Siukum Balala Siukum Balala
2345
BLOG

Dunkierka. Polacy zamieszani w przemyt ludzi

Siukum Balala Siukum Balala Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 130

Wiała lekka bryza. Był pogodny piątkowy poranek. Dla wspólnych francusko - brytyjskich służb celnych rozpoczął się kolejny pracowity dzień. Najgorszy dzień tygodnia. Nikt tu piątku nie lubi, najwięcej pracy, wszyscy kierowcy chcą zdążyć do Anglii przed sobotą. Do tego niecierpliwe oczekiwanie weekendu i całotygodniowe zmęczenie. Potężny prom " Stena Line " manewrując silnikami strumieniowymi dobił do kei z lekkością wodnego skutera. Jeszcze tylko szczęk kotwicznych kabestanów, za chwilę wrota promu odsłonią ciemne komory ładunkowe i opasłe wężydło Tirów ruszy w stronę promowej czeluści. Wśród dziesiątek samochodów uwagę zwracał potężny " Renault Magnum " z drobną blondyneczką za kierownicą. Napis na kontenerze - chłodni " Nowoczesny transport ziemniaków Sp.zoo. Warszawa " zdradzał, że jest to samochód z Polski. Na fotelu pasażera siedział dość przystojny mężczyzna przypominający raczej bankowca, choć mógł być to oczywiście zwykły szofer. 

- Ryszardzie co będzie jeśli każą otworzyć kontener ? 

- Co będzie ? co będzie ? Nie każą, dokumenty przewozowe w porządku, plomby w porządku 

- A jeśli jednak - kobieta nie dawała za wygraną 

- Joaśka od powrotu z Madery stałaś się nerwowa... i to twoje ciągłe czarnowidztwo

- Ryszardzie nie jestem nerwowa, ja muszę po prostu myśleć za siebie i za ciebie, 

do tego dochodzi myślenie o partii. 

- Joaśka nie marudź, pomyśl tylko 35 osób x 2000 euro = 

mężczyzna wyjął kalkulator - równa się 70 paczek. Kumasz kobieto ! 

Obiecuję, że to już ostatni raz, to nasz ostatni Rubikoń. A jeśli nawet to Wielguska na pewno coś wymyśli. Ona jest tu od myślenia. 

- Ok. Rysiu, obiecaj że po wszystkim zabierzesz mnie na miesiąc na Kanary, a potem do Granady na kurs flamenco. Zawsze marzyłam o tym by tańczyć flamenco.

- Joasiu oczywiście. Ruszaj, bo zaraz ci się jakiś busik tu wciśnie i nie zdążymy. 

Tir prowadzony ręką, wyraźnie zdenerwowanej kobiety, przesunął się o kolejne 15 m, za chwilę o kolejne 20. Prom i upragnione nabrzeże w Dover było już w zasięgu ręki i wyobrażeń dwójki bohaterów. Po kolejnych 30 metrach Tir zatrzymał się przed niewielką budką przyozdobioną francuską i brytyjską flagą. Mężczyzna w mundurze francuskiego pogranicznika machnął dłonią każąc zatrzymać pojazd. Joaśka dała po heblach. Niezależnie amortyzowana kabina " Magnumki " jakby pokłoniła się francuskiemu funkcjonariuszowi.

- Joaśka ! delikatniej, bez paniki. Ryszardowi też powoli puszczały nerwy. 

- John ! pozwól na chwilę - Francuz przywołał swojego angielskiego kolegę. 

Z budki wyszedł rozespany mężczyzna o irlandzkim kolorze włosów.

- Nie uważasz, że tak kobieta zbyt nerwowo hamuje ? 

- Trochę tak, sprawdzamy ? 

- Jest sens ? zaczynać tą papierkową mitręgę ? dziś piątek. 

- Sprawdźmy jednak - zmianę przejmują ludzie Roberta. Znowu sporządzą raport, że tylko cztery szczegółowe kontrole w ciągu zmiany. 

- Proszę wjechać na stanowisko kontroli szczegółowej. To ta wiata przed terminalem. 

Ranault ruszył. Niezależnie amortyzowana kabina " Magnumki " zaczęła wyraźnie drżeć. Jednak wjechać pod wiatę podołała. 

- Poproszę dokumenty przewozowe - tym razem za Ryśka i Joasię zabrał się Anglik o irlandzkim kolorze włosów. 

- Proszę uprzejmie, oto SAD - Ryszard podał jasno zieloną bumagę w foliowej teczce

- Dokąd jedziecie i jaki towar w kontenerze ? 

- Ziemniaki z Wielkopolski do Tesco w Birmingham - Ryszard starał się nie okazywać zdenerwowania. Pobladła Joaśka była jeszcze bardziej blondynką, niż przed wjechaniem na terminal. 

- Proszę otworzyć kontener ? 

- Ale dlaczego ? papiery w porządku, plomby w porządku 

- Proszę otworzyć - głos Anglika zabrzmiał zdecydowanie, choć grzecznie

- Panie, gdzie ja teraz takie ładne, niebieskie plomby dostanę ? - głos Ryszarda załamał się

- Damy nasze własne, jeszcze ładniejsze - odpowiedział brytyjski pogranicznik

Ryszard zerwał plomby, szarpnął za rygle, drzwi - skrzypiąc - puściły. 

Widok jaki ukazał się oczom francusko - brytyjskiego tandemu pograniczników nie zaskoczył ich. Rutyna. To co zwykle. Na workach z ziemniakami siedzieli ludzie. Z przodu kontenera mocna kobieta o wyglądzie żony bauera spod Lubeki. Bardzo podobna do Kasi Bulnauer. Bokiem drobna, krótko obcięta kobieta w okularach na nosie. Skulona jak myszka, choć wykazująca agresję będącą prawdopodobnie rezultatem stresu. Na trzecim worku siedział długowłosy mężczyzna o wyglądzie teatralnego reżysera z Wrocławia. Na pozostałych 35 workach siedzieli mężczyźni o ciemnej karnacji. 

Kilkunastosekundową ciszę przerwał kobiecy głos. Szczupła, krótkoobcięta kobieta, niewidoczna w półmroku kontenera trzymała się parcianego pasa do mocowania cargo. Puściła się pasa i ruszyła w stronę funkcjonariuszy. 

- Pozwolą  panowie, że się przedstawię. Nazywam się Schaberung - Wielgas, jestem deputowaną do polskiego parlamentu. Jesteśmy członkami parlamentarnej grupy rekonstrukcji historycznych. Właśnie jesteśmy w trakcie rekonstrukcji wydarzenia pt. " Ucieczka premiera Mikołajczyka do Wielkiej Brytanii " 

- A ci mężczyźni z tyłu ? - dociekał Angol 

- To moi wyborcy, mój elektorat, mieszkańcy Pomorza i Kujaw - odpowiedziała parlamentarzystka bez jakiejkolwiek konfuzji. 

- Sprawdzimy, sprawdzimy - mruknął angielski pogranicznik - Jacques dzwoń po żandarmów i zawiadom prokuratora w Dunkierce. 

- No to się w prokuraturze wściekną, załatwiliśmy im niezły " piąteczek " na Fejsa. 

Po chwili, nie wiadomo w jaki sposób na przegubach Ryszarda pojawiły się dwie oksydowane obrączki. Parlamentarzystki - poprowadzone przez francuskie policjantki w zabawnych kapelusikach - zniknęły w budynku terminala. Tak zakończyła się historia najbardziej zabawnej partii w historii polskiego i europejskiego parlamentaryzmu, założonej przez najwybitniejszego ucznia prof. Balcerowicza. 


PS. Pisząc notkę założyłem a priori, że Ryszard zna biegle francuski i angielski. Zatem proszę się nie czepiać, że to wszystko jest dalekie od realiów. Życie pokazało, że 

w polskim parlamencie wszystko zdarzyć się może, więc to co się wydarzyło jest realnością z definicji. Choć tak trudno uwierzyć w posła z azylantem w bagażniku. 


                                                         KONIEC 

             

               

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka