Patrzę na obróbkę tematu przez członków KK i widzę, że już zwalczyli dysonans poznawczy.
"W innych kościołach jest tak samo albo i gorzej." (nie jest) . "Zainteresujcie się nadużyciami popełnianymi przez rabinów i imamów"
"A w ogóle to zajmijcie się Polańskim, nie został potępiony, ani skazany, celebryci wystepowali w jego obronie" (został medialnie przeciagniety pod kilem niezliczone razy, jego postępek został upubliczniony, żadna organizacja nie ukrywała ani czynu, ani sprawcy)
"Zróbcie film o nauczycielach, dziennikarzach, celebrytach" (odciaganie uwagi, rodzaj dywersji argumentacyjnej)
"Kościół pochylił sie nad problematyką i uczynił wiele by naprawić problematykę" (tzn nie informując władz świeckich powołanych dościgania i osądzania przestępstw "powiadamia Watykan, a niektórzy księża zostali wydaleni ze stanu kapłańskiego).
"To jest atak na Kościół, na PiS, przed wyborami. "
"Sekielski to wiadomo kto, presstytutka, nieobiektywny, jego programy to ściek. "
"Kościół przeprosił i uderzył się w piersi. "
"Już wystarczy, za duzo się mówi o tej marginalnej sprawie, są ważniejsze problemy."
"Księża, jak wszyscy ludzie, popełniają błędy" - ale w takim razie skąd Kościół uzurpuje sobie prawo do pouczania innych w kwestiach moralności, skoro nie potrafi, nie chce poradzić sobie z ohydnymi czynami w swojej organizacji, ukrywa je przed władzami świeckimi, nie dopuszcza do ujawnienia i ukarania sprawców. Watykan nie sprawuje sprawiedliwości w Polsce, do tego powołane są sądy powszechne i świeckie, a ściganiem przestępstw zajmuje się Policja Państwowa i inne służby.
W tym odrażającym procederze rozmywania odpowiedzialności biorą udział szeregowi członkowie Kościoła, jak i najważniejsi politycy. Dzisiejsze i wczorajsze przemówienia Jarosława Kaczyńskiego to jeden z najbardziej godnych pogardy przykładów. Bredzący o "seksualizacji noworodków" omija szerokim łukiem sedno problemu - ukrywanie czynów i chronienie sprawców przez potężną i bezkarną instytucję Kościoła.
I Kaczyński i wy, broniący pedofilii, jesteście współwinni.