Adam Bielan. fot. TVN24/x-news
Adam Bielan. fot. TVN24/x-news

Bielan o swoich zarobkach: Gdyby żona nie zarabiała, nie starczałoby nam

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 116

- Starcza mi do pierwszego. Zarabiam około dziesięciu tysięcy na rękę - powiedział Adam Bielan wicemarszałek Senatu z ramienia PiS. Przyznał jednak, że gdyby nie zarabiała również jego żona, to "przy dwójce dzieci byłoby już gorzej w Warszawie".

- Chyba nie wie, jakie są przeciętne zarobki w Polsce - komentował tę wypowiedź Jan Grabiec z PO.

Zobacz: Premie dla członków rządu. Fala komentarzy i drwin po wypowiedzi Gowina

Politykom nie starcza do pierwszego?

- Starcza mi do pierwszego - powiedział Adam Bielan w rozmowie z Konradem Piaseckim. Przyznał, że miesięcznie zarabia na rękę "około dziesięciu tysięcy" złotych. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę również diety - dodał. Jak ocenił, są to dobre pieniądze. - Dają żyć - stwierdził. Wyjaśnił, że jego żona również pracuje ale "gdyby nie zarabiała, to przy dwójce dzieci byłoby już gorzej w Warszawie". - Bo koszty życia w Warszawie są większe - tłumaczył. Stwierdził też, że "minister konstytucyjny i podsekretarz stanu powinni zarabiać więcej niż podlegający im dyrektor departamentu czy szef, naczelnik wydziału".

Piasecki przypomniał, że politycy Zjednoczonej Prawicy krytykowali Małgorzatę Gersdorf, która oświadczyła, iż 10 tysięcy złotych dla sędziego to niezbyt wygórowana pensja, za którą "dobrze żyć można tylko na prowincji". - No to by było trzeba przeanalizować wypowiedź Gersdorf, bo różne rzeczy mówiła – odpowiedział Bielan. - Ja uważam, że są zaburzone proporcje, to znaczy na przykład bardzo wysokie zarobki samorządowców, których pensje nie były zamrożone w ostatnich latach, a nieco mniejsze najważniejszych osób w państwie, których odpowiedzialność jest większa - dodał.

- Widać, że marszałek Bielan kompletnie oderwał się od rzeczywistości - ocenił Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej. - Chyba nie wie, ile Polacy zarabiają, jakie są przeciętne zarobki w Polsce - podkreślił. Jak zauważył, jest to "kilkakrotnie mniej niż zarobki pana Bielana".

Nagrody dla ministrów

Dyskusja o zarobkach polityków wybuchła po informacjach, według których w 2017 roku nagrody finansowe otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65.100 złotych rocznie do 82.100 złotych), 12 ministrów w KPRM (od 36.900 złotych rocznie do 59.400 złotych) oraz sama była premier Beata Szydło (65.100 złotych).

O nagrody pytany był  wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin. - Nie jestem szczęśliwy z powodu tego, że trzeba, zwłaszcza wiceministrom, łatać budżety domowe premiami - powiedział. Gowin odwołał się do swojej sytuacji, kiedy był ministrem sprawiedliwości w rządzie PO-PSL kierowanym przez Donalda Tuska, czyli od listopada 2011 do maja 2013 roku. - Miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru, czasami nie starczało do pierwszego. I teraz sytuacja, w której minister - minister sprawiedliwości odpowiada za budżet dziesięciomiliardowy, minister nauki za budżet dwudziestomiliardowy - zamiast skupiać się na sprawach państwa, zastanawia się, jak dożyć do pierwszego, to nie jest sytuacja zdrowa z punktu widzenia państwa - mówił. Wicepremier za swoje słowa po kilku godzinach przeprosił.

źródło: PAP, TVN24

KJ


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka