Paweł Piskorski, jeden z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego (partii, która później zmieniła nazwę na Platformę Obywatelską), w swojej książce "Między nami liberałami" napisał, że Donald Tusk KLD założył za "pożyczkę" w wysokości miliona dolarów od niemieckiej partii CDU - a ponieważ Tusk nie ośmielił się pozwać Piskorskiego do sądu, to należy uznać, że była to prawda. I o tym cały czas trzeba pamiętać, gdy analizujemy polską scenę polityczną: Platforma Obywatelska to niemiecki przyczółek na polskich ziemiach. Oczywistym jest, że praktyczni Niemcy zainwestowali w Tuska, ponieważ liczyli na zysk - i wNi tej właśnie kategorii należy tłumaczyć każdą decyzję zarówno Tuska, jak i posłów filii niemieckiej partii w Polsce: działają na korzyść Niemców - to jest ich zadanie. Po prostu.
I w takim kontekście należy patrzeć na sprzeciw niemieckiej partii w Polsce przeciwko samemu pomysłowi reparacji wojennych: Róża Thun po prostu MUSI bronić interesów niemieckich.
Wystąpienie o reparacje od Niemiec to ruch, który daje Polsce mnóstwo korzyści nawet w przypadku, gdy z tych pieniędzy nie zobaczymy ani grosza: pisałam o tym ja kilka dni temu, dziś pisze o tym Stary Wiarus: https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/801388,cojones-rule-ok , więc nie będę się powtarzać.
Jedną z większych korzyści, jaką Polacy odniosą z pomysłu o reparacjach, jest obnażenie partii zagranicznych, której członkowie wprost, otwarcie i publicznie działają na korzyść Niemców.
Inną sprawą jest, czy moi rodacy będą potrafili ten szczęśliwy traf wykorzystać: pamiętajmy, że po katastrofie smoleńskiej równie otwarcie ujawnili się agenci wpływu Putina - a jednak ludzie na nich zagłosowali! ...
Podkreślam: to, że Róża Thun ma niemieckie nazwisko i męża Niemca, nic nie znaczy - natomiast fakt, że jest europosłem z listy partii założonej za niemieckie pieniądze, mówi wszystko. Albowiem:
