Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
593
BLOG

Neville Chamberlain: promotor „polityki obłaskawiania”

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Profesor Edward Rożek z Uniwersytetu Północnego Colorado dowodzi, że to wcale nie kanclerz Niemiec Adolf Hitler, lecz brytyjski premier Neville Chamberlain odpowiada za wybuch II wojny światowej.

 

 

                      „W polityce międzynarodowej zasady moralne i małe narody

                      niejednokrotnie poświęca się na ołtarzu własnych korzyści”.              

                                                

                                                                                           Arthur Koestler

 

 

Druga wojna światowa rozpoczęła się, gdy Polska zdecydowała się stawić czoło Hitlerowi. Aż 61 spośród 67 państw wzięło udział w zmaganiach, które trwały pięć i pół roku.  W wysiłku wojennym uczestniczyło 80 proc. całej światowej populacji, tzn. 1.700 mln spośród 2.170 mln ludzi zamieszkujących wtedy nasz glob. W wir wojny, która toczyła się także na wszystkich prawie morzach i oceanach, nie wyłączając Oceanu Spokojnego, wciągniętych zostało 40 narodów europejskich, afrykańskich i azjatyckich. Łączna liczba umundurowanych ludzi pod bronią osiągnęła pułap rzędu 100 do 110 milionów.

Była to, jak dotąd, najbardziej mordercza wojna w dziejach ludzkości. Pochłonęła 55 milionów ludzkich istnień. W jej wyniku około 45 milionów osób odniosło rany lub zostało trwale okaleczonych. Straty materialne spowodowane wojną były ogromne, podobnie jak koszty jej prowadzenia. Sama tylko Polska, której ludność przed wojną liczyła 29 milionów, utraciła 6 milionów obywateli. Żadne inne państwo nie poniosło strat sięgających takiego procentu populacji. A w dodatku kraj został spustoszony.

Podczas wykładów na Uniwersytecie Północnego Colorado, którego rektorem jest były amerykański senator Hank Brown, podniosłem kiedyś następujące kwestie:

Czy druga wojna światowa była nieunikniona? Co było jej główną przyczyną? Czy nie można było odwrócić biegu wydarzeń? Czy istniała jakaś alternatywa?

30 stycznia 1933 roku marszałek polny Paul von Hindenburg mianował kanclerzem Niemiec Adolfa Hitlera, obywatela austriackiego, który nie ukończył nawet gimnazjum. Nowy kanclerz w krótkim czasie pogwałcił wszystkie, dotyczące Niemiec, ograniczenia traktatu wersalskiego. Rozpoczął remilitaryzację. Zręcznie wykorzystał nasilające się ruchy pokojowe w krajach Europy Zachodniej. Ignorował nieskuteczną Ligę Narodów. Wyzyskał szansę, jaką stworzyły mu wewnętrzne sytuacje kryzysowe w Wielkiej Brytanii i Francji. Podjął serię posunięć obliczonych na powiększenie stanu posiadania Rzeszy Niemieckiej. Wreszcie sprawdzał zdolność do stawienia oporu, jaką ewentualnie mogliby przejawić Francuzi i Brytyjczycy.

W marcu 1936 roku Hitler wysłał dwa bataliony, aby zajęły zdemilitaryzowaną strefę Nadrenii. Na pytania swych generałów, co zrobi, w przypadku, gdy Francja i Wielka Brytania w odpowiedzi na to posunięcie ogłoszą mobilizację, Hitler odparł: „Zastrzelę się, a jeden z panów odwoła te bataliony”. Jednakże ani Brytyjczycy, ani Francuzi w ogóle nie zareagowali. W marcu 1938, pomimo sprzeciwu części swej generalicji, Hitler dokonał Anschlussu: przyłączył do Rzeszy Austrię. I znów, Liga narodów oraz zachodnie mocarstwa pozostały bierne. Nic dziwnego, że Hitler zaczął wierzyć we własną nieomylność w dziedzinie strategii.

Hitler: „Postanowiłem zgnieść Czechosłowację...”

Zaraz po zaanektowaniu Austrii, z pomocą swego zausznika Konrada Henleina, przywódcy sudeckich nazistów, któremu nakazał wystąpić z niemożliwymi do przyjęcia żądaniami wobec rządu Czechosłowacji, Hitler wywołał sztuczny kryzys w Sudetach. W imieniu 3,5 milionowej mniejszości Niemców sudeckich Henlein zaczął domagać się autonomii. W poszukiwaniu rozsądnego rozwiązania tego problemu rząd prezydenta Edwarda Beneša rozpoczął negocjacje. Ale przecież ani Hitler, ani Henlein nie byli zainteresowani żadnym pokojowym rozwiązaniem. Zwolennicy Hitlera zainscenizowali w Sudetach liczne burdy i awantury, po czym oskarżyli Czechów o napaści na „niewinnych” Niemców sudeckich.

Były to zarzuty całkowicie wyssane z palca. Amerykański ambasador Carr w swym raporcie przesłanym telegraficznie z Pragi do Departamentu Stanu pisał m. in.:

Na terenach przygranicznych oddziały Henleina , tzw. Freikorps, prowadzą kampanię prowokacji, dokonują też licznych napaści, które skutkują ofiarami śmiertelnymi. Niemieckie radio i prasa w oparciu o przeinaczone fakty oraz skłamaną interpretację wydarzeń z gwałtowną przesadą obwiniają o wszystko Czechów. Prasa niemiecka często odwraca faktyczny przebieg zdarzeń. Jest rzeczą oczywista, że to Niemcom zależy na sprowokowaniu tych zajść i jednoczesnym przekonaniu świata, że odpowiedzialność za to spada na Czechów.[1]

 Wkrótce potem we wszystkich niemieckich kinach zaczęto wyświetlać filmy, które miały rzekomo dowodzić, że Czesi prześladują Niemców sudeckich, co pozwoliło szybko wzniecić histerię wojenną. A Hitler zagroził podjęciem działań zbrojnych dla ochrony Niemców sudeckich przed „złym traktowaniem”.

W takim to właśnie czasie brytyjski premier Arthur Neville Chamberlain, zresztą bez jakichkolwiek pełnomocnictw ze strony Ligi Narodów czy choćby własnego rządu, postanowił uratować pokój i „ułagodzić” Hitlera, zaspokajając jego żądania. Tę postawę ustępstw wobec tyleż ultymatywnych, co niezasadnych roszczeń Hitlera można określić mianem „polityki obłaskawiania” (ang. appeasement). Swego pomysłu premier Chamberlain nie konsultował ani z członkami swego gabinetu, ani z rządem francuskim, całkowicie zignorował też rząd Czechosłowacji.

Odpowiedzialność za inicjatywę i kształt układu monachijskiego w całej rozciągłości ponosi osobiście właśnie Chamberlain. Przede wszystkim, to on podjął decyzję o izolowaniu Czechosłowacji, a także nakłonił Francję, aby nie honorowała swych zobowiązań wobec tego kraju, wynikających z traktatu podpisanego w 1924 roku. Wcześniej, zanim jeszcze uległ namowom Chamberlaina, rząd francuski niezmiennie powtarzał Hitlerowi, że próba urzeczywistnienia jego agresywnych zamiarów oznacza nieuniknioną wojnę. 

14 września 1938 roku, w tajemnicy przed swym własnym rządem, Chamberlain wysłał do Hitlera telegram, deklarując chęć spotkania się z nim. Niezmiernie ucieszyło to Hitlera, gdyż jego armia nie osiągnęła jeszcze gotowości bojowej. Dotąd kanclerz Niemiec prowadził jedynie wojnę psychologiczną, a Chamberlain stał się jej pierwszą ofiarą. O telegramie z propozycją spotkania brytyjski premier poinformował innych członków gabinetu dopiero rankiem 15 sierpnia. W liście do swej siostry Idy, Chamberlain pisał:

Istotne były dwie rzeczy. Po pierwsze, należało podjąć realizację planu, w chwili gdy sprawy przedstawiały się najgorzej, a po drugie, niezbędne było kompletne zaskoczenie... We wtorek w nocy spostrzegłem, że właśnie ów moment nadszedł i należy go wykorzystać, bo wnet może być za późno. Tak więc wysłałem ten historyczny telegram i następnego ranka poinformowałem o tym swój rząd... Wreszcie w godzinach popołudniowych moje obawy stały się bezprzedmiotowe. Hitler był całkowicie do mojej dyspozycji...

 



1Francis L. Loewenheim, Pokój lub „polityka obłaskawiania”, Boston 1965

 

 

                                                    Prof. Edward Rożek

                                                    Tłum. Waldemar Żyszkiewicz

 

ciąg dalszy nastąpi

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura