Drożyzna jest już powszechna. Ostatnio podwyżki bardzo ostro skrytykowały władze Warszawy. Opozycja krytykuje rząd. Rząd mówi, że wszystko jest od niego niezależne. Co tak naprawdę jest powodem sytuacji, w której się znajdujemy?
Prof. Ryszard Bugaj: Niedawno słuchałem dwóch ekonomistów, których cenię – Marka Belki i Piotra Kuczyńskiego. Obaj uważają, że w 2/3 wzrostu cen to czynniki zewnętrzne. 1/3 to wpływ sytuacji, którą mamy w kraju. Tylko ja tutaj wskazałbym na jedną okoliczność – trzeba się zastanowić, czy gdybyśmy ograniczyli tę 1/3 czynników, nie byłoby to kosztem naszego wzrostu gospodarczego.
Czytaj też:
- Największy bank w Polsce padł ofiarą ataku. Klienci w niebezpieczeństwie
- Nagłe oświadczenie prokuratury. Zapadła decyzja w sprawie Ewy Wrzosek
- Polityk PO, którego miały podsłuchiwać służby: Wysypują się brudy spod pisowskiego dywanu
Jednak tu znów ekonomiści ci prorządowi (będący w mniejszości) utrzymują, że nie dało się nic zrobić. Ci bardziej krytyczni przekonują, że rząd miał instrumenty, by inflację skutecznie zdławić.
Pytanie, jakie były to instrumenty. A rząd może tak naprawdę dla zwalczenia inflacji zrobić niewiele. Najskuteczniejszym instrumentem, o który apelowali ekonomiści, jest podniesienie stóp procentowych. Drugim, ale w znacznie mniejszym stopniu, zmiany podatków. I załóżmy, że rząd już wcześniej by reagował podnosząc znacząco stopy procentowe. Zapewne w długiej perspektywie sukces by osiągnął, bo zdławienie inflacji jest działaniem pozytywnym. Jednak na dłuższą metę mógłby mocno spowolnić, bądź przyhamować wręcz wzrost gospodarczy. A to też byłoby bardzo niedobre. Dlatego do ekonomistów apeluję o trochę więcej pokory.
A gdyby Pan miał decydować wiedząc, że zbliża się inflacja – podwyższałby Pan stopy procentowe, czy też czekał, jak zrobił to Narodowy Bank Polski?
Kilka miesięcy temu, gdybym miał podjąć decyzję, sugerując się intuicją podwyższyłbym stopy procentowe uważając, że należy powstrzymać inflację. Ale też nie wmawiałbym, że dzięki temu uda się utrzymać wysokie tempo rozwoju. Jest niestety coś za coś. Tak na marginesie. Ci sami ludzie, którzy krytykują dziś rząd za brak działania, bezustannie powołują się na Unię Europejską. Tymczasem stopy procentowe w krajach strefy Euro nie drgnęły.
Ale inflacja jest tam niższa niż u nas. Więc trudno chyba to porównywać?
Nie do końca. Bo inflacja jest tam owszem niższa, ale niewiele niższa niż u nas. I tam podjęto decyzję o niepodnoszeniu stóp procentowych.
Czy w takim razie tarcze, które rząd teraz wprowadza pomogą, zaszkodzą, czy nie zmienią niczego?
Jeżeli obniży się, i to znacząco, podatek akcyzowy, to ceny spadają i jest to widoczne. Więc na pierwszy rzut oka jakiś efekt widać. Oczywiście nie jest tak, że te tarcze w długoterminowej perspektywie ograniczą inflację. I wielu ludzi podchodzi przez to do nich dość kpiąco. Ja byłbym tu ostrożny. Dlatego, że tarcze te mają ogromny wpływ na ludzi o najniższym dochodzie. Trudno jest w sytuacji kryzysowej kierować taką pomoc selektywnie, do konkretnych osób, czy grup. Więc te rozwiązania proponowane przez rząd jakąś pomoc zapewniają. I byłbym bardzo daleki od ich krytyki. Ale jeszcze raz podkreślam – to sposób na pomoc najbiedniejszym obywatelom. Inflacji w ten sposób się nie pokona.
Czytaj także:
- Antyszczepionkowiec groził dziennikarce Polsatu. Z więzienia może długo nie wyjść
- W co gra PZPN? Kuriozalny komunikat po dyskusji na temat Paulo Sousy
- Antonov ma kolejną specjalną misję. Wiemy, kiedy pojawi się kolejny raz w Polsce
- MSWiA ściga Ochojską. Jest zawiadomienie do prokuratury ws. obrażania Straży Granicznej
- Afera z Pegasusem. "Komisja śledcza to za mało. Konieczna jest zmiana polityczna. Dymisje i wybory"
- Zakaz zapraszania dzieci do mieszkania czy wożenia ich samochodem. Nowe reguły dla księży
- Kurski zapowiedział nową gwiazdę "Sylwestra Marzeń". To znany na całym świecie piosenkarz
Komentarze