Michał Jaworski Michał Jaworski
563
BLOG

Who Stole the Truth

Michał Jaworski Michał Jaworski Polityka Obserwuj notkę 57

Notka - notaki na marginesie książki  mojego byłego kolegi spisane 
na okoliczność nadchodzącej czternastej rocznicy zamachu nad Smoleńskiem.


O treści książki M.Dąbrowskiego, W.Chrzanowkiego i K.Grono  "W innym świecie" być może ktoś, kto nie zna  całokształtu, mógłby napisać  poważnie. Ja  postaram się, choć  dramaty  w niej opisane są mniej poważne niż słowa poniższej  polki.

"Prawda" o katastrofie smoleńskiej - czy się to komu podoba czy nie - była tworzona na Salonie24. Stąd rekrutowała się większość najbardziej wpływowych ekspertów zespołu Macierewicza a potem jego podkomisji - w tym Dąbrowski - główny autor książki. Automatycznie też z S24 do podkomisji przeniosła się tematyka "dysputy naukowej"oraz poziom argumentacji - zarówno merytorycznej jak i wyzwisk o zabarwieniu politycznym. Jeżeli o tych ostatnich dowiadujemy się z druku, to nietrudno sobie wyobrazić jak było w rzeczywistości. Tak więc podkomisję różniło od S24 jedynie to, że tu  - poza nielicznymi wyjątkami - występują nicki a w książce Dabrowskiego poprzedzone tytułami inicjały - zresztą łatwe do rozszyfrowania. Wymieniani z nazwiska są Binienda, Berczyński, Nowaczyk, Jorgensen, Macierewicz i Błaszczak.  

Nie wiem, czy się cieszyć z faktu, iż w przynajmniej w tym dziele nie jestem opisany jako biologiczny ojciec narracji zespołu Macierewicza a potem podkomisji, ale walka trajektorii wysokiej z trajektorią niską była stałym problemem podkomisji. W książce pojawia się co kilka stron.
image
Tymczasem  jeszcze jako współpracujący z zespołem Macierewicza pokazałem ten dylemat na I Konferencji Smoleńskiej, a jeszcze wcześniej byłem autorem prezentacji Nowaczyka dla zespołu parlamentarnego na ten temat, o czym Dąbrowski doskonale wiedział.

image

Podwójnie zaskakuje informacja 
image

Po pierwsze zaskakuje jako niespodziewany przebłysk Jorgensena, gdyż jest to jedyny niekomiczny eksperyment przeprowadzony przez badacza ze ścisłego kręgu podkomisji,  po drugie bo nie doprowadził Jorgensena do jedynego możliwego wniosku, że należy uznać wyższość trajektorii niskiej (powyżej na Rys. 4) nad wysoką (powyżej na Rys. 5)

Dąbrowski wiedział również o tym, że to ja znalazłem i pokazałem Nowaczykowi legendarne "dwa wstrząsy" , które potem uczeni mężowie przerobili na wybuchy i przesuwali je tam gdzie aktualnie im pasowało. Oficjalnie to od owych wstrząsów zaczęła się ekspercka kariera "profesora" Nowaczyka u boku Macierewicza.

Swoja osobę rozpoznaję natomiast w tym miejscu:
image
Wyszedłszy z założenia, że sprawa dotyczy osoby wystepującej po nazwiskiem napisałem do Biniendów 
image
natomiast oni wybrali pisowską KRRiT. Od tego czasu tylko liczba i skala oszustw Biniendy się zwiększyła.
Oraz w tym:
image

Mareczkowi coś się poprzestawiało, bowiem moje faktyczne ojcostwo całej narracji zespołu i podkomisji Macierewicza nazywa epizodem równocześnie czyniąc ze mnie eksperta Zespołu do Zbadania Przypadków Manipulowania, którym nigdy nie byłem. Kilkakrotnie rozmawiałem z P. Świerczkiem - w tym na wizji, a na temat rzeczonych wykresów powiedziałem mu mniej więcej, że skoro nigdy nikt z kręgu Macierewicza nie rozróżniał kątów pochylenia, wznoszenia i natarcia to pewnie i tym razem tak się stało.
Dalsze zdania MD są po prostu insynuacja pod moim adresem.
image

Z historią interpretacji rejestrowanego w FDR kąta natarcia czytelnik może zapoznać się na przykład:
albo 
tu

a sama "formuła matematyczna" czyli cytat z Synicyna pojawiła się na blogu P. Artymowicza na długo przez powstaniem podkomisji. Dodatkowego komizmu występowi Dąbrowskiego i "profesora" Nowaczyka dodaje, że za "przeliczony przez MAK" kąt natarcia wzięli kąt z "raportu z symulatora", w którym MAK pomylił się i narysował wykres o 5 stopni za nisko. 

W kwestii "nigdy nikt" mogłem jednak nie mieć całkowitej racji, ponieważ K. Grono najprawdopodobniej rozróżniał.

image

Grono oczywiście wyleciał z podkomisji, a Binienda pozostał jej wiceprzewodniczącym ponieważ poza tym, że nie rozumiał spraw lotniczych to również nie rozumiał fizyki, matematyki oraz instrukcji programu Ls Dyna.

W tym miejscu na chwile opuśćmy książkę Dąbrowskiego i cofnijmy się  do początku roku 2013.

Odpowiadając Rońdzie Binienda łże, że coś policzył. Komentując odpowiedź Biniendy, Rońda mówi Biniendzie że ten nie zna matematyki na podstawowym poziomie. W ostatniej scenie Kaczyński wraz z czołówką PIS oraz krewnymi ofiar i całą salą (prawie całą, bo Czachor nie klaskał a ją pożegnałem uczone grono) biją brawo - należy się domyślić że Biniendzie, bo to on trzy lata później zostaje wiceprzewodniczącym podkomisji Macierewicza.  Postawa Kaczyńskiego wyjaśnia czemu miała służyć działalność zespołu Macierewicza, a potem podkomisji. Patrząc z tej strony Dąbrowski i komandorzy doskonale wiedzieli w co wdeptują. Jest też inny aspekt sprawy - książka Dąbrowskiego jest niemal gotowym aktem oskarżenia Macierewicza i jego ludzi oraz Błaszczaka, a czy napisał ją aby załapać się na świadka koronnego to już inna sprawa.

Takie samo łgarstwo Biniedy opisuje Dąbrowski. 
image 


Temat raportu NIAR dzieki P. Swierczkowi z TVN24 jest znany, ale warto go przypomnieć ponieważ cała działalność Biniendy w podkomisji poświęcona była znalezieniu zagranicznych ekspertów, którzy za stosownym wynagrodzeniem zechcą potwierdzić bzdury opowiadane przez niego lub przynajmniej milczeć kiedy on opowiada,  że takie bzdury potwierdzili.

image

image

Skoro jesteśmy przy zagranicznych ekspertyzach to nie sposób nie wspomnieć o tej, którą Macierewicz schował najgłębiej.
image
Wszyscy trzej to najwyższej klasy eksperci więc naprawdę nie wiadomo, na jaki cud Macierewicz liczył. O opinii chodziły słuchy, że jest ale to pierwsze potwierdzenie z wnętrza podkomisji. 

Nie to jednak wydaje się ważne dla autorów książki a przynajmniej dla Dąbrowskiego.

image

image

W tym sporze trzeba przyznać racje Macierewiczowi, ponieważ awarię, która występuje tylko po złamaniu zakazu zniżania oraz minimów udowodnić nie sposób natomiast koncepcja Macierewicza zakłada sfałszowanie takiej liczby parametrów, jaka jest w danej chwili potrzebna oraz nie przeszkadza temu,  że w chwili poprzedniej uznawano je za wiarygodne. Poza tym taka awaria jednak zakłada złamanie przepisów.
image
Udowodnić ją miała profesorka, która miała usłyszeć jakiś przycisk mimo, iż poprzednio nie usłyszała przekleństw przerażonej załogi (a może dlatego że nie usłyszała).
image

Nie tylko Macierewicz, inni badacze również nie żałowali sobie wzajem komplementowania  "ruskimi onucami". Tu przykład z Tomasza Ziemskiego, nam znanego jako bbudowniczy.
image

A tu Nienautowski, nazywany przez Dabrowskiego wibroakustykiem, de facto emerytowany konserwator nagłośnienia sal wykładowych w sopockiej WSE. 
image
Oraz ręce Macierewicza.
image

W pewnym sensie osobny temat to ślizg.
image

Koncepcję powstrzymania obrotu ślizgiem kryptomaskirowczyk Witakowski (a nie Nowaczyk, Witakowski tylko dla zmylenia przeciwnika przedstawiał się jako zwolennik trajektorii wysokiej gdyż  jest przekonany, że w Smoleński w ogóle nie było katastrofy a przelot nad drzewami to tylko początek jego drogi ku prawdzie) zaczerpnął od  technicznego eksperta maskirowczyków A-Tema, wniósł do podkomisji i już jako podkomiś powtarzał w pisowskich mediach. Ślizg niewątpliwie po uderzeniu w brzozę wystąpił, o czym świadczy kurs magnetyczny zestawiony z zapisaną w drzewach trasą, a wchodzenie w ślizg ma odbicie w przeciążeniu poprzecznym. Inna sprawa, to czy ślizg nadaje się do szybkiego powstrzymania obrotu w tej fazie, czy byłby skuteczny i czy piloci celowo wprowadzili w niego samolot. Poza tym, z tego co pamiętam nie tylko Nowaczyk ale również na przykład Dąbrowski upowszechniali tezę o prostym locie do TAWS 38.  Samo badanie Instytutu Lotnictwa dostarcza informacji z różnych powodów ciekawych - na przykład, że WAT dostarczył niesymetryczny model (lewe skrzydło sklejane po przecięciu)  oraz, że wielkość modelu ma wpływ na wyniki. 

Omawiając książkę, więcej uwagi poświęciłem tematom, w które kiedyś sam się angażowałem, więc w tym sensie moja notka jest nieobiektywna.
Niemal na każdej kartce książki pojawia się fragment brzmiący jak reportaż z oddziału psychiatrii sądowej więc równie dobrze notka mogłaby być dziesięć czy sto razy dłuższa, ale jak napisałem na początku - książka jest gotowym aktem oskarżenia.
image

Jako że w książce pojawia się nazwisko Jurgena Rotha i w notce nie może zabraknąć wersji na rynek europejski.

Post scriptum 
Jeżeli komuś przyjdzie do głowy, że kpię sobie z tragedii to niech najpierw sam sobie odpowie, dlaczego on sam, rodziny ofiar i pisowskie państwo przez kilkanaście lat wspierały nieuków, oszustów i pomyleńców rzekomo badających tę tra
gedię.


Bardzo były fizyk teoretyk, do 1982 pracownik naukowy. Autor referatu na I Konferencji Smoleńskiej. Dzisiaj sam zdziwiony, skąd w tym temacie i miejscu się znalazł. Archiwalne notki: http://mjaworski50.blogspot.com/ Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności ale też podejrzany o przynależność do niedorżniętej watahy współpracowników gestapo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka