Jerzy George Jerzy George
3990
BLOG

Złoty wiek polskiej gospodarki

Jerzy George Jerzy George Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 121

No i wydało się – Unia Europejska ukrywała przed swymi obywatelami, że polska gospodarka ma się świetnie. Ukrywała i nadal próbuje ukrywać. Osobą, która ujawniła tajemnicę Brukseli jest litewska analityczka i konsultantka ekonomiczna Eglé Fredriksson. Poczynając od daty ukazania się jej artykułu w portalu euronews (25-06-19, godz. 13:07), Zjednoczona Europa już nigdy nie będzie taka sama. Tytuł artykułu: “How Poland’s 'golden age' of economic growth is going unreported” („Jak ‘złoty wiek’ polskiego wzrostu gospodarczego pozostaje nieznany publicznie”).

Donos pani Fredriksson zaczyna się od słów: „W dobie globalnego spowolnienia Polska wyróżnia się jako europejski champion wzrostu.” Potem z każdym zdaniem i akapitem jest coraz gorzej:

„Ze swoim PKB, utrzymującym się w latach 1992-2019 średnio na poziomie 4,2%, Polska systematycznie dogania Zachodnią Europę stając się siódmą gospodarką Unii. Uwzględniwszy okaleczenia wyniesione przez jej 38-milionowe społeczeństwo z burzliwej historii i emigracyjnego krwotoku po wstąpieniu do Unii, uważam, że niezwykła machina polskiego wzrostu nie przyciąga uwagi, na jaką zasługuje.”

Nieprzygotowani psychicznie Europejczycy dowiedzą się z donosu, że odejście od planowej gospodarki i uruchomienie funduszy europejskich zaowocowało powstaniem w Polsce dużego rynku wewnętrznego oraz mnogości korzystających z niego małych i średnich firm. Udział polskiego rynku wewnętrznego w PKB (61%) – kontynuuje niemająca litości dla przeciętnego Hansa, Pierre’a czy Marcello analityczka - przekracza europejską średnią, bardziej przypominając amerykańską. Z kolei przeciętna Gretchen, Nicole czy Vittoria może źle przyjąć informację, że konsumpcja gospodarstw domowych napędzana prężnym rynkiem pracy i rocznym wzrostem zarobków o ponad 5% pozostaje głównym czynnikiem wzrostu polskiej gospodarki, a rządowa polityka wysokich transferów socjalnych nakręca ten wzrost jeszcze bardziej. Sam program 500 plus - nie przestaje się pastwić nad zachodnim czytelnikiem litewska autorka - zwiększył roczne dochody polskich rodzin o 2 do 3%, a po rozszerzeniu programu dochód rodziny z dwójką dzieci wzrośnie o dodatkowe 7%. Łącznie z uruchomieniem innych ogłoszonych już świadczeń socjalnych przyniesie to w 2020 roku ponad 3-procentowy wzrost stymulującej gospodarkę konsumpcji.

I jak gdyby chciała do końca dobić zachodnią opinię publiczną, pani Fredriksson dodaje: „Rzecz istotna, transfery socjalne nie zagrażają mocnej pozycji fiskalnej Polski, której deficyt budżetowy nie przekracza 2%. Polityka transferów socjalnych jest korzystna dla konsumpcji i sprzedaży detalicznej, budownictwa mieszkaniowego, rekreacji, opieki medycznej i szkolnictwa. Od początku tego roku sprzedaż detaliczna wzrosła średnio o 7% z tendencją dalszego przyśpieszenia. Jako doradcy inwestycyjnemu jeszcze bardziej podoba mi się segment konsumpcji oparty na sprzedaży elekronicznej, która w latach 2008-2018 wzrosła o 15%. Obserwuję handlowe platformy elektroniczne największej polskiej firmy internetowej Wirtualna Polska finansowane na zasadzie asset-light, których obroty wzrosły w 2018 roku o ponad 20%.”

Zaodrzańscy Europejczycy, którzy zdołali zachować do tej pory zimną krew, mogą ją stracić, kiedy litewska sadystka przypomni im w następnej części tekstu, że pod względem inwestycji infrastruktralnych, Polska jest największym beneficjentem funduszy europejskich (102 mld euro w latach 2007-2013 i 106 mld euro w latach 2014-2020), po czym uzupełni zjadliwie: „Polska może się spodziewać otrzymywania funduszy UE w wysokości około 0.8% PKB rocznie, nawet po 2020 roku.”

Jeśli dany Europejczyk zniesie powyższy cios, to czeka go następny: „Budownictwo obiektów, dróg i mieszkań jest w stanie kwitnącym dzięki projektom infrastrukturalnym, rosnącej przedsiębiorczości i ekspansji centrów usługowych w wyniku relokacji do Polski filii firm międzynarodowych, takich jak IBM, Citi Group, Credit Swiss czy Capgemini. Roczne zwroty w sektorze nieruchomości spadły do rekordowego poziomu 5%; obserwowuję też transakcje, których przedmiotem są wieżowce biurowe, osiągające 400-600 mln euro przy zwrotach 5% i nawet mniejszych, co jest zbliżone do poziomów zachodnioeuropejskich. Kilka agencji obrotu nieruchomościami figurujących na liście giełdy warszawskiej korzysta z tych okazji i wykazuje wysokie, dwucyfrowe dywidendy i dochody z wynajmu.”

Na tym nie koniec tortur psychicznych, okrutna Litwinka zaczyna teraz opowiadać Europejczykom, jak to Polsce udało się znaleźć innowacyjne źródła wzrostu w tzw. Nowej Gospodarce: „Jednym z najszybciej rosnących sektorów jest produkcja gier wideo. Sukces firmy CD Project, której wartość giełdowa w ciągu 3 ostatnich lat osiągnęła 5 miliardów euro wzrastając prawie 10-krotnie, pociągnął za sobą imponujący wzrost liczby producentów gier wideo w tym kraju. Obecnie w Polsce działa ponad 300 wytwórni gier wideo, a ponad 20 jest na liście giełdy warszawskiej."

Żeby nie być posądzoną o fanatyzm, pani Fredriksson musiała dorzucić coś o zagrożeniach polskiego wzrostu, ale jakoś tak wyszło, że zrobiła się z tego kolejna sukces story: „Najszerzej cytowanymi źródłami przeciwnych wiatrów w polskiej gospodarce są kurcząca się populacja, starzenie się społeczeństwa i emigracja. Z tym, że od 2014 do polski przybyło około 1-1,2 miliona ukraińskich pracowników, a razem z napływem z krajów CIS, liczba imigrantów osiągnęła 2 miliony. Rzecz niesamowita, w liczbach bezwzględnych żaden kraj UE nie miał tak wielkiego napływu imigrantów. Według szacunków Polskiego Banku Narodowego, ukraińscy emigranci mają pozytywny wpływ na gospodarkę (0,3-0.9% PKB). Co do zewnętrznych zagrożeń, eksport do Niemiec i UE może znaleźć się pod presją w wyniku obaw związanych z eskalacją wojny handlowej i europejskiego spowolnienia. Niemniej warto zauważyć, że pomimo geograficznej bliskości, Polska jest mniej podatna na niemieckie spowolnienie niż inne kraje członkowskie w centralnej i wschodniej Europie.”

Wreszcie zbliża się koniec męki, pani Fredriksson podsumowuje, ale tak, żeby w ustach unijnych urzędników długo pozostał gorzki smak: „Według obecnych ocen ryzyko kapitałowe polskiej gospodarki jest na najniższym poziomie od 7 lat. Wraz z dobrymi prognozami wzrostu cen akcji (o 8,7% w latach 2018-2021) i tendencją wzrostową dla dywident od 2,5% do ponad 4%, polski rynek stwarza inwestorom znakomitą szansę. Jakkolwiek zbliżamy się do szczytowego punktu koniunktury, zwolnienie tempa wzrostu polskiej gospodarki jest mało prawdopodobne dzięki obecności silnych czynników wzrostu wewnętrznego. Może to być dobry moment dla inwestorów, by wreszcie skorzystać na czymś, co Bank Światowy w nietypowych dla siebie ozdobnych słowach nazwał polskim ‘złotym wiekiem’ wzrostu."

To by było na tyle, jeśli chodzi o Eglé Fredriksson. Od siebie tylko dodam, że jestem dziwnie przekonany, iż połowie politycznie uwrażliwionych Polaków artykuł litewskiej autorki by się spodobał (im lepiej, tym lepiej), a połowie nie (im gorzej, tym lepiej).


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka