Według niezależnych rosyjskich mediów, Rosja nie będzie spieszyć się z aneksją okupowanych terenów Ukrainy. (fot. PAP/EPA)
Według niezależnych rosyjskich mediów, Rosja nie będzie spieszyć się z aneksją okupowanych terenów Ukrainy. (fot. PAP/EPA)

Rosja nie będzie spieszyć się z aneksją nowych terenów. Chce mieć argument do negocjacji?

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 13
Kilka dni temu w okupowanych terenach Ukrainy zakończyły się pseudoreferenda, z których wynika, że mieszkańcy tych terenów chcą przyłączenia do Rosji. Okazuje się jednak, że Kreml nie zamierza spieszyć się z formalną aneksją tych rejonów.

Pseudoreferenda w Ukrainie

W dniach 23-27 września w czterech okupowanych przez Rosję obwodach Ukrainy odbyły się pseudoreferenda dotyczące aneksji tych terenów. Prorosyjska administracja poinformowała, że w tzw. Ługańskiej Republice Ludowej za przyłączeniem do Rosji zagłosowało 98,42 procent osób, w tzw. Donieckiej Republice Ludowej – 99,92 procent, w częściowo okupowanym obwodzie zaporoskim – 93,11 procent i częściowo okupowanym obwodzie chersońskim – 87,05 procent.

Zgodnie z procedurami, teraz tereny te muszą zostać przez Rosję uznane za niepodległe państwa. Następnie Władimir Putin oraz przywódcy "niepodległych" krajów muszą podpisać porozumienie, a ustawy następnie musi zbadać Sąd Konstytucyjny. Ostatnim krokiem jest zatwierdzenie wszystkiego przez parlament i podpisanie dokumentów przez prezydenta.

Rosja nie spieszy się z aneksją?

Wcześniej rosyjskie media informowały, że procedury te mogą zostać zakończone 30 września. Wówczas Władimir Putin ogłosiłby to na Zgromadzeniu Federalnym. Z kolei przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko zdementowała ten fakt. Okazuje się, że senatorowie dokumentami dotyczącymi aneksji zająć się mogą dopiero 4 października. Zapowiedział to także marszałek Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin.

Portal Meduza donosi, że Kreml nie chce spieszyć się z aneksją. Jako jeden z powodów wymienia mobilizację, na tle której kwestia przyłączenia nowych terytoriów "mało kogo interesuje". Ponadto Rosjanie mają nie być do końca przekonani, czy ich kraj potrzebuje Doniecka, Ługańska, Chersonia i obwodu zaporoskiego. 30 września w Moskwie ma odbyć się wiec poparcia dla pseudoreferendów, podczas którego niewykluczone, że przemawiał będzie sam Władimir Putin.

— Według niezależnego rosyjskiego portalu Meduza, aneksja zostanie przełożona, ponieważ teraz nie wywarłoby to pożądanego "efektu PR-owego" wśród rosyjskiej populacji, która jest niezadowolona z powodu mobilizacji — przekazał na Twitterze portal The Kyiv Independent.


Argument w negocjacjach

Meduza donosi również, że jedno z kremlowskich źródeł przekazało, że opóźnienie oficjalnej aneksji może wynikać z tego, że Moskwa chce zostawić sobie argument w negocjacjach z Zachodem.

Władimir Putin nie chce rozmów z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, gdyż uważa, że jest on "kontrolowany" przez Zachód. Prezydent Rosji może zaproponować przyłączenie do Rosji Krymu, Doniecka i Ługańska oraz zrezygnować z aneksji obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Tereny te miałyby jednak zostać uznane za "republiki ludowe", gdzie mogłyby stacjonować rosyjskie wojska.

Administracja w okupowanych terenach

Ponadto, nadal ustalane jest, jak by wyglądała administracja na okupowanych terenach. Według mediów, obwody te mogłyby zostać połączone w jeden Krymski Okręg Federalny, którym zarządzałby były szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin. Z kolei sekretarz generalny partii Jedna Rosja Andrij Turczak nalega na pozostawienie na dotychczasowych stanowiskach szefa Donieckiej Republiki Ludowej Denysa Puszylina i szefa Ługańskiej Republiki Ludowej Leonida Pasecznika.

RB

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka