UWAGA! Trudny przekaz, tylko dla kumatych!
Portal internetowy „wprost ” – vide: https://www.wprost.pl/polityka/10300551/macierewicz-zapowiedzial-raport-o-katastrofie-smolenskiej-szczegolna-role-odegral-tusk.html informuje:
„Macierewicz zapowiedział raport o katastrofie smoleńskiej. „Szczególną rolę odegrał Tusk”. W rozmowie z TV Trwam Antoni Macierewicz zdradził, co znajdzie się w końcowym raporcie podkomisji smoleńskiej dotyczącym przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Polityk PiS nie podał na razie daty publikacji dokumentu. Na antenie TV Trwam szef podkomisji mówił o ostatecznym raporcie z jej prac. – Raport będzie, choć ze względów technicznych i różnych innych część informacji może zostać opublikowana w późniejszym terminie – powiedział polityk PiS. Antoni Macierewicz zdradził jednak, jakich treści możemy się spodziewać w dokumencie…”
Mój Komentarz:
Chyba nikt nie zaprzeczy, iż nie wiem już, która z rzędu zapowiedź Antoniego Macierewicza w sprawie ogłoszenie raportu smoleńskiego to kolaż teatru absurdu Sławomira Mrożka i przesyconej atmosferą tajemnicy, grozy i skandalu literatury koksera Stanisława Ignacego Witkiewicza.
Jak wiadomo, pan Antoni Macierewicz jest idolem wszystkich bez wyjątku pań nazwanych niegdyś przez Donalda Tuska „moherowymi beretami”, które na widok Antoniego Macierewicza wpadają w identyczny amok, jak niegdysiejsze nastolatki na widok Elvisa Presleya i Beatlesów, - czego byłem świadkiem w czasie spotkania z panem Antonim zorganizowanego kiedyś w Krakowie przez Klub Gazety Polskiej.
Zapewne wielu z Was zadaje sobie pytanie, - jak on to robi? Co w nim takiego jest, że potrafił uwieść nieprzebrane rzesze walecznych bojowniczek spod znaku Ojca Dyrektora? Jakie stosuje metody, że do tego stopnia zawrócił w głowach tym zacnym niewiastom, które każde wypowiedziane przez niego zdanie traktują jako prawdę objawioną.
Pozwólcie tedy, że w odpowiedzi na te frapujące pytania zacytuję Państwu fragment mojej książki wspomnieniowej pt. „Podaj hasło!”:
„W latach 60. ubiegłego wieku miałem pakamerę, którą zwiedzały różnego sortu białogłowy podwawelskiego Królewskiego Miasta. Wiem, że mi nie uwierzycie, lecz od małego dziecka byłem bardzo nieśmiały i z tej przyczyny do akcji odłowów ulicznych musiałem sobie dobrać kogoś do pomocy. Wybór padł na kolegę ze studiów o imieniu Adaś. Był to młody inżynier branży elektrycznej, który w przeciwieństwie do mojej duszy romantyka, był klasycznym wzorcem technokraty widzącego życie w omach i faradach, co w przełożeniu na jego stosunek do kobiet objawiało się kompletnym brakiem wszelakich oporów.
W czasie akcji ulicznych podrywaliśmy metodą „zaskoczenia z Mańki”’. Dokładniej chodziło o to, by upatrzoną ofiarę zagaić niespodzianie w sposób na tyle kretyński, by próba zrozumienia tej niedorzeczności wywołała u niej blokadę myślenia.
Wymyśliliśmy tedy zaskakująco skuteczną metodę uwodzenia na „Klub Lotnika”, posiłkując się podstępnie pewnym tragicznym wydarzeniem z historii światowego lotnictwa. A to było tak. Upatrzoną na ulicy niewiastę Adaś zachodził od tyłu i znienacka pytał czy już zwiedziła dopiero, co otwarty nocny „Klub Lotnika” przy ulicy Chopina, gdzie jak nie trudno zgadnąć, mieściła się moja pakamera. Zaskoczona denatka stawała zwykle jak wryta próbując zebrać myśli by odpowiedzieć na to wyjątkowo debilne pytanie.
Kiedy tak stała bezradnie, ja wkraczałem w akcję, a chodziło o to, by idąc za ciosem wprowadzić ją w stan zażenowania i kompletnego odlotu rozumu. W tym przełomowym momencie nawijałem rzeczonej, iż wspomniany "Klub Lotnika" nosi chlubną nazwę „Żwirki i Wigury”, dodając mimochodem, iż chyba nie muszę jej tłumaczyć, kim byli ci dzielni mężczyźni. Stremowana denatka nie mając o tym zwykle bladego pojęcia dawała się łatwo wciągnąć w przyjazną rozmowę, a ja zakładałem jej bajer, jak tym dzielnym pilotom w ich ostatnim locie odleciało skrzydło snując swą opowieść na tyle kwieciście, iż zasłuchana panna, ani się obejrzała, gdy lądowała u drzwi mojej alkowy. A, skoro już byliśmy na miejscu nie wypadało jej odmówić zwiedzenia kameralnego muzeum rodzimego lotnictwa, z czym, statystycznie rzecz biorąc, w dziewięciu przypadkach na dziesięć, - nie było problemu.
Była to metoda nie tylko niezawodna, lecz jak życie pokazało na trwałe zapadająca w pamięć zwiedzających, o czym się przekonałem po czterdziestu latach, gdy na Floriańskiej dosłownie wlazłem na jedną ze bywalczyń mojego „Klubu Lotnika”, już mocno starszą panią, która mnie wszakże rozpoznała natychmiast i bez cienia urazy krzyknęła z zachwytem: - „Cześć Krzysiu! Kurde balans! Ale to zleciało! Pamiętasz jak było cudnie w tym twoim samolotowym muzeum? Opowiadałam córce chyba ze sto razy, jak było fajowo!”…, koniec cytatu.
Kończąc notkę zaryzykuję tezę, iż choć pewności nie mam, to słuchając bajeranckich fantasmagorii o raporcie smoleńskim, które w telewizji nad wyraz kwieciście opowiada pan Antoni Macierewicz nie bez podstaw sądzę, czy pan Antoni, aby nie czytał mojej wzmiankowanej na wstępie książki wspomnieniowej pt. „Podaj hasło!”.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Lektura komentarzy dodanych do tej żartobliwej notki wskazuje bezsprzecznie, iż strusiowato nielotna dorzeczność oraz kompletny brak poczucia humoru są immanentnymi cechami charakterologicznymi orędowników partii Jarosława Kaczyńskiego.
Oto jeden z wieli przykładów takich komentarzy kierowanych pod adresem autora notki:
@globtrotuar [ 16 kwietnia 2020, 17:25 ] do @echo24: "Twoje załgane chamstwo, powielane tysiąckrotnie kłamstwa świadczą o tym, że jesteś podłym człowiekiem nie zasługującym na nic więcej niż splunięcie w mordę chamie", - i dalej: [ 16 kwietnia 2020, 18:06 ] "Debil jesteś i tyle, nic nie potrafisz zdiagnozować. Największych wrogów Kaczyńskiego do jego wielbicieli
zaliczasz, jedynie dlatego, że go nie lubisz kretynie. Sam go chamie wielbiłeś, dopóki się nie zorientował, że jesteś debilem i spuścił cię jak gówno w kiblu..."
I jeszcze jeden poważniejszy przykład. Jak napisałem refleksyjno wspomnieniową notkę pt. „Co czeka młodych, jak PiS wygra październikowe wybory ” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/985817,co-czeka-mlodych-jak-pis-wygra-pazdziernikowe-wybory , pisowski ortodoksyjny bloger piszący pod nickiem @Kemir dodał do tej notki następujący komentarz, cytuję:
„@kemir [18 września 2019, 09:19] "Ode mnie dwa zdania: Krakowski naftaliniarzu! Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić twoje postępowanie. Niedobrze się robi, jak widać twoje wypociny, powtarzane x razy, eksponowane na SG i widać twoją zakłamaną, fałszywą facjatę. Twój tatuś, jeżeli rzeczywiście był akowskim patriotą i człowiekiem honoru, gdyby teraz wstał, to nie poświęciłby ci nawet kuli - zarżnąłby ciebie pewnie tak, jak zarzyna się wieprza i w jednej chwili wymazał z pamięci, że miał syna…”, - koniec cytatu.
Myślę, że powinno wystarczyć szczególnie, że przyjemniaczek piszący pod nickiem @Kemir, to nie jakiś przygodny szaleniec, lecz uwielbiany przez pisowskie towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą prominentny bloger Salonu24. Resztę sami już sobie Państwo dopowiedzcie.
Inne tematy w dziale Polityka