"Ludzie w tym samolocie dzielili się na tych, którzy mogli wszystko i którzy nie mogli niczego. Iza, Jola, Jerzy nie mogli nic zrobić. Ale inni mogli spowodować, że samolot zawróciłby, nie lądowałby czy w ogóle by nie wyleciał. Jedni zgotowali drugim ten tragiczny los. Pamiętamy!" (Leszek Miller na twitterze)
Syn byłego premiera Leszka Millera popełnił samobójstwo w roku 2018. O fakcie poinformował "Fakt" w sposób, który nie spodobał się wielu osobom. Wydawca "Faktu", Robert Feluś, podał się do dymisji, a Miller wytoczył proces gazecie. Pamiętam tę sytuację, bo jakoś nie potrafiłam bardzo współczuć Millerowi: po pierwsze - polityk, nawet były, musi się liczyć ze zwiększonym zainteresowaniem ze strony mediów, a po drugie: samego człowieka uważam za szuję. Po prostu. Typ, który sam postawił siebie i swoją rodzinę ponad społeczeństwem, domaga się dla siebie nieuprawnionych przywilejów i wygadywał o różnych ludziach chamskie rzeczy. Inaczej mówiąc: karma wróciła do premiera Millera. Taka prawda.
Dziś czytam ten rzyg, który z siebie wydalił Leszek Miller, i jestem z siebie dumna, że WTEDY nie uległam z okazji medialnej histerii okołafaktowej i zachowałam zdrowy rozsądek. Miller jest małym, wrednym, mściwym i podłym człowiczkiem; chamem i głupcem - bo jeśli ma jakieś wiadomości ze śledztwa, o których my nie wiemy, to powinien się tą wiedzą podzielić z opinią publiczną albo siedzieć cicho, zamiast oczerniać - w tak nieludzki sposób - zmarłych, którzy nie mogą się bronić.
Leszek Miller, hiena cmentarna - oto prawda o byłym premierze. Leszku Millerze - karma wraca, przypominam. Od takiego nagromadzenia jadu, złej krwi, czystego zła, ludzie chorują. Ludzie w Twoim otoczeniu, premierze.
To tak jak z Wałęsą. Też go dosięgły macki nieszczęścia. Ja wiem - można w to wierzyć albo nie, ale TO SIĘ PO PROSTU SPRAWDZA.
I dlatego zawsze - na wszelki wypadek - warto być przyzwoitym. Dla dobra własnego i najbliższych.
https://twitter.com/mar_watrobinski/status/1380853133509849090/photo/1
Komentarze