W poniedziałek na antenie TVN24 premierę miał reportaż "Franciszkańska 3", który dotyczy kwestii tuszowania pedofilii przez Jana Pawła II. (fot. PAP)
W poniedziałek na antenie TVN24 premierę miał reportaż "Franciszkańska 3", który dotyczy kwestii tuszowania pedofilii przez Jana Pawła II. (fot. PAP)

Reportaż "Franciszkańska 3" w TVN24. Gutowski stawia jednoznaczny zarzut Janowi Pawłowi II

Redakcja Redakcja Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 199
W poniedziałek na antenie TVN24 odbyła się premiera głośnego reportażu Marcina Gutowskiego pt. "Franciszkańska 3" z cyklu "Bielmo". Materiał dotyczy kwestii tuszowania pedofilii przez duchownych podległych Janowi Pawłowi II - w czasach zanim został papieżem. Dziennikarz - jak twierdzi - omówił nowe fakty na temat Karola Wojtyły, a także dokumenty i relacje świadków, którzy potwierdzili, że najbardziej znany polski duchowny w historii nie reagował odpowiednio na wiedzę o pedofilii w Kościele.

W materiale przedstawiono m in. nagranie z udziałem 94-letniego emerytowanego arcybiskupa Milwaukee w USA, Remberta Weaklanda. Jak wskazano, przez 10 lat był on najwyższym przełożonym zakonu benedyktynów. Duchowny zdradził, że w tamtych czasach odwiedzał w Polsce Karola Wojtyłę.

— Była tam sprawa arcybiskupa, który był pedofilem. Zapytałem, czy znał tę sprawą. Odpowiedział: Tak, znałem — mówi Weakland na nagraniu, wspominając rozmowę z polskim papieżem. — Widziałem, jak rozdarty był pod tym ciężarem — dodaje. Jak jednak podkreślono, z nagrania nie wynika, o kim konkretnie mówił amerykański duchowny.

Sprawa ks. Bolesława Sadusia

Jednym z duchownych, których przedstawiono w reportażu jest zmarły w 1990 roku ks. Bolesław Saduś. Od 1960 roku był referentem ds. nauczania religii w całej archidiecezji. Jak wskazuje TVN24, to właśnie podczas lekcji miał dopuszczać się nadużyć wobec chłopców. W kolejnych latach był wielokrotnie przenoszony do różnych parafii. Ostatecznie jednak trafił do austriackiej wioski Gaubitsch, gdzie został proboszczem. Tam też w 1978 roku, cztery miesiące przed zostaniem papieżem, odwiedził go kardynał Karol Wojtyła. Saduś był również tajnym współpracownikiem SB o kryptonimach TW "Kanon" i "Brodecki". 

Istotną informacją był powód, dla którego Sadusia wysłano do Austrii. Jeden ze świadków, do którego dotarł Gutowski wskazał, że duchowny był "kochający inaczej".

— Potem to wszystko wyszło i wyjechał (...). Matki zaczęły się odzywać i wtedy przenieśli go po prostu, wyjechał do Austrii na koniec — opisał. Dodał, że do Austrii przeniósł go kardynał Wojtyła.

Twórcom reportażu udało się zdobyć list Karola Wojtyły do wiedeńskiego metropolity, w którym poprosił o zgodę na pobyt i przydział stanowiska dla Sadusia. Jako jedyny oficjalny powód przenosin podano studia, o innych nie wspomniano. Gutowski twierdzi, że Wojtyła nie poinformował swojego wiedeńskiego odpowiednika na temat przeszłości i nadużyć ks. Sadusia, choć dysponował odpowiednią wiedzą. — O jego zboczeniu wiedział kard. Wojtyła i obawiając się skandali, umożliwił ks. Sadusiowi wyjazd do Austrii — cytuje akta SB, przechowywanych w IPN. 

Ks. Eugeniusz Surgent

Kolejnym z duchownych przedstawionych w reportażu jest Eugeniusz Surgent, który pracował w krakowskiej archidiecezji, gdy na jej czele stał kardynał Wojtyła. Kuria w 1969 roku wiedziała o przynajmniej jednym przypadku wykorzystania chłopca przez księdza - pada w reportażu. Pierwsze przypadki molestowania przez Surgenta miały mieć miejsce w latach 50-tych. Gutowski wskazał, że duchowny średnio co 1,5 roku zmieniał parafię. Dotarł także do kilkunastu jego ofiar i wielu świadków ze wsi Sól-Kiczora w Beskidzie Żywieckim, gdzie Surgent pracował w latach 1971-1973. Jeden ze świadków miał w 1973 roku osobiście poinformować Karola Wojtyłę o nadużyciach duchownego.

— Kiedy się o tym dowiedziałem, pojechałem do kurii. Wojtyła wtedy był jeszcze (biskupem – przyp. red.). Najpierw byłem przyjęty przez kanclerza kurii, później on powiadomił bp. Wojtyłę. No i rozmowa była z Wojtyłą. Najpierw chciał się upewnić, czy to nie jest jakiś blef, czy to jest prawda. Kanclerz powiedział mi, że znów to samo zrobił, co na wszystkich innych parafiach. Potem bp Wojtyła prosił, żeby tego nigdzie nie zgłaszać, że on się tym zajmie — powiedział świadek.

Wkrótce Surgent został zatrzymany i aresztowany, a następnie skazany na trzy lata więzienia. Wyszedł jednak na wolność już w lipcu 1974 roku. O tym, że Wojtyła wiedział o przestępstwach Surgenta napisała bezpieka. 

— Już raz miał być przeniesiony - chodziły za nim delegacje, ale jakoś to się skończyło. Dzisiaj będąc u Wojtyły podobno płakał. Wojtyła nie chce używać silnej ręki i łamać człowieka, tak że nie wiadomo, co ostatecznie zrobi z Surgentem. Natomiast kanclerz aż się pieni, aby Surgenta przenieść natychmiast — podano w dokumentach Służby Bezpieczeństwa, cytowanych w TVN24.

Sparawa ks. Józefa Loranca

Innym duchownym przedstawionym w materiale jest ks. Józef Loranc - zarzucano mu molestowanie dziewczynek. Według akt bezpieki, udokumentowano minimum kilkanaście ofiar. Kapłan trafił do więzienia, jednak wyszedł już po roku. Do Loranca miał trafić list od kardynała Karola Wojtyły. Korespondencja ta została przechwycona przez SB.

— Każde przestępstwo winno być ukarane. Jeżeli więc w wypadku księdza do wymiaru kary nie doszło, to ze względu na specjalne okoliczności, przewidziane przez ustawodawcę kościelnego — napisał Wojtyła.

Loranc trafił do Zakopanego, gdzie miał przepisywać kościelne księgi. Dziennikarz TVN24 ustalił, że dwa lata po opuszczeniu więzienia mógł on wrócić do swoich regularnych obowiązków, nie mógł jednak uczyć już religii. (czytaj dalej na następnej stronie)

Jak podaje autor reportażu, w 1974 roku spreparowano list do kardynała Wojtyły, w którym poproszono o interwencję w sprawie księdza Loranca. Wskazano, że rok po otrzymaniu przez Wojtyłę listu, ks. Loranc został kapelanem szpitala, w którym leczono również dzieci.

Kardynał Adam Sapieha 

Ostatnim duchownym przedstawionym w materiale Marcina Gutowskiego jest kardynał Adam Sapieha, który w 1942 roku przyjął Karola Wojtyłę do tajnego seminarium duchownego, a później wyświęcił go na kapłana. Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że uważał Sapiehę za swój autorytet.

Redakcja TVN24 weszła w posiadanie materiałów UB, dotyczących podsłuchów kardynała Sapiehy. Wśród nich znajduje się relacja osobistego kapelana kardynała – ks. Andrzeja Mistata.

— Kardynał macał mnie po całym ciele, w tym po częściach płciowych — podano w aktach. Jak wynika z zeznań Mistata, o molestowaniu kleryków przez Sapiehę mieli wiedzieć wszyscy. Znawcy materii, jak choćby ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski czy Roman Graczyk, przestrzegają przed ferowaniem jednoznacznych wyroków ws. kardynała Sapiehy. 

"Krytycznie odnoszę się przede wszystkim do zeznań księdza Anatola Boczka. O sprawie tego kapłana pisałem zresztą w swojej książce „Księża wobec bezpieki”, która ukazała się 16 lat temu. Swoją drogą Komisja Kościelna nie chciała w ogóle sprawdzić tego, co w tych zeznaniach się znajduje. Natomiast dla mnie te zeznania są niewiarygodne. Ksiądz Anatol Boczek to był degenerat, alkoholik. Służba Bezpieczeństwa sama wyrejestrowała tego kapłana z listy współpracowników, bo uważała, że on jest po prostu niewiarygodny. Równocześnie był bardzo skonfliktowany z kardynałem Sapiehą, co także wynika z różnych innych opisów. Ksiądz Boczek mścił się na metropolicie, opisywał to wszystko pod kątem takim, żeby zniszczyć dobrą opinię na temat kardynała. Ale jest tu jedno zastrzeżenie – ja krytycznie odnoszę się do zeznań ks. Boczka" - mówił w Salonie24 o jednym ze świadków, który był cytowany w "Gazecie Wyborczej", ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. 

RB

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo