Tak mniej więcej sobie wyobrażam Autorów komentarzy dodawanych do moich notek, w których ośmielam się aktualnie krytykować PiS. Ale jak w przeszłości krytykowałem PO, komentatorzy wielbiący Tuska zachowywali się identycznie.
Tak mniej więcej sobie wyobrażam Autorów komentarzy dodawanych do moich notek, w których ośmielam się aktualnie krytykować PiS. Ale jak w przeszłości krytykowałem PO, komentatorzy wielbiący Tuska zachowywali się identycznie.
echo24 echo24
637
BLOG

Czemu od czasu do czasu, - celowo prowokuję sympatyków PiS?

echo24 echo24 PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Tę prowokacyjną notkę napisałem w tym celu, żeby czytelnicy bystrzy i z natury przyjaźni ludziom mogli przeczytać w komentarzach, jak zgorzkniała, wąsko myśląca i strusiowato nielotna jest znakomita większość osobników ślepo kochających partię Jarosława Kaczyńskiego.

Dlatego czasem celowo przejeżdżam prętem po kratach pisowskiej klatki, żeby pokazać błyskotliwym czytelnikom, że w takich razach odzywają się zawsze ci sami komentatorzy, którzy spędzili swe bogobojne życie w trójkącie: dom – praca – kościół. A dokładniej mówiąc mam na myśli zawistników, którzy nienawidzą wszystkich, których życie było barwne i ciekawe, a już nie daj Boże myślą bodaj odrobinę inaczej, niż ich idol Jarosław Kaczyński.

Nie będę jednak tym zawistnikom tłumaczył, dlaczego tak postępują z tej przyczyny, że po wielokroć dawali w swych wypowiedziach dowody, iż nie byliby w stanie pojąć tych wyjaśnień, gdyż ich wcześniejsze komentarze, których do moich notek dodali tysiące, - to niezaprzeczalne świadectwo, iż są osobnikami, którzy nie potrafią okazać wyrozumiałości ludziom mających inne niż oni myślowe horyzonty, - w wyniku czego pogrążają się w kompleksach, co z kolei skutkuje tym, iż ci nieszczęśnicy próbują ludzi inaczej od nich myślących obrażać, deprecjonować i pomawiać w sposób hejterski i nieprzebierający w środkach. To właśnie tacy osobnicy popierają partię Jarosława Kaczyńskiego, który jest mentalnie ukształtowany dokładnie w taki sam sposób.

Ktoś może pomyśleć, że jestem prowokatorem, albo masochistą.

Otóż chciałbym teraz wyjaśnić, że umiejętna „prowokacja blogerska” jest nad wyraz skuteczną metodą badawczą natury socjologiczno politologicznej.

Uważam bowiem, że bloger działający pro publico bono jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może „głośno myśleć”. A mówiąc dokładniej, w przeciwieństwie do polityka, - celem obnażenia cech charakterologicznych oraz rzeczywistych nastrojów społecznych określonych grup społecznych, rutynowany bloger może sobie pozwolić na eksperyment intencjonalnego „prowokowania” komentatorów, gdyż tacy „sprowokowani” komentatorzy odkrywają w emocjach swoje prawdziwe oblicza.

Ktoś teraz może zapytać, a na co to Panu? Odpowiadam.

Bo to, co jest pisane i komentowane w blogosferze jest przedmiotem wnikliwej analizy wszystkich formacji  politycznych. Oczywiście analizy odpowiednio selektywnej. Dlatego właśnie każda poważna partia polityczna posiada specjalną komórkę zajmującą się śledzeniem mediów społecznościowych, między innymi studiowaniem nie tylko blogerskich notek, lecz także dodawanych do tych notek komentarzy, gdyż komentarze te są kopalnią informacji socjologiczno politologicznej natury świadczących o rzeczywistych opiniach, nastrojach i sympatiach określonych grup społecznych.

W tym kontekście powiem, iż według mnie dobry bloger to taki, który od czasu do czasu z premedytacją potrafi sprowokować internautów do spontanicznych i emocjonalnych wypowiedzi, gdyż tylko takie komentarze pokazują, kim są i co naprawdę myślą ich Autorzy. To jest właśnie ten komfort blogera, na który nie mogą sobie pozwolić politycy.  Powiem więcej. Bloger może wywoływać niezręczne i niepopularne tematy, których poruszać politykowi nie wolno, bądź nie wypada. Pójdę jeszcze dalej i powiem, że w przeciwieństwie do polityka, taki prowokujący bloger może jak się to  mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często pełne obrzydliwych inwektyw, pomówień i insynuacji niewybredne ataki celowo sprowokowanych przez niego komentatorów, łącznie z posądzaniem go o pisanie notek w celach zarobkowych, bądź służalczych wobec partii, z którymi w ich mniemaniu rzekomo sympatyzuje. Nie jest to miłe, ale praca obiektywnego i niezależnego politycznie blogera wymaga od niego, by celem obnażenia prawdy obiektywnej musiał się czasem poświęcić i narazić wielu komentatorom.

Według mnie, na tym między innymi polega interakcja pomiędzy blogosferą a światem polityki śledzącym działalność blogosfery, do czego nota bene żaden z polityków się publicznie nie przyzna, choć znam multum przykładów cytowania przez polityków całych akapitów pochodzących z blogerskich notek, - bez powołania się na ich Autora.

Ale wróćmy do tematu. Jak się wielokrotnie przekonałem, umiejętnie sprowokowany przez blogera i ogarnięty emocjami komentator, w złości, a czasem wręcz furii odkrywa swoje prawdziwe myśli, cechy charakterologiczne, status społeczny, ciężar gatunkowy kultury osobistej, poziom intelektualny, rangę estetycznej wrażliwości, preferencje, bądź negacje polityczne, dobre i złe uczucia, trawiące go kompleksy, drzemiące w nim marzenia i oczekiwania, a nierzadko demaskuje swą obłudę i udawane wartości, których de facto nie posiada. Słowem ujawnia te cechy, które zwykle skrywa.

Powiem jeszcze więcej.  Po obu stronach polskiej sceny politycznej działają blogerzy, grupujący na swoich blogach komentatorów, których nazywam wiecznie rozgadanym towarzystwem wzajemnego zachwytu nad samymi sobą. Takie blogi moim zdaniem, choć bardzo popularne, są po prawdzie kompletnie jałowe i bezwartościowe, gdyż jedynym, co produkują jest bita piana i dyskusje przekonanych z przekonanymi. Dlatego uważam, że nie wszystkie popularne blogi są dobre, a także, że nie wszyscy dobrzy blogerzy muszą być lubiani przez wszystkich komentatorów.

W tym między innymi widzę sens działalności blogerskiej.

Ale, żeby wszystko było jasne pragnę na koniec sprawiedliwie przyznać, że jak w czasie rządów Donalda Tuska zajadle krytykowałem Platformę Obywatelską prowokując "ortodoksyjnych platformersów" w taki sam sposób, jak obecnie prowokuję „ortodoksyjnych pisowców”, - ilość oszołomów wielbiących bezkrytycznie Donalda Tuska była identyczna. Zaś o tym, że moja ówczesna krytyka Platformy była ze wszech miar słuszna najlepiej zaświadcza kompromitująco nieudaczna dzisiejsza opozycja.  

Wnioski sobie Państwo wyciągnijcie sami.

Dla ułatwienia powiem, że właśnie w TVN24 transmitują spontaniczną konwencję Szymona Hołowni, który przedstawia konkretny, powtarzam konkretny program swojej partii.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka