Karolina Nowicka Karolina Nowicka
973
BLOG

Dla mnie igrzyska już się skończyły

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 91


Nie jestem w stanie zmusić się do większego zainteresowania polityką. Coś mnie od tego zdecydowanie odrzuca. Analizując swoją postawę składam to po części na karb niechęci do dawania wiary nieco tendencyjnie podawanym informacjom, a po części niezdolnością do ogarnięcia problemów dotyczących ekonomii, prawa czy stosunków międzynarodowych. Większość Salonowiczów nie ma takich dylematów i z wyżyn swojej amatorszczyzny peroruje o sprawach, których w realu nie mogą rozwikłać komisje, biegli, eksperci czy zawodowi politycy. No cóż, pisać każdy może.

Miałam zatem do wyboru: ulec marazmowi i kompletnie olać te wybory lub postąpić tak, jak zawsze (poza jesienią 2019) i wyszukać kandydata, który będzie mi najbliższy światopoglądowo. Nie chciałam wspierać zabetonowanego układu PO-PiS, tak więc w naturalny sposób podryfowałam ku bezpartyjnemu Szymonowi Hołowni. W zasadzie można powiedzieć, iż wykrakałam swój wybór (i całkiem dobrze go uzasadniłam). Niespecjalnie wierzyłam w szansę „lewackiego showmana” na drugą turę, nie pozwoliłam sobie jednak na utratę całkowitej nadziei. Zresztą, nawet nie o nadzieję chodziło, a o zasady: jeśli wierzymy, że można COŚ zrobić, żeby było lepiej, to należy ruszyć tyłek i zadziałać. Nie ma czegoś takiego jak „zmarnowany głos” (jak ja nienawidzę takich określeń!). A na „mniejsze zło” niech sobie głosują ludzie, którzy... hmm... żywią mniejszy szacunek do własnych przekonań niż ja.

Teraz mogę z czystym sumieniem odrzucić dalsze działania, gdyż nie utożsamiam się ani z chrześcijańsko-patriotyczną wizją pana Dudy, ani z proeuropejsko-liberalną wizją pana Trzaskowskiego. Który z nich zasiądzie na stolcu najwyższego urzędnika w państwie? Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że jednak ten drugi, gdyż przewaga obecnego prezydenta wynosiła jedyne 10 %. Dzisiaj jednak widzimy, że różnica jest większa, i chyba jedynie całkowite „przerzucenie” elektoratu panów Hołowni i Bosaka mogłoby uratować kandydata KO. Wygląda na to, że czeka nas kolejne pięć lat z „hojnym” panem D. Szczerze powiedziawszy, ani mnie to grzeje, ani ziębi. Gdyby przegrał, też większych problemów nie widzę. Nie przerażają mnie ani biało-czerwone flagi, ani tęczowe marsze; wszelkie ideologie i filozofie poza ekologizmem mam w miejscu, którego na pokaz wystawić nie wypada. Hołubię w sercu marzenie, iż kiedyś któryś z odważniejszych premierów zrobi ogólnokrajowe referendum w paru dzielących Polaków sprawach, jak np. związki partnerskie, aborcja, lekcje religii w szkole, nasza bytność w Unii Europejskiej, czy nawet polowania (które – jak twierdzi „Dzikie życie” – nie mają już wiele wspólnego z racjonalnym kontrolowaniem pogłowia roślinożerców, a więcej z krwawą zabawą). Nie zasypałoby to podziałów, ale na dłuższy czas zamknęło gęby co radykalniejszym politykom.

A na razie... niech wygra lepszy! Tfu, co ja piszę! To przecież niemożliwe. :) Poprawiam się zatem: niech wygra ten, który ma większe poparcie u liczących głosy. :)


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka