GPS GPS
323
BLOG

Miękka cenzura

GPS GPS Społeczeństwo Obserwuj notkę 18
Miękka cenzura jest jak miękkie narkotyki – to ani cenzura, ani narkotyki. Takie działania powinny być całkowicie legalne i tolerowane. A czasem nawet konieczne i pożądane. Jak najbardziej powinno być każdemu wolno ograniczać zasięgi treściom, których nie lubi. Jak najbardziej powinno się ograniczać zasięgi treści, które są propagandą wrogiego państwa.

       W Polsce trwa akcja utrudniania dostępu do internetowych witryn, które sieją ruską propagandę. Nie kasuje się ich i nie niszczy, ale utrudnia dotarcie do nich przy użyciu znanych adresów internetowych. Technicznie polega to na manipulowaniu wpisami w serwerach DNS - ale mniejsza z tym, można to robić na wiele sposobów.

       Póki można łatwo do jakichś treści dotrzeć, póty nie ma na nie cenzury. Nie widzę nic złego w tym, że utrudni się dostęp do ruskiej propagandy większości ignorantów i przygłupów, którzy łykają propagandę jak pelikany. W czasie wojny to jest słuszne. Zła cenzura byłaby wtedy, gdyby jakiekolwiek treści były całkowicie kasowane i niszczone. Jeśli wydawca odmawia wydania komuś książki, to nie jest to cenzura. Jeśli dotarcie do narracji Putina, wymaga trochę więcej rozumu i wysiłku niż bezmyślne klikanie w klikbajtowe tytuły, to nie ma w tym nic złego.

       Taka cenzura nie w postaci totalnego bana, ale ograniczania zasięgów, jest nawet pożyteczna, dobra, bo pozwala nam uczyć się tego jak aktywnie docierać do treści, a nie biernie je przyjmować. Młodzież, która potrafi dziś przekraczać wszelkie ograniczenia w Sieci jest mądrzejsza od starych, którzy potrafią tylko główny nurt śledzić. Ta cenzura DNS-ów jest jak niegroźny wirus - uodparnia na śmiertelne wirusy. Jak emeryci chcą wiedzieć, to niech się nauczą jak się wiedzę zdobywa - a jak nie chcą się uczyć jak obchodzić ograniczenia, to i tak pozostaną głupi. Filtry są lepsze niż tamy i rwące strumienie.

       Polska jest w stanie wojny. Polska pomaga Ukrainie, której żołnierze walczą z naszym wspólnym wrogiem, opiekuje się ich żonami i dziećmi, śle broń, utrzymuje sankcje dla Rosji - to jest uczestnictwo w wojnie. Nie tylko ten, kto strzela toczy wojnę, ten kto trzyma i wymienia magazynek, też w wojnie tkwi po uszy. W tej wojnie toczy się też walka na informacje i Polska w tym aktywnie uczestniczy. By wygrać wojnę, należy ograniczać zasięgi propagandy wroga.

       Cenzura nie jest dobra. Ale ograniczanie zasięgów to nie jest cenzura. Salon24 ogranicza mi zasięgi, ale nie narzekam, że to cenzura. Robią tak, bo idą głównym nurtem państwowej propagandy, a ja głoszę tezy całkowicie przeciwne państwom. Głupio byłoby więc wymagać od nich, by promowali mnie, co jest sprzeczne z tym, co każe im sponsor oraz sens istnienia brukowca. Moje notki nie są dla szmatławców. Samo to, że mnie tolerują i nie kasują, wystarcza, by ich nie potępiać w czambuł. Gdyby mnie promowali, to by psuli sobie opinię politycznie poprawnego, prorządowego tabloidu.

       Dokładne to samo jest z narracją Putina - jest tępiona i ograniczana w Polsce, ale dotrzeć do niej można - więc nie jest to cenzura i nie ma w tym nic złego. Zasięgi narracji wroga należy ograniczać. Ale całkowita anihilacja tej narracji byłaby zła, bo warto jednak ją poznać.

       Złe treści zasługują tylko i wyłącznie na tolerancję i nic więcej - a zatem na to, by wobec ich głosicieli nie stosować przemocy. Ale wszelkie metody ich tępienia bez użycia siły fizycznej są moralnie dozwolone i jak najbardziej wolnościowe. My, libertarianie, uważamy, że głównym środkiem zachowania społecznego porządku powinien być ostracyzm wobec niszczycieli tego porządku - a przemoc może być używana tylko jako obrona przed przemocą. Miękka cenzura to forma ostracyzmu. 

       Takie ograniczenia napotyka teraz na przykład portal Neon24. Tam administracja za aprobatą i zachętą właściciela jawnie promuje ruską propagandę. Oni się z tym nie kryją, nie robią tego w jakiś zakamuflowany sposób – biorą ruską propagandę z różnych zagranicznych portali na służbie Putina, tłumaczą je automatycznym translatorem i publikują na portalu. To są jawni kolaboranci szykujący się do przejęcia władzy, gdy Putin podbije Polskę. Dobrze więc ograniczać im zasięgi, tak by mało kto dał się nabrać. Dobrze jest, gdy tylko nieliczna garstka emeryckich popłuczyn po PRL-u da się przekonać do kolaborowania z ruskimi.

       Ale dobre jest też to, że nie zostali całkowicie zlikwidowani. Dobrze, że jak ktoś wie, jak to zrobić, to do nich dotrze i ich kolaboranckie treści pozna. Propagandę wroga warto znać. Miękka cenzura w stosunku do nich jest w pełni uzasadniona, sensowna, słuszna i mądra. Mało kogo oszukają, ale ujawnią swoje źródła, sposób myślenia czy plany kolaboracji. Dobrze, że mają gdzie pisać i dyskutować, bo dobrze jest mieć ich namierzonych. Gdy dojdzie co do czego, gdy ruscy zaczną nas okupować, to będzie wiadomo kogo trzeba odstrzelić, by utrudnić Putinowi utworzenie kolaboracyjnego rządu.

Grzegorz GPS Świderski

PS. Notki powiązane:

------------------------------

Każdy może być bohaterem... <- poprzednia notka

następna notka -> Duże grzechy i małe grzeszki

------------------------------

Tagi: gps65, cenzura, ruska propaganda, DNS, narracja Putina, kolaboranci

GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo