Zapytaliśmy polskich przedsiębiorców o to, czy posłowie zasługują na podwyżki.
Zapytaliśmy polskich przedsiębiorców o to, czy posłowie zasługują na podwyżki.

Czy poseł dostałby podwyżkę pracując w sklepie? „A niech zobaczy, jak się pracuje”

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 69
Planowane podwyżki dla posłów oburzyły zarówno zwyczajnych pracowników jak i przedsiębiorców, których w dobie pandemii nie stać na podnoszenie pensji komukolwiek. „Wynagrodzenia polityków powinny podlegać prawom rynku i być uzależnione od wydajności i efektywności ich pracy” – przekonuje dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Plany podniesienia wynagrodzeń ministrów i posłów wywołały prawdziwą burzę. Zwolennicy tłumaczą, ze podniesienie pensji dla parlamentarzystów ma sens, gdyż dawno ich pensje nie były waloryzowane. Oburzenie wywołał jednak tryb podwyżek, w czasie pandemii i kryzysu wielu firm, których właścicieli nie stać na podniesienie wynagrodzeń swoich pracowników.

Podwyżki dla polityków i najważniejszych osób w państwie. "To nieetyczne"

Polskich firm na podwyżki nie stać

Zapytaliśmy polskich przedsiębiorców o to, czy posłowie zasługują na podwyżki oraz jak wyglądają wynagrodzenia w polskich przedsiębiorstwach.– W mojej firmie zatrudniam dwa rodzaje pracowników – stałych, którzy zajmują się całym prowadzeniem firmy od obsługi hostelu poczynając, na pracy biurowej kończąc i sezonowych, zatrudnianych latem. Ci ostatni to zazwyczaj studenci, bądź obcokrajowcy zatrudniani sezonowo, cena za godzinę jest określona przez prawo i ustalana każdorazowo, w sezonie. Pracownicy stali są na etatach. Warunki są godne, a podwyżki są uzależnione od inflacji, potrzeb – mówi pani Maria, właścicielka niewielkiego kurortu nad polskim morzem.

– Generalnie nie jesteśmy korporacją, mamy rodzinną firmę i rodzinną atmosferę. A więc nie ma systemu premii, awansów, wyścigu szczurów. Jest uczciwa zapłata za wykonaną pracę. Ale też powiem, że przykro mi, że nie stać mnie na płacenie pensji choć zbliżonych do tych, które otrzymują posłowie. I teraz mają jeszcze dostać podwyżki. Osobiście ja bym takiego posła nie zatrudniła u siebie, bo mam wrażenie, że nasi politycy bardziej zajmują się biciem piany, niż realną pracą – mówi pani Maria. Wtóruje jej Arkadiusz W., właściciel niewielkiego sklepu w Warszawie (nazwisko do wiadomości redakcji).

– Podwyżki dla pracowników? Super pomysł, ale mnie na to nie stać. Już przed pandemią mieliśmy ciężko, po pandemii nie wyrabiam się na własny ZUS. Tarcze coś tam dały, ale generalnie polskie firmy są na granicy opłacalności. Jeszcze przed pandemią musieliśmy rozstać się z panią, która u nas pracowała, całe szczęście, że akurat była w wieku emerytalnym, więc nie trafiła na bezrobocie. Ale w efekcie za ladą stoję sam. I jak słyszę, że politycy mają zarabiać więcej, to odechciewa się wszystkiego. Przynajmniej w kryzysie daliby sobie na wstrzymanie. Ja chętnie bym takiego posła zatrudnił u siebie. Może zobaczyłby jeden z drugim, jak wygląda prawdziwa praca i biznes po polsku? – żali się nasz rozmówca.

Podwyżki dla polityków? Tak, ale inaczej

Eksperci w sprawie zwiększania wynagrodzeń posłów nie są już tak jednoznaczni. – Oczywiście te podwyżki nie powinny być zbyt wielkie, uderza ich ostentacyjność, co może oburzać. Ale pamiętać należy, że wynagrodzenia polskich polityków na tle ich kolegów w innych krajach europejskich są bardzo niskie – mówi Salonowi24 prof. Ryszard Bugaj, ekonomista z Polskiej Akademii Nauk, założyciel i pierwszy przewodniczący Unii Pracy. Jego zdaniem, faktycznym problemem są nie pensje, ale zbyt wielkie wydatki na polityków.

– Chodzi o finansowanie partii, o różne partyjne przedsięwzięcia, rozrzutność przy finansowaniu rozmaitych wyjazdów, kilometrówki. Do tego do pensji polityków dochodzą czasem ich drugie wynagrodzenia, brane pod stołem, nielegalnie. Nie wiem, na ile szerokie jest to zjawisko, ale na pewno występuje. I te patologie należy ukrócić, a same wynagrodzenia można ewentualnie podnieść. Na pewno nie powinny być to jednak zmiany doraźne, ale systemowe. Można rozważyć powiązanie na stałe wynagrodzeń parlamentarzystów ze średnim wynagrodzeniem. Ale też nie powinno być to tak jednorazowo rok po roku, ale brana powinna być średnia z kilku lat – podsumowuje prof. Ryszard Bugaj.

Pensję uzależnić od wyników 

Z kolei dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha podkreśla, że wszelkie podwyżki oparte o zasady rynkowe, muszą być także powiązane z realną wydajnością i skutecznością pracy. – Doskonałym przykładem jest Singapur. Tam wynagrodzenia premiera i ministrów są oparte o indeks giełdowy i są wysokie. Ale uzależnione są od realnych wyników. Jeżeli te wyniki są efektywnie mierzalne i można ocenić skuteczność pracy parlamentarzystów i członków rządu, to jak najbardziej podwyżki są uzasadnione. Nie ma pustego przebiegu. Poza tym w Singapurze też są firmy z udziałem przedstawicieli państwa. Ale tam nie patrzy się na to, czy zatrudniona jest rodzina polityka, czy nie. Ale na efekty – jeśli firma ma wyniki, to zarabia. Jeśli nie ma, zarząd idzie do dymisji. W Polsce z podwyżkami powinno być podobnie – wynagrodzenia powinny być zależne od wyników gospodarki i zwiększenia dobrobytu ludzi – podsumowuje Andrzej Sadowski.

Maks


Przeczytaj też:

Lewica proponuje podwyżki dla pracowników budżetówki. I krytykuje działania rządu

Tusk kpi z PiS na Twitterze. "Rządowy program 3D: drożyzna, daniny, dług"

"Tusk zarobił tyle co poseł przez 68 lat". PiS odpowiada na pomysł KO o blokadzie podwyżek

Czy rząd dał się wprowadzić w maliny w sprawie podwyżek dla polityków ?


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka