Magdalena Biejat uważa, że została potraktowana niesprawiedliwie przez PiS. Fot. PAP/Paweł Supernak
Magdalena Biejat uważa, że została potraktowana niesprawiedliwie przez PiS. Fot. PAP/Paweł Supernak

PiS odwołało Magdalenę Biejat. Konfederacja żąda jeszcze usunięcia Czarzastego

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 95

Po 63 dniach posłowie PiS odwołali działaczkę Razem - Magdalenę Biejat - z funkcji przewodniczącej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Politycy partii rządzącej naprawili tym samym, jak twierdzą, swój błąd. 

Wniosek o odwołanie Biejat został złożony jeszcze w grudniu. Gdy doszło do głosowania nad losem posłanki Lewicy, za opowiedziało się 19 posłów, czyli członkowie PiS i Grzegorz Braun, natomiast 12 było przeciw. Nową przewodniczącą komisji sejmowej ds. rodziny została Urszula Rusecka.

Biejat przestaje kierować komisją ds. rodziny? PiS: Ten wybór, to był błąd

W trakcie dyskusji nad wnioskiem posłów PiS, przedstawiciele obozu władzy bronili decyzji sprzed dwóch miesięcy, gdy zagłosowali za kandydaturą Biejat. Teresa Wargocka tłumaczyła, że parlamentarzyści nie znali dorobku działaczki Lewicy ani jej poglądów. - Pani przewodnicząca Magdalena Biejat przez miesiąc od dnia powołania nie podjęła obowiązków przewodniczącej komisji. W ciągu drugiego miesiąca tej kadencji dała wiele dowodów na nieznajomość zasad funkcjonowania komisji, narzucania własnej agendy pracy komisji, wykazała się brakiem umiejętności pracy zespołowej - mówiła Wargocka. 

Posłanka PiS ponadto wytknęło Biejat, że jako jedyna spośród 19 przewodniczących sejmowych komisji nie ma żadnego doświadczeniu w prowadzeniu obrad takiego gremium. - Poglądy polityczne, które prezentuje pani Magdalena Biejat w licznych wywiadach dziennikarskich, m.in. w sprawie modelu rodziny, nie są podzielane przez większość naszego społeczeństwa. Wypowiedzi te rezonują w opinii społecznej i wywołują niezadowolenie wielu obywateli, że oto głosi je przewodnicząca komisji, w której zapadają decyzje o polityce państwa wobec rodzin - oceniła Wargocka. 


Wy myślicie tak: "Mamy większość, i tak was przegłosujemy". To tępe i prymitywne działanie.


Włodzimierz Czarzasty nie krył oburzenia decyzją PiS o odwołaniu Biejat. Lewica demonstracyjnie opuściła salę posiedzeń, gdy rozstrzygnął się los przewodniczącej komisji sejmowej. - Wy myślicie tak: "Mamy większość, i tak was przegłosujemy". To tępe i prymitywne działanie, pokazywanie siły. Będziemy przegrywali głosowania, ale będziemy wszędzie o waszych siłowych rozwiązaniach informowali dzień i noc. Możecie tak dalej prowadzić politykę. Upadło Imperium Rzymskie, ZSRR, wy też upadniecie - grzmiał jeden z liderów Lewicy.

- Pani poseł została wybrana jak każdy posłanka i poseł polskiego parlamentu przez wyborców. Za Magdą Biejat nie stoi kilkanaście tysięcy głosów, za Magdą Biejat stoi 2,3 mln osób, które zagłosowały na komitet wyborczy Lewicy, które zagłosowały za tym, by polityka społeczna była rozsądna, godna i dobra dla Polaków - krytykował wniosek PiS Krzysztof Gawkowski. - Procedujcie w swoim gronie. PiS rozmawia tylko ze swoimi i wśród swoich. Dziękujemy wam bardzo - dodał.

Magdalena Biejat: PiS kleciło argumenty przeciwko mnie na kolanie (TVN24/x-news)


Zadowolony z decyzji większości w komisji sejmowej był Grzegorz Braun. Konfederacja od początku nazywała "skandalem" zgodę na to, by feministka mogła zostać przewodniczącą komisji, w której debatuje się o rodzinie i sprawach społecznych.


No i proszę, cuda się zdarzają.


- No i proszę, cuda się zdarzają - zauważył Braun. Jeden tylko członek komisji, a jednak... Jednak wcześniej zawarte za kulisami umowy nie wytrzymały próby czasu i oto dzisiaj, większość, złożona rzecz jasna z posłów PiS i "przystawek" PiS-u dokonała tej dobrej zmiany w składzie prezydium - relacjonował polityk Konfederacji. 

- Niedobrze byłoby procedować w tej sprawie pod przewodem osoby, która ma bardzo radykalnie niecywilizowany, antyludzki pogląd i stosunek do tych spraw - komentował Braun. Konfederacja chciałaby też, aby większość sejmowa usunęła Czarzastego z grona wicemarszałków Sejmu. Zdaniem polityków ugrupowania, SLD wywodzi się z tradycji komunistycznych i nie powinien mieć żadnego wpływu na tryb pracy w parlamencie. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka