rzymie nie zauważyłem żadnych jasnych sformułowań o nietykalności posłów, chociaż wydaje się, że zawód posła nie był już tak bardzo niebezpieczny. Najwyraźniej Grecy i Rzymianie zetknęli się z zasadą świętości immunitetu. W Persji obowiązywała zasada nietykalności posłów. Aleksander też już rozumiał, że nie można być barbarzyńcą, chociaż zdarzało mu się źle traktować posłów.
Źródłem cywilizacji w tamtych czasach była kultura szlaków jedwabnych. Wydaje mi się, że to Chińczycy wymyślili zasadę nietykalności posłów, gdyż w Indiach jeszcze długo mordowano posłów sąsiadów, zgodnie z zasadą, że sąsiad jest wrogiem, a sąsiad sąsiada - sojusznikiem. Posłowie musieli więc po kryjomu przedostawać się do sojuszników, żeby coś uzgodnić.
Po inwazji hord Mahometa na świat Europa straciła kontakt ze wschodem. Dopiero najazd Tatarski przypomniał Europie o świętości immunitetu. Bardzo boleśnie przypomniał. Tatarzy chcieli nawiązać kontakty handlowe z Polską i Węgrami, jednak my, jak to dzikusy, wymordowaliśmy posłów. Dla Tatarów to było nie do pojęcia. Okazało się, że przez te kilkaset lat zasada immunitetu urosła na wchodzie do rangi największej świętości. Ale może wcześniej w Indiach było inaczej... Tatarzy pokazali Europie, jak straszna jest kara za największe świętokradztwo. Lekcja ta została dobrze zapamiętana. Instytucja immunitetu stała się symbolem cywilizacji w całym cywilizowanym świecie.
Immunitet jest naturalną relacją definiującą "cywilizację" w najprostszy sposób - jako zbiór narodów i kultur zdolnych do porozumienia, nawet w czasie wojny. Z narodami cywilizowanymi można negocjować, bo nie mordują posłów. A jeśli mordują posłów, to są bestiami - po prostu trzeba ich zabijać do skutku - aż nauczą się cywilizacji. My nauczyliśmy się bardzo szybko. W 1241 Polska została ukarana za wymordowanie posłów. W 1246 Benedykt Polak (towarzyszący Carpiniemu) został przyjęty w letniej siedzibie chana w samym sercu Mongolii... i bezpiecznie wrócił. Tak się zaczęła cywilizacja w Europie.
Pojęcie nietykalności zaczęło się rozszerzać i zaczęło być też nadużywane. Barbarzyńcy zaczęli profanować to święte słowo korzystając z szerokiego znaczenia "immunitet" po łacinie immunitas (uwolnienie od obciążeń) od immunis (zwolniony ze służby). Przykładowo, feudałowie swoje zbrodnicze przywileje zaczęli nazywać immunitetami. Do dzisiaj socjalistyczna feudalna biurokracja nadaje sobie przywileje, nazywając je immunitetami.
Wielu ludzi zapomniało o świętości tego fundamentu cywilizacji, jakim jest nietykalność posła. W lepszym rozumieniu zagadnienia pożyteczne jest skupienie się na osobie nietykanej. Kogo właściwie chroni to święte prawo? Otóż chroni ono legata, ambasadora, posła, reprezentanta... Trzeba zrozumieć tę rolę, która nie pozwala być sobą - która wymaga całkowitego podporządkowania się swojej legalnej funkcji reprezentacyjnej. Taki ktoś posiada wiarygodne listy uwierzytelniające lub inne atrybuty pozwalające zidentyfikować władcę, który wysłał posła. Tylko ten władca może odebrać posłowi immunitet. Jeśli władca nie żyje i nie ma następcy, poseł może zostać co najwyżej deportowany.
Jak już się to rozumie, to można zacząć dyskusję o immunitecie poselskim w demokracji.
Inne tematy w dziale Polityka