slawekp7 slawekp7
132
BLOG

Istota hipotezy doboru krewniaczego - nieredukowalnie złożone instynkty

slawekp7 slawekp7 Rozmaitości Obserwuj notkę 3
Pchły, kleszcze, śledzie i ludzie, to organizmy, które według zwolenników neodarwinizmu wyewoluowały na tych samych zasadach. Jednak nic nie świadczy o tym, żeby: pchły, kleszcze czy śledzie obchodziły żałobę, uprawiały sztukę, czy żeby hodowały inne zwierzęta dla przyjemności. W innych celach niż w konsumpcyjnych. Wszystkie te organizmy są maksymalnie dostosowane do swojego środowiska. Według darwinowskiego dyktatu zasady maksymalnego dostosowania (MF). W toku ewolucji liczył się tylko natychmiastowy pożytek; przyszłe korzyści nigdy nie miały znaczenia! Nie zdarzyło się by w wyniku ewolucji wykształciła się cecha, która bezpośrednio zagrażałaby pomyślności danego osobnika. Dopiero ludzie potrafią powiedzieć: zapomnijmy, że wycięcie tego lasu może nam przynieść natychmiastowe zyski, a zastanówmy się, czy da to jakieś korzyści w przyszłości’. Na skutek zwłoki w publikacji swej najbardziej doniosłej idei Karol Darwin podzielił honor tego odkrycia z innym brytyjskim naturalistą, młodszym od siebie o czternaście lat Alfredem Russellem Wallace’em. Niebawem po jednoczesnej publikacji ich teorii w 1858 roku Wallace doszedł do przekonania, że choć ludzkie ciało jest produktem doboru naturalnego, to ludzka inteligencja znacznie przekracza poziom niezbędny dla biologicznego przetrwania – a zatem została nam nadana przez Istotę Wyższą. Zmartwiony jego częściową dezercją, Darwin napisał do Wallace’a: „Mam nadzieję, że nie zamordował Pan aż nazbyt skutecznie swego własnego i mojego dziecka” Teoria dostosowania łącznego – sformułowana przez Williama Hamiltona (1964). Mówi o tym, że pomaganie krewnym, także z poświęceniem własnego życia, jest tak naprawdę zachowaniem, które ma na celu pośrednie zachowanie naszych własnych genów. Teoria dostosowania łącznego zakłada, że altruizm pojawia się, gdy: K < pz gdzie K to koszty zachowania, p to współczynnik pokrewieństwa, a z to zysk odbiorcy. Można zatem stwierdzić, że generalnie jesteśmy bardziej skłonni do pomagania osobom bliżej z nami spokrewnionym. Zatem jak wyjaśnić fakt, że człowiek jest skłonny zaryzykować życie ratując tonącą nieznajomą i niespokrewnioną z nim osobę? Albo ryzykować życiem, żeby ratować zwierzęta, których wcześniej na oczy nie widział?

Wyobraźmy sobie populację gryzoni, w której pojawiają się dwa sprzężone geny altruizmu: na ostrzeganie krewniaków przed niebezpieczeństwem i pojmowania jego znaczenia. Właściciel kierowany instynktem staje na czujce i zaczyna ostrzegać inne gryzonie przed niebezpieczeństwem. 

Ma mniejsze szanse przeżycia, ponieważ swoim okrzykiem ściąga na siebie uwagę drapieżnika. Załóżmy, że kilka razy udało mu się uciec i spłodzić potomstwo, które odziedziczyło po nim geny altruizmu, a następnie spłodziło własne potomstwo. W końcu altruista ginie, ale przeżywają jego synowie, córki i wnuki - w nich geny na ostrzeganie i rozumienie jego znaczenia. Jeden z najwybitniejszych teoretyków darwinizmu William Donald Hamilton wprowadził do biologii ewolucyjnej określenie altruizmu krewniaczego. Hamilton był zaniepokojony tym, że altruizm zdaje się nie pasować do darwinizmu, ponieważ altruista poświęca się dla innych kosztem własnego dostosowania. Więc logicznie rzecz biorąc powinen być egoistą. Tutaj pojawił się paradoks. Gdyby egoista przekazał swoje geny egoistom, to w wyniku braku opieki nad potomstwem gatunek by wymarł!

image

Jedenego poległego wartownika zastępuje inny, ale dzięki ofiarnym stróżom ich liczne potomstwo przetrwało, pomnożyło się i w końcu nosiciele altruistycznych genów na zasadzie selekcyjnego wymiatania zdominowali populację. Egoiści nie ostrzegają i nie reagują na ostrzeżenia i dlatego częściej padają ofiarami drapieżników. O selekcyjnym wymiataniu więcej jest tu:

 https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1318585,rozte-typy-doborow-naturalnych-autentyczne-i-hipotetyczne

Zasada MF (EG)

Pchły, kleszcze, śledzie i ludzie, to organizmy, które według zwolenników neodarwinizmu wyewoluowały na tych samych zasadach. Jednak nic nie świadczy o tym, żeby: pchły, kleszcze czy śledzie obchodziły żałobę, uprawiały sztukę, czy żeby hodowały inne zwierzęta dla przyjemności. W innych celach niż w konsumpcyjnych. Wszystkie te organizmy są maksymalnie dostosowane do swojego środowiska. Według darwinowskiego dyktatu zasady maksymalnego dostosowania (MF). Przeciwko której występuje wiele cech człowiek: 

https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1324370,o-wyjatkowej-pozycji-czlowieka-w-systematyce-naturalnej

W toku ewolucji liczył się tylko natychmiastowy pożytek; przyszłe korzyści nigdy nie miały znaczenia! Nie zdarzyło się by w wyniku ewolucji wykształciła się cecha, która bezpośrednio zagrażałaby pomyślności danego osobnika.

Dopiero ludzie potrafią powiedzieć: zapomnijmy, że wycięcie tego lasu może nam przynieść natychmiastowe zyski, a zastanówmy się, czy da to jakieś korzyści w przyszłości’. 

Na skutek zwłoki w publikacji swej najbardziej doniosłej idei Karol Darwin podzielił honor tego odkrycia z innym brytyjskim naturalistą, młodszym od siebie o czternaście lat Alfredem Russellem Wallace’em. Niebawem po jednoczesnej publikacji ich teorii w 1858 roku Wallace doszedł do przekonania, że choć ludzkie ciało jest produktem doboru naturalnego, to ludzka inteligencja znacznie przekracza poziom niezbędny dla biologicznego przetrwania – a zatem została nam nadana przez Istotę Wyższą. Zmartwiony jego częściową dezercją, Darwin napisał do Wallace’a:

„Mam nadzieję, że nie zamordował Pan aż nazbyt skutecznie swego własnego i mojego dziecka”:

https://wp-projektu.pl/media/podcasty/dobor-naturalny-a-dobor-plciowy-czyli-spor-darwina-z-wallacem/

Jeden z najwybitniejszych teoretyków darwinizmu William Donald Hamilton wprowadził do biologii ewolucyjnej określenie altruizmu krewniaczego.

image

William Hamilton 

Hamilton był zaniepokojony tym, że altruizm zdaje się nie pasować do darwinizmu, ponieważ altruista poświęca się dla innych kosztem własnego dostosowania. Więc logicznie rzecz biorąc powinen być egoistą. Tutaj pojawił się paradoks. Gdyby egoista przekazał swoje geny egoistom, to w wyniku braku opieki nad potomstwem gatunek by wymarł.

Richard Dawkins zasłynął po napisaniu swojej książki ‚Samolubny gen’. Przedstawił w niej wizję ewolucji z punktu widzenia genów. Według jego pomysłu miłość mężczyzny do kobiety, czy matki do dziecka, jest tak naprawdę przejawem egozimu genów.

Dobór krewniaczy - hipoteza dostosowania łącznego

Teoria dostosowania łącznego – sformułowana przez Williama Hamiltona (1964). Mówi o tym, że pomaganie krewnym, także z poświęceniem własnego życia, jest tak naprawdę zachowaniem, które ma na celu pośrednie zachowanie naszych własnych genów. Teoria dostosowania łącznego zakłada, że altruizm pojawia się, gdy:

K < pz

gdzie K to koszty zachowania, p to współczynnik pokrewieństwa, a z to zysk odbiorcy. Można zatem stwierdzić, że generalnie jesteśmy bardziej skłonni do pomagania osobom bliżej z nami spokrewnionym.

Zatem jak wyjaśnić fakt, że człowiek jest skłonny zaryzykować życie ratując tonącą nieznajomą i niespokrewnioną z nim osobę? Albo ryzykować życiem, żeby ratować zwierzęta, których wcześniej na oczy nie widział. Tu jest więcej na ten temat:

https://slawekp7.wordpress.com/2021/08/17/wolna-wola-u-czlowieka-a-socjobiologia-psychologia-ewolucyjna/

 Po mozolnym procesie obalania na podstawie dowodów tego, co zostało przyjęte bez dowodów pada jedna darwinowska ikona po drugiej. Tym razem nie dało się już dłużej podtrzymywać przy życiu koncepcji „Samolubnego Genu” Richarda Dawkinsa. Ma to ogromne konsekwencje dla nowoczesnego neodarwinizmu, bo ta książka jest zlepkiem podstawowych koncepcji, na których opiera się tzw. syntetyczna teoria ewolucji (nowy neodarwinizm). Autoremi tych hipotez byli wybitni pryrodnicy: John Maynard Smith, Hamilton, Edwards i inni.

image

John Maynard Smith

image

George C. Williams

image

Ernst Mayr

image

image


Paleobiolog Antoni Hoffman w przedmowie do „Ślepego Zegarmistrza” Richarda Dawkinsa napisał:image

image

Na pogrzebie hipotezy głównym mówcą był profesor Golik. Na ten temat można poczytać tu:

https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1318613,samolubny-gen-prof-richarda-dawkinsa-czy-samolubne-geny-prof-pawla-golika

Wysoki poziom epistazy = nieredukowalna złożoność na poziomie sieci genetycznych oraz ich produktów. Instynkty są nieredukowalnie złożone

image

https://en.wikipedia.org/wiki/Epistasis

„Epistaza w genomach organizmów występuje w wyniku interakcji między genami. Ta interakcja może być bezpośrednia, jeśli geny kodują białka, które na przykład są oddzielnymi składnikami wieloskładnikowego kompleksu (takie jak rybosom wić bakteryjna, syntaza ATP..), wzajemnie hamują własną aktywność (sprzężenia dodatnie i ujemne), lub jeśli białko kodowane przez jeden gen modyfikuje drugi gen (np. przez fosforylację, albo niezbędną obróbkę potranskrypcyjną, potranslacyjną. Modyfikowanie białek za pomocą proteaz (odcinanie sekwencji adresowych, żeby odsłonić sortujące, czy chaperonów).

Alternatywnie taka interakcja może być pośrednia, w których geny kodują komponenty szlaku metabolicznym, lub sieci szlaku rozwojowego , szlaku przekazywania sygnałów (transdukcji sygnału), lub kodujące czynniki transkrypcyjne, regulujące ekspresje danego genu w sieci (kolejność, czas wyrażania, co by się stało, gdyby geny kodujące białka rybosomowe nie ulegały precyzyjnej regulacji?). Na przykład gen kodujący enzym, który syntetyzuje penicylinę jest bezużyteczny dla grzyba bez enzymów, które syntetyzują niezbędne prekursory w szlaku metabolicznym. 

[…..] 

Wysoki poziom epistazy jest zwykle uważany za czynnik ograniczający ewolucję, a ulepszenia wysoce epistatycznej cechy są uważane za mające mniejszą zdolność ewolucji . Dzieje się tak, ponieważ na jakimkolwiek podłożu wielogenowym bardzo niewiele mutacji będzie korzystnych, chociaż może zajść potrzeba wystąpienia wielu mutacji, aby ostatecznie poprawić cechę.

Żaden darwinista nie wierzy, że wszystkie potrzebne mutacje pojawią się równocześnie, więc ostatnie zdanie nie ma sensu. Tu więcej o tym:

https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1328072,problemy-z-doborem-jednorazowym-i-kumulatywnym-w-genezie-bialek

Trzy przykłady nieredukowalnie złożonych instynktów

image

„Pszczoły chorują na chorobę zakaźną, zwaną zgnilcem. Atakuje ona larwy w komórkach plastra. Wśród udomowionych ras pszczelich ryzyko zapadnięcia na tę chorobę jest u niektórych ras większe niż u innych i, jak się okazuje, różnica między szczepami – przynajmniej w niektórych przypadkach – przejawia się na poziomie behawioralnym. Istnieją szczepy zwane higienicznymi, które szybko opanowują epidemię, lokalizując zakażone larwy, a następnie wydobywając je z komórek i wyrzucając z ula. 

Inne szczepy nie praktykują tej dzieciobójczej higieny i te podatne są na chorobę. Zachowanie zaangażowane bezpośrednio w zabiegi higieniczne jest dość złożone.Robotnice muszą zlokalizować komórkę z zakażoną larwą, usunąć z komórki woskową pokrywę, wyciągnąć larwę, przeciągnąć ją przez wejście do ula i zrzucić na stertę śmieci.

Prowadzenie eksperymentów genetycznych na pszczołach jest z wielu powodów sprawą skomplikowaną. Robotnice z reguły się nie rozmnażają, krzyżuje się więc królową jednego szczepu z trutniem (czyli samcem) wywodzącym się z innego, a następnie obserwuje się zachowanie potomnych robotnic.

Tym właśnie zajmował się W. C. Rothenbuhler. Stwierdził on, że w pierwszym pokoleniu mieszańców wszystkie roje były niehigieniczne. Geny na higieniczność wciąż były obecne, ale okazały się recesywne. Gdy Rothenbuhler skrzyżował wstecznie mieszańce pierwszego pokolenia z czystym szczepem higienicznym otrzymał przepiękny rezultat. 

Wśród potomnych rojów dało się wyróżnić trzy grupy. Jedna z grup demonstrowała pełny zestaw zachowań higienicznych, druga nie wykazywała ich w ogóle, trzecia natomiast zatrzymywała się w pół drogi. W grupie tej robotnice otwierały woskowe komórki z chorymi larwami, ale nie wyrzucały larw z ula.

Pszczoły higieniczne pozbawione funkcji jednego z genów kodujących zachowania higieniczne nie potrafią otwierać wieczka komory plastra, aby wydobyć z niej zakażoną larwę i wyrzucić ją z ula.

Rothenbuhler podejrzewał, że mogą istnieć osobne geny: na otwieranie komórek i na wyrzucanie larw. 

U w pełni higienicznego szczepu jeden i drugi gen ulegały ekspresji spełniając swoje funkcje.

Mieszańce, które zatrzymywały się w pół drogi, przypuszczalnie posiadały aktywny gen na otwieranie komórek, ale gen na pozbywanie się zarażonych larw był wyciszony.

Rothenbuhler domyślał się, że grupa pszczół, która nie przejawiała zachowań higienicznych może posiadać aktywny gen na wyrzucanie, którego efekt nie mógł się przejawić z powodu braku genu na otwieranie. Potwierdził to bardzo eleganckim eksperymentem, w którym usunął pokrywy komórek osobiście. 

Połowa spośród wcześniej niehigienicznych pszczół zaczęła przejawiać zahowania higieniczne. Gdy eksperymentator usunął przeszkodę odsłaniając zainfekowaną larwę owady podchodziły do otwartej komory, chwytały chorą larwę w żuwaczki i wyrzucały z ula. Gen na wyrzucanie jest bezużyteczny, jeśli nie towarzyszy mu aktywny gen na otwieranie i odwrotnie.”

Richard Dawkins, „Samolubny gen” strona 95

image

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4491870/

„Zachowanie higieniczne to złożona, uwarunkowana genetycznie cecha, która służy jako kluczowy mechanizm obronny przed pasożytami i chorobami u Apis mellifera. Jednak podstawa genomowa i ścieżki funkcjonalne zaangażowane w inicjację tego zachowania są nadal niejasne. Odszyfrowanie genomicznych podstaw zachowań higienicznych jest warunkiem wstępnym opracowania szerokiego repertuaru markerów genetycznych powiązanych z poziomem wydajności tej cechy. 

Aby wypełnić tę lukę w wiedzy, przeprowadziliśmy sekwencję RNA na próbkach z mózgów 25 pszczół miodnych z pięciu uli higienicznych i trzech uli niehigienicznych. Analiza wykazała, że ​​za zachowanie higieniczne pszczół miodnych wpływa ograniczona liczba genów funkcjonalnych. Zidentyfikowane geny, a zwłaszcza ich lokalizacja w genomie pszczoły miodnej, są zgodne z wcześniejszymi ustaleniami. 

image

image

Odkrycia te pogłębiają naszą wiedzę na temat uwarunkowań genetycznych zachowań higienicznych. Nasze wyniki pokazują, że zachowania higieniczne opierają się na ograniczonym zestawie genów powiązanych z różnymi wzorcami regulacji związanymi z nadekspresją genów cytochromu P450. 

Zachowanie higieniczne u pszczół zostało po raz pierwszy opisane w 1937 roku przez Parka, ale jego podłoże genetyczne po raz pierwszy zasugerowali Rothenbuhler i in. (1964), który zaproponował model dwóch loci w celu wyjaśnienia dziedziczenia zachowań higienicznych. 

Od tego czasu zachowanie to uznawano za przykład wpływu genów odziedziczonych po mendlowsku na zachowanie. Uważano, że jedno miejsce (u) bierze udział w odsklepianiu, a drugie (r) w usuwaniu.

 Homozygota jednego z loci powinna albo otworzyć czapeczkę (uu), albo usunąć (rr). Później opracowano model trzech loci, aby lepiej dopasować oryginalne dane. Niedawno w czterech badaniach opartych na technikach molekularnych (RAPD i SNP) stwierdzono odpowiednio siedem, sześć, dziewięć i dwa QTL powiązane z zachowaniami higienicznymi. Wyniki te sugerują, że podłoże genetyczne zachowań higienicznych jest bardziej złożone, niż wcześniej sądzono.

 Próg wykrywania chorego czerwia zależy od tego, jak szybko robotnica-pielęgniarka może wykryć i zainicjować proces usuwania chorego czerwia. Wydaje się, że na tę detekcję wpływają zdolności węchowe pszczół karmiących. Ponadto wydaje się, że wszystkie pszczoły robotnice wykazują różny poziom zachowań higienicznych, a ich skuteczność jest powiązana z szybkością wykonania. 

image

Ekspresja genów w mózgu jest ściśle powiązana ze stanem zachowania pszczół miodnych. Dlatego, aby zapewnić identyfikację wiarygodnego sygnału korelującego zarówno ekspresję genów, jak i zachowania higieniczne, zbadaliśmy tkankę mózgową pszczół karmiących z rodzin, które były najbardziej kontrastowe pod względem interesującej nas cechy fenotypowej.

 Udowodniono, że strategia ta jest cenna w wykrywaniu genów kandydujących. W naszym badaniu przeanalizowaliśmy profile transkryptomiczne 13 hodowanych rodzin pszczół miodnych. Celem było zbadanie i porównanie zróżnicowanej ekspresji genów pomiędzy liniami higienicznymi i niehigienicznymi, aby zidentyfikować geny zaangażowane w zachowania higieniczne. Ostatecznie celem było dostarczenie funkcjonalnych markerów genetycznych do analizy SNP w celu opracowania narzędzi genomicznych przydatnych w programach selekcji pszczół miodnych.

Spośród 11 168 genów występujących w genomie A. mellifera stwierdzono ekspresję 10 519 genów w pulach higienicznych i 10 374 genów w pulach niehigienicznych. 10 genów o największej ekspresji było takich samych dla dwóch warunków behawioralnych, ale ich kolejność była inna -geny zaangażowane w produkcję mleczka pszczelego.”


Krawczyk - to ptak zamieszkujący południową Azję. Sporządza przędzę z włókienek bawełny lub łyka oraz pajęczyn, łącząc krótkie kawałki w dłuższą nić. Przekłuwa dziobem otwory wzdłuż krawędzi dużego liścia, po czym, posługując się dziobem niby igłą, zesznurowuje nicią oba brzegi liścia, tak jak my sznurujemy buty. Gdy się nić skończy, zawiązuje węzeł albo splata ją z inną nicią i szyje dalej. W ten sposób sporządza z dużego liścia torebkę, w której wije gniazdo.

Przeprowadźmy eksperyment myślowy próbując sobie wyobrazić, jakimi drogami hipotetycznie mogła przebiegać ewolucja strategii zszywania torebki z liścia, w której buduje gniazdo. Najpierw musiałyby powstać geny zmuszające krawczyka do budowy tego typu liściastej torebki, co jak widać prostą pracą nie jest. Rozważając możliwość ewolucji wyjątkowych zachowań krawczyka należy założyć, że przodkowie współczsnych ptaków tego gatunku zanim zaczeli budować gniazda w liściastych torebkach obywały się bez nich. 

Innymi słowy budowały gniazda gdzie indziej. Zatem jakiś czynnik selekcyjny musiałby wyselekcjonować zmutowany gen skłaniający przodka krawczyków do zszywnia torebki, co powinno dać przewagę mutantowi. Po jakimś czasie potomkowie mutanta opanowaliby populację - dalej wychowując pisklęta w gniazdach, które nie były budowane w torebkach! Hipotetycznie tak być powinno, ale czy tak było? Jaka korzyść z genu, który będzie użyteczny dopiero, jak pojawi się kompletny zestaw genów umożliwiający zszywanie torebki? 

W jaki sposób możliwy do wyjaśnienia sama skłonność do zszywania mogłaby dać przewagę selekcyjną ewolucyjnym przodkom krawczyków? Sytuacja analogiczna, jak w przypadku wyników doświadczeń z pszczołami higienicznymi, jakie przeprowadził W. C. Rothenbuhler. 

Gdyby u pszczół higienicznych wyewoluowały geny na otwieranie komór z zainfekowanymi larwami, a nie byłoby genów na wyrzucanie, to gen na otwieranie jako neutralny nie mógł zostać zauważany przez dobór naturalny i rozpowszechniony w populacji na drodze selekcyjnego wymiatania. Żaden z niego pożytek podczas epidemii gnilca!

 Załóżmy, że przodkowie krawczyków początkowo budowali gniazda na dyżych liściach. Wprawdzie taka lokalizacja utrudniała drapieżnikom pożarcie piskląt, ale mimo to preżywała mała ich ilość, ponieważ silny wiatr strącał gniazda z wiotkich i niestabilnych liści. Lokalizacja była dobra, ale w takim układzie dobór naturalny będzie promował sposoby zapobiegania spadaniu gniazd. Należało więc wzmocnik konstrukcje - gniazdo umieścić w uszytej z liści torebce!

Materiałami potrzebnymi do zszywania proto-krawczykod dysponował, bo używał ich do budowy gniazd - do wyścielania. Istnieje różnica między przespaniem się na materacu wypchanym bawełną, a tym żeby wytworzyć nici z włókien bawełny nici do szycia. Następnie z płutna uszyć taki materac!

 Zatem u przodków krawczyków musiałyby pojawić się geny, które nauczyłyby go prząść nici. Krawczyk nie zszyje torebki za jednym razem. Krawędzie liścia, z którego ptak zszywa koszyk na gniazdo są mocno naprężone w wyniku nagięcia ich przez krawczyka. Gdy krawczykowi zabraknie materiału do szycia, to zanim uda się w drogę zabezpiecza końce nici słupłami na tyle dużymi, że nie przechodzą przez otwory w liściu. Krawczyk nie posiada igły, ma dziób. Więc inne geny powinny pokierować dziobem, aby posłużył za szydło do robienia otworów, przez któte krawczyk będzie przeciągał nić.

Dobór naturalny miał promować zapobieganie spadania gniazd i wzmacnianie tej konstrukcji. Instynkt umożliwiający zszywanie torebki na gniado jest złożony. Kodujące go geny liczne i wszystkie muszą być w komplecie według zasady: wszystko albo nic! Zatem umiejetność budowania tego wyrafinowanego umocnienia nie mogła wyewoluować za jednym razem. Nie mógł też powstawać etapami, ponieważ na żadna z hipotetycznych ewolucyjnych sekwencji nie mogła dawać żadnych korzyści. Jak w przypadku zachowań higienicznych pszczół, które badał W. C. Rothenbuhler kodowany genetycznie instynkt krawczyka jest nieredukowalnie złożony pod względem funkcji.

https://www.facebook.com/cafenauka

image

„Totalnie niezwykła sprawa, czyli o pewnym pracowitym ptaku, który "szyje" sobie gniazda.

Wiadomo, nie każdy pała entuzjazmem w stosunku do wszelkich aktywności krawieckich. Nawlekanie nici na igłę to jedno, ale nierzadko trzeba się jeszcze dosyć srogo namęczyć z poprawnym utrzymaniem ściegu, wytężaniem wzroku i bezbłędnym wyliczaniem wszystkich oczek oraz krzyżyków. No i do tego dodatkowo dochodzą "okazjonalne" ukłucia znienacka pojawiającej się igły, zawzięcie rozgrywającej według własnego scenariusza prolog do historii o Królewnie Śnieżce. Słowem, nie ma lekko.

Dlatego też niezwykle zachwyca nas ta absolutnie fascynująca robota dziergającego ptaszka z gatunku Orthotomus sutorius, zwanego - podług swojej specjalizacji - Krawczykiem zwyczajnym. Ten ścieg, którego tutaj tak skrupulatnie pilnuje i który przypomina nieco sznurowane fiszbiny w gorsecie ma tylko jeden konkretny cel - zapewnienie bezpieczeństwa pisklętom. 

Jak powstaje takie małe dzieło sztuki ornitologicznej? Otóż jak przy każdej robocie krawieckiej, na wstępie trzeba skołować jakiś dobry materiał. Dla Krawczyka idealnym "suknem" jest szeroki, mocny i giętki liść, który po złożeniu może zapewnić solidne wsparcie strukturalne. Wbrew pozorom jest to naprawdę jeden z ważniejszych kroków w tym całym procesie. Jeżeli bowiem liść okaże się być zbyt lichy lub zbyt, cóż, martwy, wówczas prawdopodobieństwo jego pęknięcia podczas szycia lub pod ciężarem piskląt jest bardzo duże. Dlatego też nie można tu pozwolić sobie na żadne pójście na łatwiznę. 

Jeżeli jest się więc już w posiadaniu odpowiedniego liścia, to kolejnym krokiem jest owinięcie się nim "na naleśnika". To naturalnie także nie są żadne fanaberie, gdyż w ten sposób można sprawdzić, czy ma on odpowiedni rozmiar. Jeżeli jest za mały, wówczas opcje są dwie - albo wracamy szukać większego liścia, albo do kompletu dorzucamy jeszcze jeden lub dwa dodatkowe i ponownie weryfikujemy to, czy wyjdzie z nas kształtna liściana tortilla. 

Kolejny krok to w zasadzie sedno całej tej żmudnej roboty - oto bowiem zaczyna się prawdziwe krawiectwo. Oczywiście, sprawa tutaj jest dodatkowo utrudniona, ponieważ siłą rzeczy w tym przypadku nie mamy do dyspozycji ani igły, ani przeciwstawnych kciuków, tak więc szycie już z góry wydaje się być karkołomnym zadaniem. Na szczęście matka natura wpadła na genialny pomysł i w posagu Krawczykowi "dorzuciła" smukły i ostro zakończony dziób, który rewelacyjnie spełnia powyższe funkcje. 

Pierwsza więc sprawa to "wydziurkowanie" serii maleńkich otworów wzdłuż krawędzi liścia. Naturalnie, nie trzeba tutaj dodawać po raz kolejny, jak bardzo z tą robotą trzeba uważać. Nadmiernie przekłucie liścia grozi zachwianiem nośności i w konsekwencji może stanowić słaby punkt całej tej misternej konstrukcji. Co więcej, otwory muszą być na tyle małe, aby liść "nie zorientował się", że coś jest nie tak i nie zaczął brązowieć. W takim bowiem przypadku mógłby zdradzić swoim kolorem, że odbywa się w nim coś dziwnego i godnego uwagi. Na koniec pozostaje już tylko sprawa dobrania sobie odpowiedniej nici (bawełna lub buchnięty ukradkiem pajęczy jedwab) i można zacząć dzierganie (nawet 200 szwów na sesję!). 

Kiedy wszystko jest już dopięte (dosłownie i w przenośni), gniazdo tworzy zwartą i stabilną strukturę workowatą. Oczywiście, później trzeba je jeszcze dobrze wyizolować, żeby maluchom nie "wiało po karkach". Ogółem, cały ten krawiecki proces trwa od dwóch do czterech dni, w zależności od możliwości dostawczych oraz od jakości materiału budulcowego, a efekt końcowy jest zdumiewający i godny podziwu. 

Przyznajcie sami - to naprawdę ogrom pracy, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma się do dyspozycji dziesięciu palców (i w ogóle rąk). Fascynująca i inspirująca robota, wypracowana na długo przed tym, zanim sięgnęliśmy po igły i nici :)”

image

image

Oecophylla – rodzaj mrówek z podrodziny Formicinae. Często nazywane zielonymi mrówkami, lub prządkami (tkaczkami). Jak wszystkie mrówki należą do grupy owadów społecznych. Ich charakterystyczne gniazda są budowane w koronach drzew z liści spojonych przędzą, wydzielaną przez ich larwy, które robotnice przenoszą w żuwaczkach. Ich kolonie osiągają dużą biomasę i wywierają znaczący wpływ na środowisko w którym żyją, między innymi regulując liczebność innych owadów, którymi karmią swoje larwy. Występują głównie w środkowej Afryce, Australii, Indonezji, południowo-wschodniej Azji, oraz na subkontynencie indyjskim - za wikipedią


Na filmie i ilustracjiach mrówki prządki w synchroniczny, wysoce zorganizowany sposób współpracują przy tworzeniu wyrafinowanych budowli z liści. Zespołowo przyciągając do siebie krawędzie liści, aby zostały zespolone produkowaną przez larwy mrówek wydzieliną. Wiemy już, że cechy behawioralne kodowane są wielogenowo. Zatem neodarwiniści w przypadku tego gatunku mrówek napotykają te same problemy, co w przypadku pszczół higieniczbych i ptaka krawczyka.

Tak złożona kooperacja, rozwiąania budowlane, gruczoły umożliwiające larwom produkowanie przędzy. Receptory na ciele larwy, za pośrednictwem których odbiera bodźdzce mechaniczne od robotnicy, która przyciska je żuwaczkami, jak tubki z klejem. Wystarczyboby, że zabraknie w tym systemie jednego istotnego genu, np. na produkcje wydzieliny do sklejania i cały kompleks złożony z tych owadów społecznyćh przestanie spełniać swoje funkcje.

image

image

image

image

image

image

image

image

a) Ptak krawiec z Indii i Azji Południowo-Wschodniej (Orthotomus Sutorius);

 b) Strategia współpracy mrówek tkaczy (Gould, 2008, s. 246-117);

 c) Kolonia pszczół z wyspy Formosa (Braunsapis Sauteriella), gniazdująca w wydrążonej łodydze.

image

https://youtu.be/9pdAOS7Jr8s?si=DBI_xYPqyrfA-Yf5

https://youtu.be/tCRq-NPDSGs?si=zmsMwIONVNq3TTD6

https://youtu.be/5Awqns7lbd8?si=erBd7ExADwG6Dgtg

https://youtu.be/qUQl6s9rUl0?si=EC3mk15Fp4jQkf7z

https://youtu.be/s9_4rjBMjKI?si=BSvMIy1JHWSBmhdA

https://link.springer.com/article/10.1007/s13592-020-00784-z

https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/000334726490082X

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/14172721/

https://www.researchgate.net/figure/a-Tailor-bird-from-India-and-South-East-Asia-Orthotomus-Sutorius-b-Weaver-ants_fig2_319559859

https://moralmusing.wordpress.com/2012/12/18/selfish-gene-first-four-chapters/

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4491870/

https://discover.hubpages.com/education/Tailorbirds

image

Wybitny biolog profesor Stanisław Mariusz Karpiński o ewolucji chemicznej (abiogenezie) i ewolucji biologicznej!

https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1318689,wybitny-biolog-profesor-stanislaw-mariusz-karpinski-o-ewolucji-chemicznej-abiogenezie-i-ewolucji-biologicznej


Geneza przeobrażenia zupełnego u owadów - „wyjaśnienia” neodarwinowskie

https://www.salon24.pl/u/slawekp7/1328743,geneza-przeobrazenia-zupelnego-u-owadow-wyjasnienia-neodarwinowskie


image

„(.....) Co na to wszystko Wallace? W książce „Darwinizm” stwierdził: „w pełni podzielam poglądy p. Darwina co do zasadniczej zgodności budowy anatomicznej człowieka i wyższych ssaków oraz jego pochodzenia od form ancestralnych, wspólnych dla człowieka i małp człekokształtnych”. Jego zgoda kończy się jednak na ewolucji cech anatomicznych. Wallace wątpił, by wyższe cechy umysłowe człowieka, zmysł moralny, zdolności matematyczne i artystyczne czy poczucie humoru mogły mieć genezę ewolucyjną. Wskazywał na pozabiologiczny „pierwiastek duchowy” człowieka. Pisze, że „przyjmując tę hipotezę o duchowej naturze człowieka, dodanej jakby do naszej zwierzęcej kondycji, możemy zrozumieć wiele skądinąd tajemniczych lub niepojętych zjawisk, takich jak ogromny wpływ idei, zasad moralnych i wierzeń na całe nasze życie i zachowania”. Jego zdaniem jedynie przyjęcie takiej właśnie optyki pozwala zrozumieć „poświęcenie męczennika”, „bezinteresowność filantropa” czy „oddanie patrioty”. (....)” - Tygodnik Powszechny, Nr 50/2017

https://www.tygodnikpowszechny.pl/spor-o-czlowieka-151272

„Wallace często zastanawiał się, czy ludzki umysł (a tym samym moralność i altruizm) mógł być wynikiem działania doboru naturalnego. Odpowiedź Darwina była twierdząca, jako że konsekwentnie stosował on zasadę, którą później określono mianem naturalizmu metodologicznego. Tymczasem Wallace, w artykule opublikowanym w 1869 roku na łamach kwietniowego numeru „Quarterly Review”, uznał, że własności umysłowe człowieka, a być może także inne cechy fizyczne, są świadectwem na rzecz istnienia wyższej inteligencji:

„Z pewnością może się wydawać w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, że całe królestwo zwierząt — od niższych zwierzokrzewów do koni, psów i małp — mogło się rozwinąć na skutek działania tych samych praw przyrody. Człowiek, który bez cienia wątpliwości jest podobny do zwierząt we wszystkich głównych cechach i wielu szczegółach organizacji, powinien powstać w jakiś zupełnie inny i nieznany sposób. Jeżeli jednak badania prowadzone przez geologów i anatomów kiedykolwiek doprowadzą do wniosku, że człowiek pochodzi od niższych zwierząt w ten sam sposób, jak te wywodzą się jedne z drugich, to nie powinniśmy czuć się zobowiązani, aby im wierzyć, ale możemy wykazać, że intelektualne zdolności człowieka i jego moralność nie są konsekwencją praw przyrody. […] Moralność człowieka i jego wyższe zdolności intelektualne są niespotykanymi zjawiskami, podobnie jak pierwsze pojawienie się świadomego życia. Są to zjawiska trudne do wyjaśnienia na gruncie prawa ewolucji. Możemy nawet pójść dalej i stwierdzić, że istnieją pewne czysto fizyczne cechy rasy ludzkiej, których nie sposób wyjaśnić na podstawie teorii zmian czy przeżycia najlepiej przystosowanych. Mózg, narząd mowy, dłoń i zewnętrzna budowa człowieka stanowią tutaj pewne trudności […]”

W podobnym tonie Wallace wyraził się również w jednym z listów do Lyella, kiedy pisał wprost, że człowiek wyraźnie różni się na tle zwierząt, a dobór naturalny nie może stanowić wyjaśnienia tych różnic.

(.....)

Walijski przyrodnik do końca życia utrzymywał, że dobór naturalny nie może stanowić wyjaśnienia pewnych atrybutów człowieka. Jego ostatnia książka, w której podejmował zagadnienie ewolucji, została zakończona czymś w rodzaju wyznania wiary w istnienie celowo działającej i potężnej istoty:

„Wszyscy z nas, którzy wierzymy, że musi istnieć istota odpowiednio wielka i potężna, by być prawdziwą przyczyną materialnego kosmosu, ze wszystkimi jego tworami, życiem i rozumem, zmuszeni jesteśmy przyjąć ten stary i jakże wyśmiany pogląd, że cały ten nasz świat jest najlepszym z możliwych światów […]. Lecz jeśli jest najlepszym, by doprowadzić do tego konkretnego celu, tedy i cały rozwój życia musiał być najlepszy, a zatem i każdy krok tego rozwoju musiał […] także być najlepszy.”

Należy przy tym podkreślić, że Wallace nie identyfikował owej wyższej inteligencji z chrześcijańską koncepcją Boga. Twierdził on jedynie, że pewne zjawiska nie mogą zostać wyjaśnione naturalistycznie i wskazują na istnienie projektanta o nieznanej naturze. Walijski przyrodnik wyraził się w sposób następujący:

„Wydaje się, że niektórzy moi krytycy źle zrozumieli znaczenie mojej argumentacji. Zarzucono mi niepotrzebne i niefilozoficzne odwołania do „pierwszej przyczyny”, aby wyrazić pewną trudność w przekonaniu, że „nasze mózgi zostały stworzone przez Boga, a nasze płuca powstały drogą doboru naturalnego”, czyli że w gruncie rzeczy „człowiek jest udomowionym zwierzęciem Boga”. […]

Powstałe nieporozumienie mogę jedynie wytłumaczyć przez niezdolność współcześnie istniejącego człowieka, aby pojąć istnienie jakiejkolwiek wyższej inteligencji między nim a Bóstwem. Tak dawno przestaliśmy wierzyć w anioły, archanioły, duchy i demony, że nie sposób nawet pomyśleć, że mogłyby one faktycznie istnieć, a współczesna filozofia nie zaproponowała nic w zamian.”

https://wp-projektu.pl/nowosci/alfred-russel-wallace-jako-teoretyk-projektu/

Zobacz też:

https://przekroj.pl/kultura/ekstaza-alfreda-russela-wallacea-daniel-mason

image
















Zobacz galerię zdjęć:

nauka
slawekp7
O mnie slawekp7

https://slawekp7.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości