kemir kemir
1391
BLOG

Śmierć w oparach absurdu

kemir kemir Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Tegoroczne lato zapamiętam szczególnie z powodu dwóch tragicznych zdarzeń, w których śmierć zabrała trójkę dzieci kąpiących się w falach Bałtyku oraz młodą dziewczynę, której egzamin na prawo jazdy zakończył się na torach kolejowych.

W piątek 24 sierpnia odbył się pogrzeb trójki rodzeństwa, które utonęło w Darłówku. Według wstępnych ustaleń dzieci - dwóch chłopców w wieku 13 i 14 lat oraz 11-letnia dziewczynka, weszły do wody mimo zakazu kąpieli. Ich matka miała wówczas zajmować się 2-letnim dzieckiem, a wtedy doszło do tragedii. Dzieci miał dopilnować ojciec dzieci, będący wtedy na plaży, ale z niewiadomych powodów nie upilnował. Skądinąd wiem, że cała ta rodzina zjawiła się na plaży dosłownie kilka minut po przyjeździe do Darłówka, nawet nie rozpakowując bagaży i nie meldując się na kwaterze. Tragedia jest potwornym przykładem, który pokazuje, jak chwila nieuwagi może doprowadzić do najgorszego. Najgorsze oznacza nie tylko idiotyczną śmierć dzieci, ale także niewyobrażalny koszmar dla rodziców, których  najczęściej obwinia się za ten dramat. Niestety, pomimo wielu okoliczności, które bada teraz prokuratura , muszę przychylić się do opinii potępiających rodziców, ponieważ nie wyobrażam sobie sytuacji, w której pozwoliłbym swoim dzieciom samym przebywać w wodzie - zwłaszcza, przy dosyć wysokiej fali, która zawsze jest niezwykle niebezpieczna. Według informacji podanych przez portal wp.pl każdego dnia pojawiają się kolejne wiadomości od rzekomych świadków tragedii. Niestety wiele z tych relacji nawzajem się wyklucza, wprowadzając prawdziwy chaos. – Byliśmy w momencie tragedii i nadal tu jesteśmy. W dniu zdarzenia flagi na wszystkich stanowiskach ratowniczych na plaży Darłówko zachodnie były białe. Weszliśmy na plażę na wysokości jednostki wojskowej i szliśmy brzegiem morza prawie do samego portu. Mijaliśmy grupy kolonistów w wodzie, a fale naprawdę były silne. Ratownicy jednak nie wyganiali ludzi z wody. Zaczęli to robić dopiero po tragedii. Wtedy pojawiły się patrole na lądzie i morzu, a ratownicy przez megafony wyganiali ludzi z wody – mówi pani Justyna w rozmowie z WP. Natomiast inna kobieta broni ratowników, wskazując, że ich postawa i zachowanie było jak najbardziej wzorowe, a nawet, że interweniowali oni w miejscach, w których plaża jest niestrzeżona. Mówi również o tym, że na całej plaży widoczne były czerwone flagi. Takie samo stanowisko mają ratownicy oraz ich przełożeni. Według słów szefa ratowników z Darłówka czerwone flagi zostały wywieszone we wszystkich punktach o godzinie 13:00.


No dobrze, ale jakie mają znaczenie te cholerne flagi? Obowiązkiem rodzica jest samodzielnie i odpowiedzialnie ocenić, czy zabawa/ kąpiel/ spacer/ itd.. jest bezpieczna czy nie. I co należy zrobić, żeby zapewnić swoim dzieciom maximum bezpieczeństwa. Niestety - my, Polacy wręcz uwielbiamy łamać wszelkie "drobne" - wg. nas - przepisy : nie słuchamy ratowników wodnych, TOPR-owców, mamy gdzieś przepisy drogowe, regulaminy parków, lasów i placów zabaw, zabijając w ten sposób ( lub okaleczając) siebie, innych ludzi i  często niczemu nie winnych dzieci. Próby przerzucenia odpowiedzialności za śmierć tych biednych dzieci na ratowników to żałosna próbę odwrócenia uwagi od zasadniczego problemu -niedopełnienia obowiązków ciążących nad osobami, które są zobowiązane do opieki  - w tym wypadku dotyczy to rodziców. Bardzo im współczuję, ale to oni okazali się nieodpowiedzialni.


Nieodpowiedzialnością - moim zdaniem - wykazał sie też egzaminator młodej kobiety zdającej na prawo jazdy, która utknęła samochodem na torach kolejowych w Szaflarach i nie zdążyła uciec z pojazdu przed nadjeżdżającym pociągiem. Zdająca egzamin na prawo jazdy kobieta wjechała autem na przejazd, pojazd najprawdopodobniej zgasł. Nadjeżdżający pociąg relacji Nowy Targ – Zakopane uderzył w samochód. Kobietę, która była w aucie, z ciężkimi obrażeniami przewieziono do szpitala w Nowym Targu. Mimo wysiłków lekarzy nie udało jej się uratować. Egzaminator, który jechał z kobietą, dostrzegł pociąg i zdołał uciec z samochodu. Na nagraniu, które wyciekło do sieci, widać moment wypadku. Czerwony samochód egzaminacyjny podjeżdża do torów kolejowych, ale się przed nimi nie zatrzymuje. Auto staje na środku torowiska. Po kilku sekundach z prawej strony pojazdu wysiada egzaminator. Biegnie za auto. Osiemnastolatka siedząca za kierownicą, do końca próbowała uniknąć wypadku. Na nagraniu można zauważyć, że niewiele jej brakło. Tuż przed zderzeniem czerwony pojazd rusza. Niestety, jest już za późno. Wiadomo, że w aucie egzaminacyjnym egzaminator miał możliwość wciśnięcia sprzęgła oraz hamulca. Śledczy będą wyjaśniać, dlaczego pozwolił egzaminowanej kobiecie wjechać na tory bez zatrzymania. Przedmiotem śledztwa będzie też to, dlaczego samochód się zatrzymał. I - jeżeli ktoś nacisnął hamulec - to czy zrobiła to kursantka, czy egzaminator.

Szokujące jest, że na egzaminie, który jest ELEMENTEM kursu na prawo jazdy, egzaminator pozwala na wjechanie na tory bez zatrzymania się przed przejazdem. OBOWIĄZKIEM egzaminatora było zatrzymać wtedy auto i albo przerwać egzamin, albo pouczyć jakby nie patrząc - wciąż jeszcze kursantkę. Jeżeli samochód wjeżdża na tory i tam zatrzymuje się "centralnie" oznaczać może dwie możliwości - albo egzaminator zupełnie nieodpowiedzialnie chciał "uwalić" egzaminowaną, albo dopuścił do sytuacji, do której nie miał prawa dopuścić. Oglądałem owe nagranie kilkadziesiąt razy - policzyłem, że skoro już auto stało na torach - to na ucieczkę przed pociągiem było prawie 12 sekund! Egzaminator miał czas, żeby kobiecie odpiąć pasy i - do cholery - wykopać nawet z samochodu dziewczynę i jeszcze samemu uciec. Dlaczego pomyślał tylko o sobie? Nie wiem... a raczej się domyślam.


Stajemy się bowiem społeczeństwem jednostek - nieodpowiedzialnych i pozbawionych wyobraźni egoistów, chociaż na szczęście wciąż nie brakuje ludzi wspaniałych - altruistów, gotowych do największych poświęceń i niesienia pomocy bez oglądania się na cenę. Bloger @ Ronin jakiś czas temu napisał notkę o ludziach w parku, zapatrzonych jak zombie w ekrany swoich smartfonów - tragedie w Darłówku i na kolejowym torze w Szaflarach są niestety smutnym dopełnieniem tego i tak ponurego obrazu. Zginęli ludzie, którzy nie mieli prawa zginąć - ich śmierć jest tak absurdalna, że chce się wyć. Oby opary tych absurdów otrzeźwiły tych pozbawionych wyobraźni głupców - nieważne, czy nad wodą, w górach, czy za kierownicą. Bo jak widać, śmierć kocha absurd.


https://pikio.pl/tragedia-w-darlowku-swiadkowie/

http://www.tvn24.pl


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości