wawel24 wawel24
237
BLOG

Powiezie nas motorniczy Andrzej Duda?

wawel24 wawel24 Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

image

1.

Socjalizm jest drogą bez celu stworzoną dla ulokowanej w danym kraju obsługi pociągu i dla tych z obcych dyspozytorni ruchu, którzy projektują tory - by obydwie te grupy nie lubiąc parać się pracą - miały wciąż świeże owoce pracy. Komunizm jest torami pod których jedzie pociąg socjalizmu. Torami, które kładą niewolnicy wierząc, że prowadzą one do sprawiedliwości społecznej i szczęścia w pewnej, nie za bliskiej i nie za odległej przyszłości. W przyszłości ulokowanej w takiej odległości czasowej, by prawie każdy miał nadzieję, że jeszcze za życia zdąży się “na nią załapać”. Pociąg Mazowieckiego miał dojechać do stacji dobrobyt (nowa nazwa komunizmu) za 15 lat. Po 15 latach nikt już nie pamiętał, że miała już być stacja końcowa. A po następnych 15 (czyli w sumie 30) latach kazano wszystkim wysiąść, lecz nie była to stacja końcowa, lecz … druga stacja początkowa. Kazano ludziom złapać trochę oddechu. I ogłoszono, że w związku ze zmianą rozkładu jazdy i robotami na torach pociąg dojedzie do końcowej stacji za 15 lat, czyli za 45 lat od chwili wyjazdu. Ponieważ liczba 45 jest uważana za szczęśliwą, gdyż w 1945 r. jedna okupacja zamieniła się na drugą, a każda zmiana jest ożywcza, a czasem nawet bywa dobrą zmianą, to nikt nie zauważył, że za ogłoszone 45-letnie opóźnienie nikt nie przeprosił, a zresztą po co przepraszać, skoro cała obsługa wie, że sensem tego pociągu nie jest dojazd, lecz jazda i podwyżki cen biletów komunikowane podczas jazdy. Wszyscy więc wsiedli, po krótkiej przerwie na papierosa odświeżonych marzeń, by nie zostać na postoju w polu jak Himilsbach z angielskim. 

Komunizm to końcowa stacja, nigdy nie osiągalna, żyjąca tylko w wyobraźni socjalistów używana przez nich jako motywator mas do pracy w obrębie państw urządzonych socjalistycznie a nazywanych dowolnie. Komunizm to byt wirtualny, można dowolnie zmieniać jego nazwy, gdyż on nie istnieje i nie istniał - zmienić można np. “komunizm” na “polski model dobrobytu”. "Dobrobyt" to słowo-dynamo socjalizmu, jego prądnica. Niektórzy mówili, że kiedyś nazwa stacji końcowej brzmiała Macht. Nazwa jest jednak nieważna, ważne jest tylko, by był to jedyny przystanek, by był to przystanek końcowy i by był… nieosiągalny.  Komunizm istnieje tylko w specyficznych umysłach zdominowanych przez syndrom jerozolimski, kompleks mesjasza i kompleks Boga. Nieosiągalność celu jest gwarancją niewymienialności okupującej pociąg obsługi, czyli ciągłego dawania szans przez lud pasażerski grupie kilku drużyn konduktorsko-kierowniczo-motorniczych wiozących ludzi. Wśród członków obsługi panują ciepłe bardzo stosunki, familiarne, iście rodzinne. Bo jak głosi pieśń, którą często nucą pod nosem sprawdzając pasażerom bilety: "Tradycja w narodzie rzecz święta, w wybranym szczególnie przyjęta, gdy dziadek w obsłudze, syn dziadka w obsłudze, syn syna a wnuków wnuczęta."

Socjaliści po to mówią, że obalili komunizm, by ukryć swoją socjalistyczność i ukryć to, że nie obalili komunizmu, lecz tylko przepoczwarzyli socjalizm. Nikt nie mówi: pierwszy niesocjalistyczny rząd, pierwszy niesocjalistyczny premier. Coś tu ktoś chce przed nami najwyraźniej ukryć... Mówi się: pierwszy niekomunistyczny rząd, pierwszy niekomunistyczny premier - bo to nic nie znaczy, czy też raczej, bo znaczyć może dowolną rzecz. I o to właśnie chodzi, by rzecz była dowolna. Gdy rzecz ("rzecz" także w pierwotnym znaczeniu, czyli: "mowa") jest dowolna, to kierujący biegiem rzeczy mają wolność ...  Wszystko odbywa się w sferze sefirotów, w miejscu zwanym ou-topos . W świętym Nigdy. Ogłaszają zwycięstwo nad czymś co nie istnieje, nie istniało i nie może istnieć. Ogłaszać zwycięstwo muszą, by nikt nie pomyślał, że walki w ogóle nie było. Nie ma nic bardziej psychologicznie zrozumiałego niż to, że kolaborant ogłasza sam siebie przemyślnym triumfatorem. Upadek komunizmu to nieistniejące zwycięstwo nad nieistniejącym bytem. A socjalizm jego nieśmiertelnym synem.

Pociąg socjalistyczny zawsze jedzie do końcowej stacji “komunizm”. Ponieważ z powodu częściowego zniesienia cenzury lud pasażerski stał się trochę bardziej świadomy - motorniczowie socjalistyczni od czasu do czasu zmuszeni są zmieniać nazwy końcowej stacji ogłaszając, że już do niej nie jadą, lecz pociąg jednak nieubłaganie dalej dąży w tym samym kierunku. Socjalizm ma tylko jeden kierunek: apoteoza i dobrobyt... POŚREDNIKÓW.  Końcowa stacja socjalizmu jest nieosiągalna - na tym polega socjalizm - na dążeniu do celu, który wciąż się oddala, bo istnieje tylko w mózgach socjalistycznych motorniczych i kierowników pociągu. Socjalizm jest patologicznym, rozgorączkowanym stanem mózgu i słyszeniem głosów. Słyszeniem głosów “ludu”. Aby pasażerowie nie zorientowali się, że cała obsługa pociągu jest zamiejscowa - przez głośniki puszczane są pieśni patriotyczne. Aby nadzieja nie wygasała mimo ciągle oddalającego się końca podróży - na ekranach w korytarzu wyświetlana jest całodobowo prezentacja w powerpoincie pt. Cele komunizmu , a ponieważ sam komunizm jest celem, to prezentacja ma zaktualizowany tytuł: "Cele celów", albo "Cel celu", w wersji popularnej: Cela cel.

Pociąg więc  ruszył.

Pierwsi zaczęli się budzić ci, którym często śniła się niepodległość. Pociągiem pełnym pośredników i kast organizujących handel towarami produkowanymi podczas jazdy przez podróżnych nie można jednak dojechać do stacji niepodległość. W rozkładzie jazdy pociągu socjalistycznego nie ma takiego przystanku, bo socjalizm uzależnia od ponadnarodowych wrogów narodu i od prowadzonej przez nich lichwy. Kasty pośredników kierujące pociągiem i handlujące w nim nie dadzą się usunąć z pociągu - swoje prawo do okupowania pociągu i nieskończonego obwożenia go po bezdrożach nazywają patriotyzmem. Jest to patriotyzm odwrotny od patriotyzmu pasażerów. Dwa statusy ludzi z pociągu są także przyczyną dwóch niepodległości - jedna to kastowa niepodległość, niepodleganie żadnej kontroli a druga, to niepodległość prawdziwa, o której czasem marzą najniepokorniejsi z niewolników, z biegiem lat jednak zastępując to marzenie podsuniętą przez Niepodległą nikomu obsługę pociągu - wizją uciekającej, szczęśliwej stacji końcowej. Jedna i druga. Druga i jedna. Dwie (por. J.J.Lipski, Dwie ojczyzny – dwa patriotyzmy).

Czy końcowy przystanek uciekał o tyle, o ile się do niego pociąg przybliżał, czy też końcowa stacja trwała nieruchomo w środku koła, po którego obwodzie niestrudzenie krążył pociąg po ułożonych w okrąg torach, przeliczając swoimi kołami leżące pod torami podkłady  (ideologiczne)  w liczbie będącej wielokrotnością 1945 - nie dało się stwierdzić.

W każdym razie najbystrzejszym z pasażerów po długim wystawaniu w korytarzu przed nieszczelnymi oknami zdawało się, że w określonych interwałach czasowych za oknem pojawiają się te same budynki, o tej samej liczbie pięter a komunikaty obsługi brzmią jakby były odtwarzane z taśmy. Wszystko jawiło się jakimś cyklem zawiązanym mocno i ściśle, jak węzeł kotwiczny. Wszystko było powtarzalne, oprócz bezczelności obsługi pociągu oraz grubości złotych łańcuchów od identyfikatorów, które to bezczelność i grubość  rosły regularnie, związane ze sobą zasadą wzajemnej proporcjonalności i solidarności. Niektórzy twierdzili, że widzieli, jakoby pociąg krążył dokoła laserowej projekcji 3 D obrazującej trzech mężczyzn pijących szampana: Marksa, Schumana i Spinellego. Gdy chcieli z innymi się podzielić tym, co widzieli, tamci powtarzali jak automaty: “Nie jest źle. Jest lepiej. Nie jest źle, jest lepiej. Zresztą bilety kupił na ten pociąg  Najgenialniejszy Zamawiacz Biletów . On nie mógł chcieć dla nas źle. On nie mógł się mylić. Wszystko się zgadza, zgadza, zgadza…”

To tory, to pociąg. To pociąg pędzący i pędzi jednaki, miarowy, wierzący...

Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy, I koła turkocą, i puka, i stuka to:  Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!…

Gdy pociąg rusza, rozpala się oczekiwania. Gdy już jedzie i kierują nim ci, którzy mieli nim kieorwać - wygasza się oczekiwania. To taki internacjonalny marsz z racami i pochodniami oczekiwań. W kłębach dymu. Fumokracja. Dymokracja.

Jeśli jacyś z pasażerów zaczynają dopytywać się o rozkład jazdy, by w razie czego przesiąść się na inny pociąg - zostają wyciągani z pociągu i oskarżani o bolszewicki faszyzm terrorystyczny, lub o bolszewicki terroryzm faszystowski, a żeby zagłuszyć akcję wyciągania i krzyki wyciąganych - przez głośniki puszcza się wspomnienia potomków polskich powstańców, seriale przygodowe o rządach sanacji i fabularyzowane słuchowiska historyczne o bitewnych sukcesach Berka Joselewicza. Najgorzej zaś są traktowani ci, którzy śmieli domagać się wymiany obsługi na miejscową...

Ci, którzy zaczynają się bardziej grzecznie pytać: “Czy na pewno jedziemy w tym kierunku, co trzeba?” spotykają się z niechętnymi spojrzeniami pasażerów zapatrzonych w ekrany (jęk szklany... śmiech szklany...) na których miga prezentacja pt. Cele jazdy i słyszą powtarzaną pewnym głosem odpowiedź: “Schuman wie, dokąd jedziemy, bo Klamm mu powiedział…”  Gdy ktoś dalej drąży temat mówiąc: “Przecież Schuman już dawno nie żyje i nigdy nie mówił o tym kierunku, o którym myślicie, ale o przeciwnym” - to potępiany spojrzeniami prawie wszystkich zostaje umieszczony w izolowanym przedziale z ekranem nadającym filmy o marnym losie nazistów i o Norymberdze. Do tej samej celi izolowanej trafiają ci, którym nie trafia do przekonania to, iż musimy jechać w dobrym kierunku, bo przecież bilety zamawiał Mistrz Zamawiania Biletów. Kiedy razu pewnego ktoś na takie dictum odrzekł, że - jak opowiadają - ten genialny zamawiacz biletów  kiedyś zatrzymał pociąg mówiąc, że musi wpuścić filantropijną grupę kelnerów z korporacji BnB, która rozda wszystkim darmowe posiłki. Wpuszczeni wprawdzie mieli fartuszki,  lecz zaburzali całe życie w pociągu, budzili ludzi po nocach szukając z latarkami w ich bagażach różańców, podczas postojów wyskakiwali i kładli się na torach, albo zamykali się w przedziale z córkami bulwersując wszystkich wydobywającymi się z niego odgłosami. Czy ktoś zadający się z takim towarzystwem i narzucający je pasażerom bez pytania się ich o zdanie - może gwarantować zakup dobrych biletów?

image

Pociąg nazywa się Superexpress PeErEldolino-Pendolino i należy do firmy przewozowej  Susanin-Salomon Neftali Mendelson & Sons Big Dream Travel . Każdy, kto podejrzewa, że cały pociąg, rozkład jazdy, końcowa stacja - to fikcja żywiąca obsługę i pośredników - nazywany jest anty-susanitą a imię jego zostaje wymazane z księgi żywych, chociaż żyje dalej. I tak się zaczyna i taką ma cenę wychodzenie z pociągu, który nigdy się nie zatrzymuje, bo donikąd nie jedzie.

Co ma prawdziwą wartość musi mieć też adekwatną cenę...

 

=========================

 https://www.salon24.pl/u/wawel24/1059440,chan-kaczan-susanin-i-wiatry-mussuny

 

 

 image

 

 

 

wawel24
O mnie wawel24

Huomo-animal divino. Znajomość harmonii nazywa się stałością. Znajomość stałości nazywa się oświeceniem. [...]. Napięcie ducha w sercu nazywa się uporem. [...] Wiedzący nie zna udawania, udowadniający nie wie.  Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody 3.10.04.2011 P O S T A C I  1. Franz Kafka i hospicjum kultury europejskiej czyli nagi król 2. Platon czytany przez Simone Weil P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE  M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo