nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
218
BLOG

Dyrygent Marciniak jako Święty Graal, czyli prawica szerzy równość i niewykluczanie

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 6

Na małą chwilę wróćmy do początku i do istoty.

Futbol. Czyli zabawa i pieniądze. Popularność. Islam ma około 1,5 mld wyznawców, katolicyzm ciut mniej, chrześcijaństwo ogółem do kupy ciut więcej, a najwięcej ma i tak futbol. Gwiazdy futbolu są sławne i bogate. Stąd też wziął się sędzia Marciniak, jeden z miliardów wyznawców futbolu. Wschodząca jego gwiazda. Dyrygent, a wręcz wirtuoz...

Zaprosiłby go do autopromocji Tusk, zaprosiłby i Kaczyński, ale uprzedził ich sprytniutki jak tic tac Mentzen. Marciniak pierwszą ofertę przyjął i wyniknęła awantura, która przez prawicę jest pracowicie podsycana, mimo, że zdecydowanie nie jest to w jej interesie. Marciniak miał być kartą przetargową, świętym Graalem. Jego sława i jego poparcie miały dać sukces, a dają coś dla prawicy niezrozumiałego.

Usiłują sobie to wytłumaczyć, gdy sędzia Marciniak im już wszystko drobiazgowo wytłumaczył. Stąd robienie teraz z Marciniaka w zasadzie niepoczytalnego. Szamoczą się między; zmuszono, złamano, mówi nie to co myśli, sprzedał się tylko dla pieniędzy, ofiara poprawności. Bo niepoprawność jest jakoby jakimś absolutem. Ale nigdy osobista niepoprawność Marciniaka. On sam się nie liczy, liczy się tylko sojusz z jego sławą.     

W takich to okolicznościach przypomniał Marciniak całemu światu, dzięki Mentzelowi, o wartościach w postaci równości i niewykluczania nikogo. Wartościach liberalnych, lewicowych, humanistycznych. Stąd to wycie. Wyprowadzili cios we własny nos.   

Wycie ma zagłuszyć porażkę. Ma ją wytłumaczyć. Marciniak nie czuje się ofiarą, ale prawica chciałaby żeby nią się poczuł. Zachęca wręcz Marciniaka do sądowego uznania siebie za ofiarę poprawnościowej napaści. Czyli do wyrzeczenia się wyznawania równości i niewykluczania. Zdumiewające odklejenie. Wygląda to jak żebranina oszusta nieudolnie udającego kalekę.  

Żebranina o napełnienie pokazującego im plecy ich Świętego Graala ich wartościami. 

Zabawne, że nieśmiało usiłuje się dołączyć do tego chóru premier Morawiecki. Ale to zapewne takie same dołączenie, jak ostatnie orędzie prezydenta Dudy z rewizją swojego poglądu na wyimaginowaną wspólnotę. Morawiecki półgębkiem pokazuje, że jest z Marciniakiem z jego deklaracją równościową. Prawicowych ideowców może to mocno irytować, ale zapewne rozumieją. 

Wspólnota wyznawana przez dyrygenta Marciniaka jednak rządzi. A na ile Mentzel jej pomógł, to już w zasadzie mało istotne. Ważne, że nie tylko on...  

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka