Między deregulacją a kontrolą. Czas ucieka, towar czeka

Redakcja Redakcja Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Nowe przepisy akcyzowe pozwalają firmom sprzedawać produkty vapingowe po dotychczasowych cenach do końca czerwca. Potem ceny wzrosną nawet o 150 procent z powodu nowej stawki akcyzy. Problem w tym, że wielu przedsiębiorców nie może dziś wprowadzić swojego towaru do obrotu – został zatrzymany przez służby skarbowe i celne.

Taniej tylko do końca czerwca

Zgodnie z nowelizacją ustawy o podatku akcyzowym, która weszła w życie 1 kwietnia 2025 roku, przedsiębiorcy mają czas do 30 czerwca, by sprzedać zapasy wyrobów nikotynowych (w tym e-papierosów) po dotychczasowych cenach. Od 1 lipca wchodzą w życie nowe stawki – w przypadku jednorazowych urządzeń vapingowych oznacza to akcyzę w wysokości 40 zł za sztukę, co po doliczeniu VAT może przełożyć się na wzrost ceny detalicznej nawet do 80 zł.

Dla wkładów (tzw. podsów) cena ma wzrosnąć z około 18 zł do ponad 60 zł. Przedstawiciele branży podkreślają, że tak drastyczny skok może oznaczać spadek popytu niemal do zera, a w konsekwencji – zniknięcie legalnych produktów z rynku.

Zmiany w przepisach, kontrole w magazynach

Choć ustawa przewidziała okres przejściowy na sprzedaż zgromadzonych zapasów, część firm nie może z niego skorzystać. Przedstawiciele branży wskazują na falę kontroli prowadzonych przez Krajową Administrację Skarbową i służby celne, w wyniku których całe partie towarów są zatrzymywane – nawet mimo posiadania wymaganych dokumentów i banderol.


– W normalnym trybie takie kontrole trwają kilka godzin. Teraz zatrzymywane są całe partie towaru bez możliwości wprowadzenia go do obrotu, aż do wyników kontroli – mówi Maciej Powroźnik, prezes Związku Producentów Branży Vapingowej. – Teoretycznie ma to trwać do 30 dni, ale ile potrwa faktycznie, nikt nie wie.

Według Powroźnika kontrole dotyczą głównie małych i średnich firm, które stanowią trzon legalnej części rynku. Ich skala i intensywność są – jak twierdzi – bezprecedensowe.

Urzędnicy działają, firmy liczą straty

Krajowa Administracja Skarbowa w oficjalnych komunikatach podkreśla, że działania kontrolne są nakierowane na eliminowanie z rynku nielegalnych wyrobów nikotynowych. W pierwszym kwartale roku informowano m.in. o zabezpieczeniu tysięcy sztuk e-papierosów bez polskich znaków akcyzy na Dolnym Śląsku i Podkarpaciu.

Przedsiębiorcy wskazują jednak, że działania służb nie zawsze dotyczą produktów pochodzących z nielegalnego źródła. Ich zdaniem zatrzymywane są również towary legalne – z pełną dokumentacją – co prowadzi do paraliżu logistycznego i finansowego.

– Zablokowanie dostaw, niemożność realizacji zamówień to realne ryzyko utraty płynności – mówi Powroźnik. – Dla wielu firm to sytuacja graniczna.

Deregulacja w teorii, kontrole w praktyce

W tym samym czasie rząd promuje projekt „Polska – Rok Przełomu”, który zakłada uproszczenie prawa gospodarczego, ograniczenie liczby kontroli i domniemanie niewinności przedsiębiorcy. Projekt realizowany pod patronatem premiera Donalda Tuska i pełnomocnika ds. deregulacji Rafała Brzoski ma obejmować ponad 120 ustaw.

– Jeśli coś ma sens i ma rekomendację strony społecznej, to nie widzę powodu, by tego nie uwzględnić – mówił premier Tusk w lutym, zapowiadając reformę.


Przedstawiciele branży vapingowej wskazują jednak, że obecna rzeczywistość – zwłaszcza skala działań kontrolnych i ich skutki – pozostaje w sprzeczności z deklaracjami o ułatwieniach dla biznesu.

Krok do szarej strefy?

Kolejnym wyzwaniem dla rynku może być rozwój szarej strefy. W ocenie wielu przedsiębiorców, wysokie ceny legalnych produktów, ograniczenia w dostępie do nich oraz długotrwałe kontrole mogą spowodować, że część konsumentów sięgnie po produkty nielegalne, często niewiadomego pochodzenia i składu.

– Już dzisiaj nielegalne e-papierosy można kupić bez większych problemów – mówi Powroźnik. – Jeśli legalne produkty znikną z rynku, ich miejsce szybko zajmie szara strefa.

Potrzebne jasne zasady

Branża podkreśla, że nie kwestionuje uprawnień kontrolnych państwa – szczególnie w obszarze akcyzy i wyrobów tytoniowych. Oczekuje jednak większej przejrzystości, jasnych procedur i działań proporcjonalnych do zagrożenia.

– Chodzi o to, żeby nie karano legalnych firm za to, co dzieje się na czarnym rynku – dodaje Powroźnik.

Z perspektywy firm, które wprowadzały swoje produkty do obrotu zgodnie z obowiązującym prawem, najbliższe tygodnie będą decydujące. Jeśli zatrzymane towary nie wrócą do magazynów przed 30 czerwca, mogą stracić wartość – i możliwość legalnej sprzedaży.

red

 

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj3 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka